Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Pożegnanie Andrzeja Iwanowskiego. Przyjaciele spełnili życzenie... Wsypali do grobu kamyki i ziemię z ogrodu wielkich mistrzów

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
W asyście rycerskiej, ale przede wszystkim w asyście wielu przyjaciół i osób, z którymi zetknął się w ciągu swojego tylko 55-letniego życia, w sobotę (23 stycznia) na Cmentarzu Komunalnym w Malborku spoczął Andrzej Iwanowski - dobrze znany sędzia Sądu Rejonowego, przewodnik zamkowy, współtwórca Oblężenia Malborka.

Tak licznego grona żałobników można było się spodziewać, choć każdy z nich wolałby, żeby to był tylko zły sen... Andrzej Iwanowski był aktywny w wielu dziedzinach, więc wielu osobom dał się poznać z jak najlepszej strony. O tym, że przez blisko 30 lat pracował jako sędzia Sądu Rejonowego (także w randze sędziego Sądu Okręgowego), przypominała toga umieszczona przy urnie podczas mszy św. w kościele Matki Boskiej Nieustającej Pomocy.

Obok urny ze zdjęcia uśmiechał się pan Andrzej, z kuszą na ramieniu i w stroju z epoki. Piękne zdjęcie. Oddaje to, jak wielkim był pasjonatem historii miasta i zamku w szczególności. Od 1987 r. należał do Koła Przewodników Malborskich, działał w ruchu rekonstruktorskim. W ostatnim dniu nie mogło więc zabraknąć przy nim przyjaciół - rekonstruktorów z różnych stron Polski. Wystawili wartę w świątyni, a potem na cmentarzu.

To była Jego macierzysta parafia. Tutaj razem ze swoją rodziną przychodził na niedzielną Eucharystię. Pamiętam Go jeszcze sprzed wielu lat, kiedy byłem tutaj wikariuszem w ub. wieku, jak co niedziela był na Eucharystii, dawał więc znaki wiary, a dzisiaj stanął przed Najwyższym Sędzią - mówił ks. Wojciech Bohatyrewicz, który koncelebrował mszę świętą żałobną.

- Dzisiaj w tym szczególnym dniu modlimy się za spokój Jego duszy, ale także o łaskę ukojenia i łaskę wiary dla Jego najbliższych, aby mężnie znieśli rozłąkę z Andrzejem - kontynuował ks. Wojciech. - Bo nasza rozłąka z tymi, którzy odchodzą z tego świata, jest na szczęście przejściowa. Nie jesteśmy tutaj, żeby pożegnać na wieki naszego brata Andrzeja, jak gdybyśmy mieli się już nigdy nie spotkać. To nieprawda, nasza rozłąka jest tylko przejściowa.

Od prawa cywilnego do karnego, od prokuratora do sędziego

W ostatnim pożegnaniu na Cmentarzu Komunalnym w Malborku uczestniczyli oczywiście m.in. przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości.

Kiedyś pytałem Andrzeja, czy jest malborżaninem, malborczaninem czy malborczykiem. I Andrzej mi wtedy powiedział, że jest malborczykiem, bo brzmi to najbardziej średniowiecznie. Andrzej Iwanowski był malborczykiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Z krwi i kości. I miał wielkie malborskie serce. Pierwsze miejsce w tym sercu zajmowała ukochana rodzina – żona i córka. Ale w tym wielkim sercu malborczyka znajdowało się również miejsce dla innych zamiłowań - mówił Maciej Helmin, prezes Sądu Rejonowego w Malborku.

I przypomniał życiorys Andrzeja Iwanowskiego. W 1984 r. rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Gdańskim. Pracę magisterską napisał z dziedziny prawa cywilnego. Po zakończeniu studiów pracował kolejno w prokuraturach rejonowych w Malborku i Kwidzynie. Wtedy nastąpił zwrot w kierunku prawa karnego.

- Jak pisał, praca w prokuraturze zmieniła jego spojrzenie na prawo karne. Od tego czasu ta dziedzina prawa stała się jego pasją, której poświęcił się zawodowo. W 1991 r. złożył egzamin prokuratorski, został asesorem prokuratorskim w Kwidzynie i został wybrany w skład kolegium ds. wykroczeń. Jednakże druga z Jego pasji upomniała się o swoje miejsce w Jego życiu. W uzasadnieniu wniosku o przeniesienie do Malborka młody asesor podnosił chęć realizacji swoich zainteresowań związanych z malborskim zamkiem. W odpowiedzi prezes Sądu Wojewódzkiego w Elblągu bardzo poważnie potraktował te argumenty i wystąpił do ministra o mianowanie Andrzeja Iwanowskiego asesorem sądowym Sądu Rejonowego w Malborku z dniem 1 stycznia 1992 r. W bardzo krótkim okresie po rozpoczęciu asesury, w 1993 r., Andrzej odebrał z rąk prezydenta RP Lecha Wałęsy powołanie na sędziego Sądu Rejonowego w Malborku - opowiadał Maciej Helmin.

Od 1996 r. przez 22 lata Andrzej Iwanowski kierował Wydziałem Karnym Sądu Rejonowego w Malborku. Po 16 latach służby decyzją prezydenta Lecha Kaczyńskiego został powołany na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w SR w Malborku.

Łańcuch sędziowski bez sędziego jest "jak kusza bez cięciwy"

Dzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodzieżą w I Liceum Ogólnokształcącym w Malborku, gdzie przez wiele lat był nauczycielem, a także podczas cyklicznych akcji edukacyjnych organizowanych przez sąd. Na wsparcie mogli też liczyć rozpoczynający pracę w zawodach prawniczych.

- Wielu z obecnych prokuratorów, adwokatów i radców prawnych – wiem to, bo rozmawiałem z nimi - z dumą przyznaje, że są Jego wychowankami. Ci, którzy stawiali pierwsze kroki pod Jego skrzydłami, wspominają Go jako świetnego dydaktyka, zapalonego pedagoga, surowego, ale sprawiedliwego nauczyciela. Człowieka cierpliwego, niezwykle ciepłego i życzliwego. Osobę, która była świadoma wagi służby, którą pełniła. Dla wielu z nas do końca był autorytetem, starszym, doświadczonym kolegą, chętnie służącym radą, nigdy nie odmawiał pomocy – powiedział Maciej Helmin.

W samym sądzie działalność Andrzeja Iwanowskiego nie ograniczała się do sali sądowej i analizowania akt. Tutaj liczyła się też - a jakże - historia.

- Jest tyle spraw i pomysłów, które mieliśmy jeszcze wspólnie z Andrzejem dokończyć: film o historii sądu, książka o dziejach wymiaru sprawiedliwości w Malborku, badania nad świadomością prawną młodzieży w Malborku. Wszystko to odkładaliśmy na czas po covidzie, kiedy będzie spokojniej... Andrzeju, zostaniesz na zawsze w naszej pamięci - zapewnił Maciej Helmin.

Prezes miejscowej Temidy wręczył rodzinie łańcuch sędziowski zmarłego.

Chciałbym przekazać na ręce córki, którą tak bardzo kochał i z której był tak bardzo dumny, atrybut władzy sędziowskiej, która dzisiaj nie może być wykonywana. To tak jak kusza bez cięciwy. Ale wiemy, że ta pamiątka powinna znaleźć się między innymi pamiątkami rodzinnymi. Nikt z nas z tego atrybutu nie może skorzystać. Był to atrybut władzy sędziowskiej Andrzeja, opatrzony również specjalnie wygrawerowaną datą, kiedy został powołany na stanowisko sędziego - wyjaśnił Maciej Helmin.

Malborska Madonna żegna swojego rycerza

Członkowie Koła Przewodników Malborskich podkreślają, że Andrzej Iwanowski dla nich przede wszystkim był przewodnikiem. To zrozumiałe, bo chronologicznie – w Jego życiu najpierw był zamek, a potem sąd.

To również dla nas bardzo bolesna strata. Strata, z którą niełatwo się pogodzić. Wiedzieliśmy, że Andrzej jest poważnie chory, że dzielnie walczy z chorobą. Modliliśmy się o Jego powrót do sił i do zdrowia. Mieliśmy nadzieję, że niedługo, kiedy to będzie znowu możliwe, zobaczymy się na trasie podczas oprowadzania turystów po malborskim zamku – mówił Krzysztof Rybak, wiceprezes Koła Przewodników Malborskich

Pan Andrzej przez 34 lata z pasją opowiadał gościom zamku o tym jednym z „cudów świata”, bo tym dla Niego była dawna warownia. Szybko stał się autorytetem w stowarzyszeniu, bo wielokrotnie był wybierany do zarządu, a w latach 1999-2007 – w randze wiceprezesa. W latach 2015-2018 pełnił funkcję przewodniczącego sądu koleżeńskiego koła. Uczestniczył w przygotowaniach kursów przewodnickich, prowadził wykłady i zajęcia praktyczne na zamku. Był członkiem komisji egzaminacyjnej dla kandydatów na przewodników. W 2000 r. należał do grona pomysłodawców i organizatorów pierwszej edycji Oblężenia Malborka (napisał scenariusz imprezy).

- Podczas oprowadzania turystów, podczas Oblężenia i innych imprez plenerowych na zamku i wokół zamku, widzieliśmy Andrzeja zawsze w pięknym stroju z epoki, a miał ich kilka: rycerza Rzeczypospolitej, dostojnika zakonu krzyżackiego, dostojnika królewskiego i kusznika – wspominał Krzysztof Rybak. - Był znakomitym kusznikiem, strzelał daleko i celnie. W 1995 r. był jednym z założycieli Kręgu Rycerzy Zamku Malborskiego. Powstały wówczas dwie sekcje – kusznicza i łucznicza. Andrzej był zaangażowanym i aktywnym kusznikiem, kultywował nawiązujące do średniowiecza tradycje strzeleckie miasta Malborka.

Krzysztof Rybak opowiedział też o mało znanym fakcie z życia pana Andrzeja. Okazuje się, że sędzia i przewodnik był też pełnoprawnym… rycerzem.

W 2008 r. w Kapitularzu na Zamku Wysokim wraz z przyjacielem Krzysztofem został pasowany na rycerza. Zupełnie przypadkowo i niespodziewanie, oprowadzając turystów, byłem świadkiem tej pięknej uroczystości – mówił Krzysztof Rybak.

Wiele lat temu, jeszcze w Kręgu Rycerzy Zamku Malborskiego, pan Andrzej powiedział kolegom: „Gdyby kiedyś mnie wśród was zabrakło, gdybym odszedł, sypnijcie do mojego grobu garść ziemi i kamyków z ogrodu wielkich mistrzów naszego zamku”.

- Nikt wówczas nie pomyślał, że ta chwila tak szybko nastąpi. Ale koledzy i przyjaciele zapamiętali. W tej małej puszce jest ziemia i kamyki z ogrodu wielkich mistrzów. Dziś my wszyscy spełnimy Jego życzenie. Niech ten symboliczny gest będzie naszym pożegnaniem z Andrzejem - mówił nad grobem Krzysztof Rybak. - Malborscy przewodnicy i pracownicy muzeum żegnają swojego kolegę i przyjaciela, a malborski zamek i malborska Madonna żegnają swojego rycerza.

Wśród przewodników będzie zapamiętany jako dobry i życzliwy człowiek, dobry kolega i przyjaciel, "który nigdy nie odmawiał pomocy, wielu osobom pomagał w rozwiązywaniu życiowych problemów, zawsze służył dobrym słowem i dobrą radą".

"Uśmiechnięty facet z kuszą na ramieniu"

Śmierć Andrzeja Iwanowskiego jest wielką traumą dla najbliższych i przyjaciół.

- Jego śmierć zaskoczyła nas wszystkich. Odszedł tak nagle, nieoczekiwanie i zdecydowanie za wcześnie. Znałem Andrzeja od wielu, wielu lat. Był bliskim kolegą z pracy, towarzyszem wielu pasji i przyjacielem. To była osoba nietuzinkowa – mądry, odpowiedzialny sędzia, nauczyciel malborskich licealistów, przewodnik po zamku, rekonstruktor, kusznik, miłośnik historycznej broni. Kapitalny, kochający ojciec i mąż. Po prostu dobry, uczciwy człowiek. Kochał Malbork, swoje rodzinne miasto, i zamek. Miał wiele planów na przyszłość, spraw rozpoczętych, których nie będzie mu dane już doprowadzić do końca - mówił sędzia Jakub Uzdowski.

Swojego przyjaciela zapamięta "jako uśmiechniętego faceta z kuszą na ramieniu, który jak już się w coś zaangażował, to czynił to z wielką pasją i oddaniem".

Ostatnim dźwiękiem nad grobem był sygnał rogu. W ten sposób Andrzeja Iwanowskiego pożegnał przyjaciel z ruchu rekonstruktorskiego, także kusznik - ks. Paweł Dąbrowski z Wąbrzeźna. Spotykali się na Oblężeniu. Ksiądz Paweł odprawiał co roku rycerską mszę świętą.

Do zobaczenia po tamtej stronie na oblężeniu bram Nieba - powiedział duchowny, zanim zadął w róg.

Malbork. Pożegnanie Andrzeja Iwanowskiego. Przyjaciele spełn...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto