Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Seks na przystanku autobusowym? Mieszkańcy coraz częściej skarżą się na zachowania osób bezdomnych w miejscach publicznych

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Anna Szade
Anna Szade
Osoby bezdomne w Malborku to temat, o którym mieszkańcy dyskutują od lat, skarżąc się na ich obecność na klatkach schodowych, ulicach i pustostanach. „Seks w mniejszym mieście” to jeszcze inna odsłona tego problemu. Dostaliśmy sygnał od Czytelnika, który poinformował, że 8 marca w biały dzień na przystanku autobusowym na ulicy Dworcowej... pani robiła dobrze panu.

Oto krótka relacja tego, co się działo przy ul. Dworcowej w Malborku, w miejscu uczęszczanym przez wiele osób, przedstawiona przez naszego Czytelnika, który miał widzieć intymną scenę pary bezdomnych w godzinach przedpołudniowych. Dostaliśmy też filmik nagrany w trakcie całego zdarzenia.

Tak się działo u nas, w Malborku, 8 marca. Wiem, że było zgłoszenie chyba na Straż Miejską lub policję o niestosowne zachowanie osób na przystanku lub w okolicach. Jest tam monitoring. Głupie piwo człowiek wypije, to są, a tu takie rzeczy – informuje mieszkaniec Malborka (dane do wiadomości redakcji).

Nieobyczajne zachowanie w miejscu publicznym trzeba zgłaszać

Policja potwierdza, że dostała zgłoszenie dotyczące nieobyczajnego zachowania, ale już koło południa. Patrol dojechał na miejsce, ale już nikogo nie przyłapał na gorąco. Było po wszystkim.
- 8 marca otrzymaliśmy zgłoszenie, z którego wynikało, że mężczyzna i kobieta uprawiają seks na przystanku autobusowym na ulicy Dworcowej. Policjanci pojechali na miejsce, zastali dwie osoby, ale gdzie indziej w tej okolicy. Osoby zostały wylegitymowane. Nie potwierdziły tego zdarzenia – mówi asp. Sylwia Kowalewska, oficer prasowy KPP Malbork.

Już odchodząc od tego ekstremalnego przypadku, problem okupowania przystanków przy dworcu przez bezdomnych jest widoczny od miesięcy, służby nie są w stanie sobie poradzić.

Możemy reagować w momencie popełnienia wykroczenia. Samo przebywanie w danym miejscu nie jest wykroczeniem. My musimy interweniować na bieżąco. Dlatego gdy mieszkańcy widzą jakąś sytuację, należy od razu zadzwonić pod nr 112 lub 986, od razu interweniujemy - mówi Tomasz Farysej, komendant Straży Miejskiej w Malborku.

Dowodem może być też nagranie – czy to z oficjalnego monitoringu, czy wykonane telefonem.

Bezdomny na ławce przed Urzędem Miasta. Mówi, że jest wolnym człowiekiem

Od kilkunastu dni w pobliżu Urzędu Miasta można spotkać mężczyznę, który ulokował się tam z całym ekwipunkiem.
- Przebywa na ławce na placu Słowiańskim od strony szkoły muzycznej. Wszystko ma poukładane, nawet śpi w pozycji siedzącej, żeby nie dostarczać argumentów – opowiada Tomasz Farysej.

Urzędnicy szybko się mężczyzną zainteresowali, tym bardziej, że w godzinach pracy magistratu korzysta z łazienki i toalety. Od początku wiedzieli więc, że przyjechał z sąsiedniego powiatu i złożył wniosek o wydanie dowodu osobistego i póki go nie dostanie, nie zamierza ruszać się z zajętej ławki.

Powiedział, że czeka na dowód osobisty, więc zrobiłem wszystko, by jak najszybciej mu go wyrobić - usłyszeliśmy od Jana Tadeusza Wilka, wiceburmistrza Wilka.

Tak też się stało, bo dokument został przygotowany w naprawdę ekspresowym tempie i już został wydany. Mimo tego, mężczyzna na razie nigdzie się nie wybiera.

Przychodzi do niego codziennie ktoś z opieki społecznej, ludzie przynoszą mu kawę i herbatę w termosach. Ale on nie chce pomocy. Jak mu się mówi, że widać, że ma odmrożoną twarz, to on mówi, że jest wolnym człowiekiem – opowiada nam jedna z mieszkanek.

- Proszę mu powiedzieć, żeby nie siedział. Niestety, prawo jest takie, że w miejscu publicznym każdy może przebywać - przyznaje Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.

Skargi na koczujących bezdomnych. Będzie ogrzewalnia?

Ale mamy też inne sygnały od mieszkańców. Choćby takie, że w różnych częściach miasta lokatorzy organizują dyżury przy wejściu na klatki schodowe budynków wielorodzinnych, by uniemożliwić nocowanie na korytarzu osobom w kryzysie bezdomności. Niestety, to nie kwestia braku wrażliwości, ale skutków takiej wizyty, z jakimi się mierzą, bo często na schodach zostają ekskrementy czy śmieci. Trudno się dziwić, że ludzie chcą się u siebie czuć przede wszystkim bezpiecznie.
Dlatego jedna z mieszkanek przypomina o inicjatywie uruchomienia w Malborku tzw. ogrzewalni. Może dzięki niej skończyłoby się zajmowanie przez osoby bez dachu nad głową pustostanów, nieczynnych kiosków, przystanków autobusowych, krzaków czy nisz pod schodami.

To byłaby najgorsza rzecz, jaką byśmy zrobili, choć z punktu widzenia potrzeb społecznych byłby to bardzo dobry pomysł. Ale czy chcemy, by wszyscy z całej Polski przyjechali do Malborka? - komentuje Józef Barnaś.

Taka informacja, jego zdaniem, bardzo szybko rozeszłaby się w całym środowisku lepiej niż hasło promocyjne miasta: „Jeden dzień to za mało”.
- Dopiero wtedy byśmy mieli kłopot. Pewnie gdyby nie było zamku, nie byłoby tyle osób bezdomnych, bo wielu przyjeżdża dla żebractwa. Dodając ogrzewalnie, powiększylibyśmy skalę problemu – uważa Józef Barnaś.
W magistracie słyszymy, że część przyjeżdża, bo otrzymuje tu wsparcie.

Tych bezdomnych „turystów” napędza marka schroniska prowadzonego przez Fides. To jest jak hotel czterogwiazdkowy, gdzie nakarmią, wykąpią, ubiorą – dodaje Jan Tadeusz Wilk.

Zdaniem urzędników, problem tkwi w zbyt łagodnych przepisach i braku możliwości egzekwowania prawa, które już obowiązuje.
- Zbyt łagodnie uchylono ustawę o zakazie włóczęgostwa – uważa Jan Tadeusz Wilk.
- Mamy takie a nie inne przepisy w naszym kraju i możemy działać tylko na ich podstawie. W przypadku osób cywilnych, mogą interweniować Straż Miejska, jeśli ktoś zakłóca porządek, i policja. Ale spróbujmy potem wyegzekwować jakąkolwiek karę od osoby, która niczego nie posiada. Służby czasem nawet nie próbują tego robić, bo więcej się narobią papierowo i żadnego efektu nie ma – dodaje Józef Barnaś.

Ale to nie znaczy, że my, obywatele, mamy godzić się na takie zachowania ze strony osób pozostających w kryzysie bezdomności. Za chwilę będzie sezon turystyczny, osoby wylegną na ławki na trasie, którą chodzą turyści. Nawet jeśli są wolnymi ludźmi, co często podkreślają, to dlaczego my mamy tę swobodę przez nich ograniczaną? Dlaczego mamy oglądać ich nieobyczajne zachowania, narażać na takie sceny dzieci, które mogły w tym czasie jechać autobusem? Takie pytania zadaje sobie wielu malborczyków.

Są posłowie, którzy nas reprezentują, my, tu, ani radni, nie mamy możliwości, by podjąć taką decyzję, która rozwiąże problem. Prawo mogą zmienić tylko parlamentarzyści – odpowiada wiceburmistrz Barnaś.

Ale nawet jeśli i urzędnicy, i służby mają związane ręce, to nie znaczy, że mamy się zgodzić na to, że strach będzie przejść ulicą. I to nie na uboczu, jak w przypadku okolic dworca kolejowego. Może przydałoby się, by mundurowi częściej mieli oko na te okolice, o których wiadomo, że upodobali sobie bezdomni.

Nie chcę tego negować, ale znając stan osobowy i policji, i Straży Miejskiej, to jeśli będą chodzić w takie miejsca, to w innych częściach miasta ich nie będzie. I wtedy będą pretensje: „A dlaczego tam służb nie ma?” Psy się wiesza na strażnikach, oczywiście, nie zagwarantuję, że oni wszystko robią super, pięknie i najlepiej, ale policja też powinna zacząć coś robić – uważa Józef Barnaś.

Pozostaje więc szybka reakcja i telefon na policję lub do Straży Miejskiej w sytuacji, gdy czujemy się zagrożeni lub widzimy niewłaściwe czy nieobyczajne zachowania bezdomnych w miejscach publicznych.

Malbork. Nieczynne kioski znikną z krajobrazu miasta? Urzędn...

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto