Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Psy brudzą, ale właściciele idą dalej, więc niepsiarze apelują o sprzątanie. Władze miasta zastanawiają się nad opłatami

anna szade
Fot. Uplash.com
Mieszkańcy Malborka skarżą się na wszechobecne „pamiątki” po psich spacerach, które roznoszą na swoich butach. Jeśli właściciele czworonogów nie nauczą się sprzątać kup z chodników i trawników, magistrat nie wyklucza, że... trzeba będzie wrócić do opłaty za psa.

Obligatoryjny podatek za psiaki został zniesiony 11 lat temu. Od tego czasu władze same decydują, czy wprowadzają taką lokalną opłatę, czy nie. W Malborku jej nie ma, bo zgodnie z tłumaczeniem Urzędu Miasta, mimo iż był to obowiązek ciążący na właścicielach, nie wszyscy się do niego stosowali. Koszty egzekucji i czas na nią poświęcony były niewspółmierne do wpływów do miejskiej kasy. Ale nawet z nich udawało się w przeszłości m.in. znakować psy chipami czy finansować zakupy torebek i łopatek na odchody, które rozdawała wówczas Straż Miejska.

Wydawało się, że przez dekadę właściciele czworonogów docenią fakt, że nie muszą nic płacić. Wystarczyłoby, by wywiązywali się z podstawowych obowiązków, czyli należytej opieki na swoimi pupilami, szczepienia ich oraz - co najbardziej denerwuje zwłaszcza wszystkich niepsiarzy - sprzątania podczas spacerów. Tym bardziej, że w różnych częściach miasta ustawiane były stojaki na woreczki do pakowania nieczystości, pojawiły się nawet specjalne kosze na zwierzęce odchody. Wszystko po to, by uwolnić miasto od wszechobecnych psich kup. Czerwony kolor pojemników miał wręcz krzyczeć do właściciela: „Sprzątnij! co ci szkodzi?”. Ale… nic z tych rzeczy.

- W psie odchody można wdepnąć nawet na ul. Kościuszki, która jest najbardziej reprezentacyjną ulicą w mieście. To niedopuszczalne, że musimy wiecznie patrzeć pod nogi. A jeśli tego nie zrobimy, wnosimy do swoich domów nieprzyjemne zapachy i ślady - skarży się jedna z naszych Czytelniczek. - Trzeba zaapelować do właścicieli psów, by po nich sprzątali. Dlaczego mamy się wszyscy na to składać i angażować miejskie służby?

To ważna uwaga, bo warto dodać, że zgodnie z obowiązującym regulaminem utrzymania czystości i porządku w mieście, to na osobie wyprowadzającej ciąży „_niezwłoczne usuwanie zanieczyszczeń spowodowanych przez psy i inne zwierzęta domowe poprzez umieszczenie ich w koszu lub pojemniku na odpady komunalne”. _Warto dodać, że nie jest to tylko suchy zapis, bo ci, którzy zostaną złapani na niesprzątaniu, muszą liczyć się z mandatami karnymi. Te mogą wynieść nawet do 500 zł, co wynika z art. 145 kodeksu wykroczeń.

Wydaje się, że tańszy dla kieszeni właścicieli zwierzaków byłby powrót do pobierania opłat, co zresztą sugeruje wiceburmistrz Jan Tadeusz Wilk.

Moim zdaniem, opłata pozwoliłaby na sprzątanie, bo teraz już nie ma komu tego robić. Można byłoby w ramach tych pieniędzy zakładać też dewizkę do obroży czy chip zwierzęciu, dzięki czemu szybciej udałoby się zidentyfikować właściciela, jeśli na przykład pies się komuś zgubi - uważa wiceburmistrz Wilk.

Wysokość opłaty można ustalić lokalnie, Ministerstwo Finansów podaje jednak maksymalną kwotę, jakiej ta opłata nie może przekroczyć. W 2020 r. będzie to 125,40 zł rocznie od jednego psa, w tym roku to 123,18 zł. Ale władze samorządowe zwykle nawet nie zbliżają się do tych kwot, przeważnie jest to kilkadziesiąt złotych.

Ale, póki co, w urzędzie raczej obawiają się skutków takich decyzji, tym bardziej, że dotąd nie ma nakazu rejestracji domowych czworonogów. Co prawda, był pomysł nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, wprowadzającej m.in. obowiązkowe chipowanie psów i kotów oraz centralny rejestr zwierząt, ale projekt utknął w sejmowej „zamrażarce”.

Kij ma dwa końce. Opłaty, owszem, dałyby nam pewne możliwości, ale nie można ich wprowadzać dzisiaj - uważa wiceburmistrz Józef Barnaś.

Ta ostrożność wynika z faktu, że brak ewidencji zwierząt nie pozwoli na ustalenie, kto jest właścicielem konkretnego czworonoga. A ludzie... w imię oszczędności mogą pozbywać się swoich czworonożnych podopiecznych. - Zaraz się okaże, że większość nie chce płacić i po całym mieście będą biegały psy - obawia się Józef Barnaś.

Pobieranie opłaty w Malborku jest więc na razie tylko luźną propozycją rzuconą w rozmowie z nami, „by nie było, że sięgamy do kieszeni podatników”, jak zastrzegają urzędnicy.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto