Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Psy na spacerze. Włodarze chcieli zdać się na odpowiedzialność właścicieli. Sprawdziliśmy, jak jest w innych miastach na Pomorzu

Anna Szade
Anna Szade
Fot. Pixabay
Malborscy radni drugi rok z rzędu pokłócili się o psy - czy mają być obowiązkowo wyprowadzane na smyczach i w kagańcach, czy nie? W regulaminie porządku i utrzymania czystości w mieście nie ma jednoznacznego zapisu. Jak radzą sobie władze w innych pomorskich miastach?

We wtorek (29 grudnia 2020 r.) Rada Miasta Malborka debatowała nad zmianą Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Malborka. To zbiór wytycznych dla mieszkańców dotyczących m.in. sposobów gromadzenia śmieci, sprzątania chodników czy mycia i napraw samochodów. Jeden z rozdziałów omawia obowiązki właścicieli zwierząt domowych.

Psy na smyczy i w kagańcu? Zdaniem radnych zapis ochroni mieszkańców

Cały problem z uchwałą już drugi raz z rzędu został sprowadzony do debaty o odpowiedzialności właścicieli czworonogów. Według radnych, jeśli coś nie zostanie zapisane wprost jako nakaz, to spacerujący ze zwierzętami uznają, że są całkowicie zwolnieni z obowiązków.
Dlatego nie spodobało im się zaproponowane w projekcie regulaminu sformułowanie: „Osoby będące właścicielami lub opiekunami zwierząt domowych są zobowiązane do sprawowania właściwej opieki nad tymi zwierzętami, w tym w szczególności niepozostawiania ich bez nadzoru w celu zapewnienia ochrony przed zagrożeniem lub uciążliwością dla innych ludzi”.

Intencją autorów tego zapisu było, by dać wolną rękę właścicielom, którzy dopasują metody zabezpieczenia psa do jego charakteru, rasy, wielkości, wieku i potrzeb. Ale część radnych odebrała to stwierdzenie niemal jak wprowadzenie zakazu używania smyczy i kagańców, czyli „hulaj dusza, piekła nie ma”...

- Nasz regulamin zakłada, że psy będą mogły bez kagańca i bez smyczy na terenie miasta razem z właścicielem wychodzić na spacer. Ale te przepisy w innych miastach, na przykład w Tczewie i Elblągu, nadal zakładają, że „w miejscach publicznych na terenie miasta psa należy wyprowadzać na smyczy, a psa rasy uznanej za agresywną lub psa w typie tej rasy - na smyczy i w kagańcu” – cytował tczewskie przepisy radny Adam Ilarz.

Podobnie w Elblągu. Tam również zobowiązano właścicieli psów do zachowania należytych środków ostrożności „przez prowadzenie psa wyłącznie na smyczy, a psa agresywnego również w kagańcu”. Zwierzak może pobiegać luzem tylko w miejscach mało uczęszczanych, ale musi pozostać w kagańcu, a opiekun musi zachować pełną kontrolę nad zachowaniem psa.

Jeżeli rezygnujemy ze smyczy i kagańców, to w jaki sposób opiekun ma zachować odpowiedni nadzór nad psem? Miałem w tym roku taką sytuację, że właściciel psa był przy tym psie, który zaczął mnie gonić, bo jechałem rowerem. To odpowiedni nadzór w tym momencie w jaki sposób właściciel ma zachować? Nasz regulamin tego nie wyszczególnia – podkreślał Adam Ilarz.

Jak wyjaśniał współautor projektu regulaminu, odgórny nakaz może być krzywdzący dla niektórych psiaków.

- Nie chcieliśmy ograniczać i żądać od wszystkich właścicieli zwierząt domowych zakładania kagańców każdemu psu, bo są takie, które są nieszkodliwe i nieagresywne. W naszym regulaminie wyraźnie jest zapisane, że właściciele i opiekunowie zwierząt domowych są zobowiązani do sprawowania właściwej opieki nad tymi zwierzętami, w tym w szczególności niepozostawiania ich bez nadzoru w celu zapewnienia ochrony przed zagrożeniem lub uciążliwością dla innych ludzi. Uważam, że to załatwia całość sprawy. To właściciel odpowiada za zachowanie psa, czy jest groźny, czy niegroźny, i ma go odpowiednio zabezpieczyć – wyjaśniał Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.

I właśnie na poczucie odpowiedzialności za swojego czworonoga stawiają włodarze.

Dlaczego mamy mówić, że ktoś ma swojego psa prowadzić w kagańcu? A jeśli jest to malutki piesek najczęściej noszony na rękach, to również właściciel ma mu nakładać kaganiec? Nie ograniczajmy ludzi, nie ograniczajmy wolności. Zapisy są ogólne, bo i tak właściciel odpowiada za swojego psa i ma zastosować samodzielnie odpowiednie środki gwarantujące bezpieczeństwo – tłumaczył Józef Barnaś.

Przemycanie prawnego bubla i swobód małych piesków

Ale argumenty, że opiekunowie mają mieć wybór co do sposobu panowania nad psem, nie spodobały się radnym.
- Jestem zbulwersowany próbą przemycenia tego, co już raz zakwestionowaliśmy. Kogo my chcemy ograniczać, ludzi czy zwierzęta? Ja wybieram ograniczanie zwierząt i to, co mówi pan burmistrz, absolutnie mnie nie przekonuje. Pan chce eksperymentować na ludziach? - mówił radny Zbigniew Kowalski.

Radny przywołał swoje obserwacje i doświadczenia.

Często spędzam czas w parku i mam non stop do czynienia z psami. To, co było wcześniej i nadal obowiązuje, było rozwiązaniem kompromisowym. Mieliśmy narzędzie do tego, by egzekwować obowiązki właścicieli. Niech lepiej mały piesek będzie na smyczy, niż właściciel wielkiego dobermana powie mi, że ma nad nim dozór i będzie bez kagańca – przekonywał Zbigniew Kowalski.

Dlatego radny domagał się, by nie zmieniać zapisów w malborskim regulaminie, bo one chronią mieszkańców przed bezmyślnością niektórych właścicieli zwierząt. A o tragedię i atak psa np. na dziecko wcale nie jest tak trudno.

- Dziwię się, że państwo próbujecie w tym okresie uśpić naszą czujność i przemycić coś, co już raz zakwestionowaliśmy. Proponowałem wzorem innych miast, by ograniczyć miejsca, na przykład w parku, gdzie nie można puszczać psa bez dozoru. Ja rozumiem, że są miejsca, gdzie można na to pozwolić. Apeluję, by odrzucić ten bubel prawny, który przygotowaliście. Pan burmistrz próbuje teraz swobody małych piesków przemycić i postawić na szali zdrowie ludzkie – denerwował się radny Kowalski.

Prokurator nie chciał szczegółowych nakazów dla właścicieli psów

Jednak zdaniem malborskich władz nawet tak ogólny zapis daje gwarancję mieszkańcom, że psy nie będą biegać bez żadnej kontroli. Chodzi raczej o to, by nie decydować za właścicieli, w jaki sposób mają opiekować się swoimi zwierzakami.

- Mieliśmy w ciągu roku problemy z tym, że prokuratura występowała, by ograniczyć zapisy regulaminu, bo zbyt szczegółowo opisuje zabezpieczenia psów. Prokuratura zgłaszała do tego pretensje. Nie chcemy obchodzić żadnych przepisów, ale ten punkt w regulaminie mówi o tym, że właściciel powinien zadbać, by zwierzę nie było niebezpieczne dla otoczenia – zapewniał wiceburmistrz Barnaś.

Radny Kowalski był jednak nieustępliwy.

O kogo chce pan zadbać? Robimy bulwary, robimy inne rzeczy. One powinny być przede wszystkim dla ludzi. A tam też chodzą ludzie z psami. Więc psy powinny tam być zabezpieczone. Jeśli dziecko zostanie pogryzione, przyjedzie Straż Miejska i właściciel powie: "Tak, byłem obok psa, on sobie biegał wokół mnie. Dziecko sprowokowało psa, bo jechało za szybko rowerkiem”. Dlatego powtarzam jeszcze raz, zadbajmy o bezpieczeństwo mieszkańców. Często mieszkańcy postępują nieodpowiedzialnie, wyprowadzając dużego psa, który biega wokół nich. Chcecie przemycić to, co już raz zakwestionowaliśmy. Może na koniec roku radni nie zauważą, przegłosują „za”, choć wcześniej byliśmy przeciwni – ironizował Zbigniew Kowalski.

Psy nie lubią biegaczy i rowerzystów. A psi ogon nie zastąpi smyczy

Wtórował mu Adam Ilarz, który również uważa, że tylko jednoznaczny zapis, iż psy mają wychodzić na smyczy, daje gwarancję, że zwierzęta będą pod odpowiednim nadzorem.

- 8-9 lat temu biegałem po mieście. Wiem, jak psy reagują na biegaczy. Jeden chce podbiec, by polizać, drugi - by ugryźć. Te, które były na smyczy, były odpowiednio nadzorowane. Gdy nie były na smyczy, właściciele nie mogli o nic zadbać. Telepatycznie nie byli w stanie powstrzymać psa ani siłą woli czy naciskiem myśli. Jak nie mieli smyczy, to za ogon mieli złapać? Nie każdy pies da się złapać za ogon – opowiadał radny Ilarz.

Na tym jego przeżycia po spotkaniach z czworonogami się nie zakończyły.

Teraz jeżdżę rowerem. Psy rowerzystów również atakują i również mają różne zamiary, niekoniecznie dobre. Tych niezabezpieczonych nie da się powstrzymać. Żaden pies nie zareagował ani na wołanie właściciela, ani na moje pokrzykiwania. Jaka jest alternatywa dla smyczy, by psy nie wyrządzały szkody biegaczom, rowerzystom i dzieciom? - pytał retorycznie Adam Ilarz.

Władze nie chcą prowadzić mieszkańców za rączkę?

Wiceburmistrz, który nad regulaminem pracował, próbował przypomnieć radnym, że właściciele psów mają szereg obowiązków zarówno wobec zwierząt, jak i wobec innych ludzi.
- W paragrafie 27 regulaminu jest zapisane, kto sprawuje nadzór nad realizacją obowiązków. Nieodpowiedzialni właściciele powinni być wyłapani i ukarani. Nie możemy każdego za rączkę prowadzić całe życie, musi ponosić odpowiedzialność za swoje czyny – przypomniał Józef Barnaś.

Zaapelował również o większe zaufanie do tych właścicieli psów, którzy w należyty sposób postępują ze swoimi podopiecznymi.

Jak się poczują ci mieszkańcy, którzy dostaną nakaz i dokładny opis, jak mają postępować ze swoimi psami? Nie bądźmy tacy. Ja też chodzę ulicami i widzę, że świadomość ludzi jest coraz większa – podkreślał wiceburmistrz.

Ale na nic się to zdało. Radny Jacek Markowski zaproponował, by zdjąć projekt regulaminu z porządku obrad i wrócić do niego po wprowadzeniu poprawek. Takie rozwiązanie nie uzyskało poparcia wymaganej liczby radnych. Dlatego tuż przed głosowaniem burmistrz zdecydował się na inne posunięcie.

Jest wiele kontrowersji wokół tego projektu, dlatego proponuję wycofać go z dalszego procedowania. Wnioski i propozycje zmian można składać do burmistrza Barnasia. Nowa wersja regulaminu pojawi się na kolejnym posiedzeniu Rady Miasta i radni będą mogli się do niej odnieść – zaproponował Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Radni to zaakceptowali. Póki nowy projekt regulaminu nie zostanie przegłosowany, obowiązuje wcześniejszy. Przewiduje on każdorazowe wyprowadzanie psów na smyczy. Natomiast w przypadku psów „agresywnych lub w inny sposób niebezpiecznych czy uciążliwych dla otoczenia”, nawet jeśli nie reprezentują ras uznawanych oficjalnie za groźne, każdy spacer wiąże się z bezwzględną koniecznością nałożenia kagańców.

Jak radzą sobie z psimi spacerami inne miasta? Przykłady z Pomorza

W Gdańsku w miejscach publicznych psa wyprowadza się na smyczy lub w kagańcu, a psa rasy uznawanej za agresywną lub psa będącego wynikiem krzyżowania tej rasy – na smyczy i w kagańcu. Co więcej, pies może spacerować „wyłącznie pod opieką osób dających gwarancje opanowania psa w momencie rozdrażnienia”.

Czasem można spuścić psa ze smyczy, ale dozwolone jest to wyłącznie w miejscach mało uczęszczanych przez ludzi pod warunkiem, że pies ma nałożony kaganiec, „a właściciel lub dzierżyciel sprawuje kontrolę nad jego zachowaniem”. Gdańskie psy mogą nawet pobiegać bez smyczy i kagańca, ale tylko na ogrodzonym terenie, bez możliwości jego opuszczenia.

Zresztą kaganiec też czasem nie jest obowiązkowy, bo nie dotyczy tych psiaków, u których występują przeciwwskazania anatomiczne, zdrowotne, są wykorzystywane do celów specjalnych, do dogoterapii lub są opiekunami osób z niepełnosprawnościami. Ale wówczas należy zabierać z sobą książeczkę zdrowia psa lub zaświadczenie wydane przez weterynarza. Szczęście mają również szczenięta, bo w pierwszym roku życia mogą spacerować bez kagańców.

Gdynia traktuje psiaki nieco inaczej. Na smyczy i w kagańcu trzeba wyprowadzać psy zaliczane do ras uznanych za agresywne lub mieszańców tych ras. Chyba że ich budowa anatomiczna lub inne cechy uniemożliwiają nałożenie kagańca.
Właściciele pozostałych psów mają obowiązek prowadzenia ich na smyczy, „a w przypadku jej braku, używania innych środków, które zapewniają nieprzerwany i pełny nadzór nad zwierzęciem”.

W Sopocie w miejscach publicznych psa wyprowadza się na uwięzi lub w kagańcu, a psy rasy agresywnej wyłącznie na uwięzi i w założonym kagańcu. Co więcej, „właściciele i opiekunowie zwierząt domowych zobowiązani są do podjęcia wszelkich środków chroniących osoby trzecie przed niechcianym bezpośrednim kontaktem ze zwierzęciem”.

Czworonogi mogą poczuć wiatr w sierści na terenach oznaczonych jako wybiegi dla psów. Tam „osoby je utrzymujące mogą zdjąć psu kaganiec oraz zwolnić je z uwięzi, ale tylko w przypadku, gdy posiadacz sprawuje właściwą kontrolę nad jego zachowaniem, a pies ma zapiętą obrożę oraz posiada nośnik z zapisanymi informacjami, które pozwolą na odnalezienie osoby, do której zwierzę należy”.
Z małymi wyjątkami zwierzęta domowe są niemile widziane na sopockich plażach w ścisłym sezonie turystycznym, czyli od 1 maja do 30 września.

Ciekawie rozwiązane zostały obowiązki właścicieli psów w regulaminie obowiązującym w Kartuzach. Tam „posiadane zwierzęta domowe nie mogą stanowić zagrożenia lub uciążliwości (hałas, odór) dla ludzi”.
W mieście wyprowadzający psy muszą nakładać im kagańce i zapinać smycze. Ale „obowiązek wyprowadzania psów w kagańcu nie dotyczy psów o wysokości do 30 cm w kłębie”. Zwolnione z tej niedogodności są także czworonogi, którym niemożliwe jest założenie kagańca ze względu na budowę ciała lub jest to niewskazane ze względów zdrowotnych, potwierdzonych przez lekarza weterynarii.

W Kartuzach dopuszcza się puszczanie psów luzem w miejscach, gdzie nie powoduje to uciążliwości dla innych osób, pod warunkiem, że psy są w kagańcu i pod nadzorem opiekuna. Te same przepisy „stosuje się odpowiednio do innych zwierząt domowych mogących stanowić zagrożenie dla ludzi”.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto