Malbork. Poleciała głowa pierwszego prezesa spółki komunalnej z nadania "poprzedniej władzy"

Bez rozgłosu, bez zapowiedzi i bez konkursu w Malborskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego pojawił się nowy prezes. Bogdan Kułakowski zastąpił Krzysztofa Chorążyczewskiego, uważanego za człowieka poprzedniej ekipy rządzącej.

Każdy burmistrz chce mieć w swojej firmie zaufanego człowieka - komentuje swoją nominację Bogdan Kułakowski, od tygodnia prezes MTBS, jednej z miejskich spółek.

Burmistrz Andrzej Rychłowski zaakceptował roszady personalne w firmie, która w całości należy do miasta.

- Zgadzam się z decyzją rady nadzorczej spółki dotyczącą zmiany na stanowisku prezesa MTBS - przyznaje Rychłowski.

Niezadowolony jest za to Krzysztof Chorążyczewski, który samodzielnie szefował towarzystwu przez niemalże dwa ostatnie lata.

- Zgromadzenie wspólników (w tej roli występuje burmistrz - przyp. red.) oraz rada nadzorcza nie wniosły żadnych uwag do funkcjonowania MTBS i mojej pracy - mówi Krzysztof Chorążyczewski. - A sprawozdanie finansowe za 2006 rok zostało pozytywnie zaopiniowane przez organy spółki i biegłego rewidenta.

- Rzeczywiście, jednoosobowy zarząd spółki bez przeszkód otrzymał absolutorium z wykonywania swych zadań w 2006 roku - potwierdza burmistrz. - Ale zgodnie z art. 203 kodeksu spółek handlowych, członek zarządu może być w każdej chwili odwołany. Również umowa spółki nie stanowi o szczególnych powodach odwołania członków zarządu, stąd zastosowanie mają przepisy KSH.

Nieoficjalnie mówi się jednak, że mianowanie Bogdana Kułakowskiego na stanowisko prezesa MTBS to nic innego, jak forma zapłaty za poparcie, którego jego ugrupowanie udzieliło Andrzejowi Rychłowskiego w wyścigu do fotela burmistrza. W drugiej turze liderzy Samorządowego Forum Wyborczego oficjalnie rekomendowali wyborcom kandydata PO. Rychłowski zaprzecza, twierdząc, że nie obiecywał podczas kampanii żadnych stanowisk w miejskich firmach.

Włodarz nie zdecydował się jednak na ogłoszenie konkursu, choć zapowiadał, że jedynym kryterium przy obsadzaniu stanowisk będzie dla niego fachowość.

- Nie ma obowiązku stosowania konkursu do obsadzania zarządu w spółce. Nie stosowano go również, gdy na prezesa powoływano Krzysztofa Chorążyczewskiego - odpowiada Andrzej Rychłowski.

Jeszcze tydzień temu Malborskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego było kierowane przez jedną osobę. Jednak burmistrz zdecydował, że zarząd tej miejskiej spółki ma być dwuoosobowy. Kto teraz zapłaci za tę decyzję?

Bogdan Kułakowski już rozgościł się w gabinecie prezesa towarzystwa. Na razie jest sam, ale wkrótce dołączy do niego drugi członek zarządu. Na razie nie wiadomo jednak, kto nim będzie. Choć nowy prezes ma już swoje oczekiwania.

- To powinien być dobry ekonomista, bo towarzystwo posiada coraz większy majątek i przymierza się do kolejnych, poważnych inwestycji - uzasadnia Bogdan Kułakowski, prezes MTBS sp. z o.o. - Ta osoba niekoniecznie musi być wiceprezesem, wystarczy ranga członka zarządu.

Ale czy w ogóle trzeba tworzyć kierownicze stanowisko w towarzystwie?

- Wszystkie wychodzące dokumenty, np. kierowane do banku, muszą być podpisywane przez dwie osoby. W tej chwili podpis składam ja i prokurent. Ale jeśli zachoruję? Wtedy działalność TBS byłaby całkowicie sparaliżowana - tłumaczy Kułakowski.

Prezes nie chciał być „wice“
Zupełnie inne zdanie na ten temat ma Krzysztof Chorążyczewski, którego z funkcji prezesa spółki odwołano przed tygodniem. To właśnie jemu zaproponowano fotel wiceprezesa.

- Objęcie proponowanej funkcji byłoby zaprzeczeniem moich poglądów i mogłoby zostać odebrane jako chęć zachowania stanowiska za wszelką cenę. Nie zgodziłem się na to i w konsekwencji wypowiedziałem umowę o pracę - wyjaśnia Chorążyczewski. - Moje stanowisko w sprawie dwuosobowego zarządu prezentowałem wielokrotnie podczas posiedzeń zgromadzenia wspólników i rady nadzorczej. Uważam to za nieuzasadnione zwiększenie kosztów.

Pomysłodawcą rozszerzenia zarządu jest burmistrz, który jednoosobowo sprawuje nadzór właścicielski nad miejską spółką. Zapytaliśmy więc, czemu ma służyć ta decyzja.

- MTBS historycznie posiadało dwuosobowy zarząd i wolą zgromadzenia wspólników (czyli burmistrza - przyp. red.) jest przywrócenie tego stanu - odpowiada Andrzej Rychłowski.

Rzeczywiście, gdy samorząd tworzył TBS w 1997 r., wówczas w zarządzie zasiadało dwóch członków. Byli nimi ówczesny dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej oraz jego zastępca. Notabene, wówczas obydwaj panowie pobierali za swoją pracę w towarzystwie symboliczne pieniądze. A i rada nadzorcza działała społecznie.

Ile zarobi „prawa ręka“?
Polska Izba Towarzystw Budownictwa Społecznego zapytała niedawno 60 podmiotów z tej branży o liczbę członków zarządu. Okazało się, że tylko dwunastoma kieruje więcej niż jedna osoba, ale tylko dlatego, że dysponują one większą liczbą mieszkań.

W malborskim TBS jest obecnie 325 lokali. Niewykluczone więc, że za rozmnożenie stanowisk w spółce zapłacą lokatorzy tutejszych „czynszówek“.

Zatrudnienie dodatkowej osoby oznaczać będzie wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Zarobki prezesa to ok. 5000 zł brutto. Trudno się spodziewać, by jego prawa ręka zarabiała dużo mniej.

- Koszt dodatkowego członka zarządu nie wpłynie na wzrost poziomu czynszu w lokalach MTBS - zapewnia Andrzej Rychłowski, burmistrz Malborka. - Wpłynie zaś na poziom funduszu wynagrodzeń. Ale koszt ten nie spowoduje pogorszenia funkcjonowania spółki.

Były prezes oponuje.

- W obecnej sytuacji na rynku, kiedy znacząco wzrastają koszty w branży budowlanej, należałoby się raczej zastanowić nad dalszą racjonalizacją wydatków spółki, by w przyszłości nie podnosić drastycznie czynszów - uważa Chorążyczewski.