Podczas sesji budżetowej skarbnik miasta Małgorzata Pilarska-Downar, omawiając dochody budżetowe, wspomniała, że dane przewidują... już wyższą opłatę za wywóz odpadów. Już po posiedzeniu Rady Miasta dopytaliśmy więc o to burmistrza Malborka.
- W 2019 roku będziemy zastanawiać się na podniesieniem opłat. One będą musiały mniej lub bardziej wzrosnąć, bo zostały wprowadzone w 2013 r., więc trzeba je podnieść, choćby ze względu na inflację, z jaką mieliśmy do czynienia przez te lata - tłumaczy nam burmistrz Marek Charzewski.
Fakt, że brakuje pieniędzy na wywóz odpadów, urzędnicy, którzy zajmują się jego obsługą, wykazują od lat w obowiązkowych raportach. Do tej pory jednak te rekomendacje nie były przedmiotem szerszej debaty. - System nie spina się i to znacząco - mówi teraz burmistrz Charzewski. - Dlatego będziemy rozmawiać na temat zwiększenia opłat.
Aktualnie dostępne są oficjalne dane dotyczące 2017 r. Wówczas wszystkie koszty związane z wywożeniem odpadów komunalnych, jakie wyprodukowali mieszkańcy w swoich domach i mieszkaniach, wyniosły 6 mln 737 tys. 891,46 zł. Tymczasem zadeklarowane przez malborczyków wpływy za te usługi to 5 mln 728 tys. 999,81 zł. Czyli zabrakło około miliona, by magistrat mógł zapłacić wszystkie faktury za wywiezienie odpadów, jakie wystawiła firma komunalna.
Skąd ta różnica? Po pierwsze, od czasu tzw. śmieciowej rewolucji, która miała miejsce w 2013 r., wciąż spada liczba osób faktycznie mieszkających w mieście. O ile w ewidencji jest ich 37 589, to śmieciowe deklaracje obejmują o 13,5 proc. mniej, bo 32 499 osób. Nie wiadomo, czy system jest nieszczelny, czy faktycznie ponad 5000 osób opuściło gród nad Nogatem, choćby w poszukiwaniu pracy czy też na studia, a jednocześnie wciąż pozostają tu zameldowani. Zagadkowa jest również stale rosnąca góra odpadów, która przypada na głowę malborczyka. W 2017 roku było to 419 kg, podczas gdy średnia według Głównego Urzędu Statystycznego w województwie pomorskim w 2016 roku wynosiła 329 kg.
Jak się dowiedzieliśmy, włodarze zastanawiają się nad uszczelnieniem systemu. Przymierzają się, by objąć nim również przedsiębiorców. O takim rozwiązaniu była mowa już kilka lat temu, jednak ostatecznie nie było woli władz, by je wprowadzić. A jest ono dość proste, bo jedna śmieciarka odbierałaby wszystkie odpady komunalne, również od prywatnych podmiotów gospodarczych, które prowadzą swoją działalność np. w kamienicach czy na osiedlach mieszkaniowych.
Na tę chwilę dużo pewniejsza wydaje się wspomniana podwyżka cen dla mieszkańców. Jaka może być jej skala? Raport za 2017 r. przewidywał zwiększenie opłat o 2,59 zł na osobę, gdyby cena podnoszona była w ubiegłym roku.
Przypomnijmy, że obecnie stawka za wywóz odpadów w budynkach wielorodzinnych wynosi 13,50 zł za osobę w przypadku śmieci segregowanych i 20 zł - niesegregowanych. Mieszkańcy domów jednorodzinnych płacą teraz 16,50 zł za osobę, gdy segregują śmieci, i 25 zł, jeśli tego nie robią.
Umowę z miastem na odbiór śmieci komunalnych ma miejska spółka - Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
- Na początku roku żyjemy tą sprawą. To bardzo trudny temat - przyznaje Władysław Krawczyk, prezes ZGKiM, wskazując na rosnące ceny paliwa, opłat na składowisku odpadów i kosztów pracy.
***
Zaplanuj dobrze urlop w 2019 roku:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
