Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Spacer z przewodnikiem PTTK tym razem był poświęcony kolei [ZDJĘCIA]. Perełka, węzeł i koleje losu

Radosław Konczyński
Fot. Radosław Konczyński
Czwarty spacer z przewodnikiem PTTK po mieście znów cieszył się zainteresowaniem. Około 50 osób chciało posłuchać o historii malborskiej kolei.

Po terenach kolejowych i historii malborskiej kolei przeprowadziła uczestników spaceru Jolanta Małecka.

- Kolej w Europie była nośnikiem cywilizacji. Dzięki niej już na początku XIX w. państwa mogły się rozwijać gospodarczo. To był transport, kontakty międzynarodowe, ludność mogła się łatwo przemieszczać. I to spowodowało, że bardzo szybko zaczęto doceniać znaczenie kolei – zaczęła przewodniczka PTTK.

W drugiej połowie XIX w. Malbork stał się ważnym węzłem. Od 1871 r. funkcjonowała Kolej Wschodniopruska, dzięki której możliwe było połączenie Berlina z Królewcem. W 1876 r. powstała linia prywatna z Malborka do Mławy, gdzie można było się przesiąść na pociąg do Warszawy.

A tam docierały kolej wiedeńska i petersburska, więc świat się otwierał – mówiła Jolanta Małecka.

Trzecia linia od 1883 r. połączyła Malbork przez Sztum, Kwidzyn i Grudziądz z Toruniem, a czwartą od 1993 r. można było się dostać do Małdyt i dalej jechać na Mazury.

- Były więc cztery linie tworzące węzeł kolejowy w pięciu kierunkach, bo oczywiście piątym kierunkiem był Gdańsk, z linią zrobioną w 1852 r., tylko wtedy nie było jeszcze mostów na Wiśle i Nogacie – przypomniała Jolanta Małecka.

To było jak budowa drapaczy chmur

Uczestnicy spaceru spotkali się oczywiście przy „perełce”, jak nazwała budynek dworca kolejowego przewodniczka PTTK (obecny wygląd to efekt remontu sprzed dziewięciu lat, który kosztował ok. 20 mln zł). Wcześniej w tym miejscu stał całkiem zwykły obiekt stacyjny, a obok niego także budyneczek kolei mławskiej.

- W 1890 r. rozebrano dwa te skromne budynki i pobudowano ten wspaniały, olbrzymi obiekt, który pięknem architektury miał nawiązywać do zamku malborskiego. Czuwał nad tym Conrad Steinbrecht, który rekonstruował wówczas zamek – opowiadała Jolanta Małecka.

Uczestnikiem spaceru, ale i gościem był ostatni naczelnik malborskiej stacji, Zbigniew Dopierała. Później nie było już takiej funkcji. Historię i teraźniejszość węzła ma w małym palcu.

Ten budynek jest niesamowity. Sposób budowy można porównać do budowy teraźniejszych wieżowców, drapaczy chmur. Budowlańcy ten budynek stawiali w niecałe dwa lata, a weszli w ziemię ponad 20 metrów – mówił Zbigniew Dopierała.

W piwnicach są schrony, ale przed wojną w tych podziemiach działały też piekarnie, zakłady produkujące artykuły spożywcze dla miasta. Ich kres nastąpił jednak wraz z rozwojem Malborka.
- Miasto podniosło bardzo system kanalizacji i zaczęło się wylewanie kanalizacji w tym budynku – wyjaśnił Zbigniew Dopierała.

Emerytowany kolejarz, a obecnie przewodnik PTTK i zamkowy, przypomniał też, że w tym budynku przed wojną mieściła się największa łaźnia publiczna w mieście, gdzie za 10 fenigów można było wziąć prysznic.

Ruch na malborskim dworcu z biegiem lat był bardzo duży.
- W 1929 r. sprzedano 625 609 biletów, co było rekordem w Prusach. Na węźle kolejowym przed wojną pracowało 1500 osób, czyli 1/10 mieszkańców miasta – mówiła Jolanta Małecka.

Ten dworzec wiele „widział”.
- Tędy niemiecki sprzęt wojskowy szedł na front, z powrotem przywożono rannych. Potem front radziecki dostał się do Malborka. Mimo że kolejarze byli szkoleni do obrony dworca, były tu punkty sanitarne, schrony, zbiorniki wodne przeciwpożarowe, to wszystko nie pomogło, bo dworzec w ogóle nie był broniony. Armia Radziecka przejęła go w całości i węzeł. Mosty były zniszczone, ale im była potrzebna kolej w drugą stronę, żeby tzw. trofiejne wywieźć na wschód – opowiadała Jolanta Małecka.

Na rowerze na koniec pociągu

Budynek zachował się w dobrym stanie, ale już po zakończeniu działań wojennych czerwonoarmiści próbowali go spalić. Jak wyjaśnił Zbigniew Dopierała, kolejarzom, którzy w pobliżu mieszkali lub pracowali, udało się zagasić ogień.

- Trzeba powiedzieć, że przed wojną, w 1938 r., stacja została zelektryfikowana, była jedną z najnowocześniejszych pod względem obsługi. Urządzenia były elektrosuwakowe, było pięć nastawni, wszystko zdalnie sterowane. Dworzec w czasie wojny właściwie nie ucierpiał, ale urządzenia Rosjanie wzięli z sobą jako trofeum – mówił Zbigniew Dopierała.

A brak osprzętowienia utrudnił przyjmowanie pociągów na stacji Malbork.

Zawsze trzeba stwierdzić koniec pociągu, tzn. czy pociąg wjechał na stację pełny, kompletny. Wtedy ktoś to musiał naocznie sprawdzić, czyli ten pracownik wsiadał na rower, jechał daleko na koniec, wracał i mówił: „Tak, pociąg przyjechał z sygnałami końcowymi, czyli kompletny” - i dopiero można było potwierdzić, żeby następny pociąg mógł jechać – opowiadał był naczelnik.

Pod koniec lat 50. na stacji wprowadzono polskie rozwiązania technologiczne, także urządzenia elektrosuwakowe, które funkcjonowały aż do czasu niedawnej przebudowy linii kolejowej nr 9.
- Teraz jest jedna nastawnia przekaźnikowa, która steruje całą stacją. System bezpieczeństwa na kolei jest niesamowicie rozbudowany. Pod tym względem to jest chyba najbardziej bezpieczny środek komunikacji dla społeczeństwa - dodał Zbigniew Dopierała.

Warto wiedzieć, że w 2014 r. był on pierwszym mieszkańcem Malborka, który wysiadł z pierwszego pendolino, jaki zatrzymał się na tutejszej stacji. Malborczyk był wtedy w PKP Intercity odpowiedzialny za przygotowanie pracowników do obsługi tych pociągów. Ale luksusowe pociągi kursowały przez miasto dużo, dużo wcześnie. Od 1896 r. można było tu wsiąść do Nord-Expressu, który przypominał wygodami arystokratyczne mieszkania, i dostać się nim np. do Paryża, Londynu, Lazurowe Wybrzeże.

Nie dwie, lecz cztery wieże wodne

Ciekawostkami podzielił się też Bogdan Mąder, prezes Oddziału Przewodnickiego PTTK.

- Kiedyś były parowozy, one potrzebowały ogromnej ilości wody. Na każdej stacji praktycznie znajdowały się żurawie wodne na peronach, żeby można było napełnić parowóz. Ale żeby napełnić, potrzebne były wieże wodne. W Malborku znajdują się aż cztery wieże ciśnień – miejska, kolejowa, ale jest jeszcze trzecia przy wagonowni i czwarta przy parowozowni. Niewiele osób wie, że te dwie funkcjonowały w latach największego rozkwitu węzła – przypomniał Bogdan Mąder.

A my przypomnijmy jeszcze, że patronem malborskiego PTTK jest Stefan Dubyna. Przyjechał do miasta jednym z pierwszych transportów w 1945 r. Z jego inicjatywy w latach 50. przewodnicy zaczęli oprowadzać mieszkańców i turystów po zniszczonym zamku. O transportach repatriantów przypomina tablica pamiątkowa na budynku dworca, przed którą uczestnicy spaceru zatrzymali się na dłuższą chwilę.

Tegoroczna, piąta już edycja spacerów odbywa się pod wspólnym hasłem "Malbork - nie tylko historia". Jest to przedsięwzięcie dotowane z budżetu miasta. Cykl zakończy wycieczka pt. „Nogat – historia zachowana w rzece”, która odbędzie się 5 września. Zbiórka o godz. 11 przy pomniku Celników Polskich w Kałdowie.

PS. W galerii powyżej można obejrzeć zdjęcia z czwartego spaceru, ale też trochę innych ujęć malborskiej stacji kolejowej.

Malbork. Trzeci spacer z przewodnikiem PTTK po mieście [ZDJĘ...

od 12 lat
Wideo

echodnia.euNowa fantastyczna atrakcja w Podziemnej Trasie Turystycznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto