Malbork. Przykazanie od władz: "Razem zadbajmy o miasto". A na ulicach „nalepkoza”, butelki i inne antywizytówki

Na ul. Dworcowej około południa pustawo, niemrawo. Jedynie na skwerku przed dworcem trochę młodzieży. Na jednej z wiat przystankowych wielki plakat z hasłem: „Razem zadbajmy o Malbork” i sześć wskazówek dla wszystkich malborczyków, dzięki którym mogą mieć całkiem miłe miasto do mieszkania.

Idziemy w stronę centrum. Od razu rzucają się w oczy oblepione znaki drogowe i latarnie. Pół biedy, jeśli wlepki i naklejki są od spodu znaku. Wówczas głównie szpecą. Ale jeśli są na froncie, to zdaniem urzędników już spory problem.

To, co na pierwszy rzut oka wygląda zabawnie, jak choćby „ocenzurowany” ludzik na pasach na jednym ze znaków, w praktyce może przyczynić się do pogorszenia bezpieczeństwa drogowego.
Brzmi groźnie? Ale to prawda. Jak mówią urzędnicy, znak można oczyścić z wlepki, ale wówczas on matowieje, traci funkcje odblasku. Owszem, dalej będzie czytelny, ale kierowcy nie będą mogli go zobaczyć z daleka, tylko w ostatniej chwili. Co więcej, jeśli któryś z kierowców spowodowałby wypadek, mógłby żądać odszkodowania od zarządcy drogi. I być może nawet by wygrał.

Warto dodać, że naklejkami, plakatami i małymi reklamami niszczona jest także inna miejska infrastruktura. Choćby latarnie. Dobry klej dobrze trzyma się metalu. Przez co i „nalepkoza” długo jeszcze razi w oczy.

Pewnie las rąk uniósłby się, gdyby zapytać przechodniów, czy choć raz nie natknęli się na porzuconą butelkę, puszkę po piwie czy chociaż kapsel.

Jest coraz chłodniej, więc służby zajmujące się porządkiem w mieście mają być może mniej roboty, bo i pijących może mniej. Ale tu i ówdzie widać, że nawyki picia pod chmurką są kultywowane. Tak jest na skwerze Związku Harcerstwa Polskiego. To taki miły zielony zakątek, gdzie przez cały sezon kwitną kwiaty, a drzewa i krzewy chronią pijących przed wzrokiem przechodniów.

Przy pomniku dedykowanym harcerzom butelek nie ma, ale kapselki są. Znaczy, tradycja zakrapianych spotkań zapoczątkowana w epoce Sienkiewicza, gdy to jego popiersie znajdowało się w tym miejscu, trwa…
Butelka po piwie też leżała. Tuż przy koszu. Więc nie wiadomo, dlaczego ten, kto się fatygował, nie trafił do zupełnie pustego pojemnika.

Prawdopodobnie było też pite w Zewnętrznym Muzeum Fortyfikacji. Bo i tam leżały butelki w kilku miejscach. A to też nie jest miejsce dozwolone...

Na pierwszym miejscu pomysłodawca plakatu radzi: „Nie zaśmiecaj – segreguj”. Ale selektywną zbiórkę odpadów malborczycy mogą prowadzić w domu. Na ulicach są tylko zwyczajne kosze na odpady.

Jeśli są, bo mieszkańcy od lat skarżą się, że czasem nie ma gdzie wyrzucić śmieci, gdy jest się poza domem.
Choć – okazuje się – dla chcącego nic trudnego. Więc brawa dla palaczy z ul. Kościuszki. Niestety, tam rdzewieją metalowe pojemniki wystawione przed laty przy okazji przebudowy. Jeden kosz w ogóle zniknął. Ale została podstawa. I tam trafiają niedopałki papierosów, a nie byle gdzie.

Gdyby jednak ktoś zastanawiał się, gdzie podziały się uliczne pojemniki, może przejść wokół placu Jagiellończyka. Tam w sąsiedztwie ławek przygotowano sporą ekspozycję rozmaitych koszy.

Jak jeszcze można przyczynić się do porządku w mieście? Oto trzy ostatnie rady:

• Posprzątaj po swoim psie.
• Parkuj w wyznaczonych miejscach.
• Respektuj ciszę nocną.

Więc, malborczycy, do dzieła! Wtedy nie będzie czego uwieczniać na zdjęciach. A może znacie inne antywizytówki? Czekamy na zdjęcia, które można wysłać na adres [email protected].