Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Stacja uzdatniana to jak nerki dla wodociągów. Wszystko już pracuje normalnie. Zajrzeliśmy do środka [ZDJĘCIA]

Anna Szade
Anna Szade
Zajrzeliśmy do Stacji Uzdatniania Wody w Malborku. Po styczniowej awarii nie ma już śladu, bo rozerwane rury zostały wymienione na nowe. Jaką malborczycy mają teraz wodę w kranach?

W Malborku od lat jedną z bohaterek dyskusji jest Stacja Uzdatniania Wody. Udało nam się zajrzeć do środka, bo w poniedziałek (25 kwietnia 2022 r.) wizytowali ją radni.
Najpierw była inwestycją bardzo pożądaną, bo malborczycy przez lata zmagali się z problemem skutków nadmiaru fluoru. Ale gdy udało się rozcieńczyć jego nadmiar, bo budowa SUW zakończyła się w 2010 r., wiele osób zatęskniło za tą starą, bo lepiej pieniły się w niej mydła i szampony i nic nie osadzało się na grzałkach, w czajnikach, armaturze i szklankach.

Stacja Uzdatniania Wody działa. To jak nerki dla wodociągów

Przez 10 lat większość mieszkańców przyzwyczaiła się do uzdatnionej wody. I być może temat nigdy by nie wypłynął, gdyby nie fakt, że 22 stycznia krany w całym mieście nagle zrobiły się suche.

Stacja jest wyremontowana po styczniowej awarii. Rury zostały wymienione na piękne, błyszczące ze stali nierdzewnej z tą nadzieją, że już nigdy nie przyniosą takiej awarii, jak te z PCV, które miały wytrzymać jeszcze 30 czy 50 lat, a niektórzy mówią, że i 100 lat. Mam nadzieję, że to, co zrobiliśmy, jest już pewne – podkreśliła Krystyna Babirecka, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Malborku sp. z o.o.

W pomieszczeniu, w którym znajdują się filtry, nawet laik gołym okiem zauważy różnicę. Ale nie dla tych wrażeń „wodociągi” bardzo spieszyły się z wymianą części rur. Chodziło o przywrócenie normalnej pracy stacji, a więc i jakości wody. I tak się stało.
- SUW została włączona do eksploatacji 9 kwietnia i już po kilku dniach woda osiągnęła parametry dopuszczalne przez rozporządzenie ministra zdrowia – podkreśla Dariusz Modzelewski, dyrektor ds. technicznych PWiK.
Woda nie jest jeszcze taka, jaka była przed awarią. A to dlatego, by nie było szokiem dla mieszkańców, że z dnia na dzień z miękkiej wody, jaka była po awarii, nagle zrobiła się średnio twarda.

Teraz jest trochę twardsza jak była po awarii ale nie jest taka, jak przed awarią. Do końca kwietnia możemy odstąpić od parametrów dotyczących fluoru i boru, dlatego chcemy doświadczalnie ustalić, przy jakiej proporcji mieszania wody ze studni kredowych z wodą ze studni czwartorzędowych osiągniemy właściwy poziom fluorków. Przed awarią było 60 proc. wody kredowej i 100 proc. wody czwartorzędowej, co zapewniało nam ten poziom fluorów. Teraz mieszamy 1 do 1 do jednego, ale na początku maja zmniejszymy prawdopodobnie do 70 proc. ilość wody kredowej, wtedy twardość wzrośnie, ale nie ponad to, co było przed awarią – informuje dyrektor.

Może się tak zdarzyć, że od maja pojawią się skargi na osadzający się kamień, bo znów znać będzie każdą zaschniętą kroplę.
- Ja twierdzę, że człowiek to nie jest kociołek centralnego ogrzewania, wapń jest mu potrzebny do zdrowego funkcjonowania. Ale zawartość CaCO3 nie będzie większa niż 300, a norma jest 500 mg na litr – uspokaja Dariusz Modzelewski. Norma, jeśli chodzi o twardość, to od 60 do 500 mg węglanu wapnia na litr wody. Bardziej miękka powodowałaby wypłukiwanie wapnia z organizmu, dlatego nie może być niższa niż 60. Teraz jest ok. 150 mg na litr.

W SUW można było zajrzeć do pomieszczania, w którym odbywa się główna filtracja. To serce, a raczej nerki, malborskich wodociągów.

Jest pięć filtrów pierwszego stopnia. Następuje tu redukcja jonów amonowych i żelaza, natomiast z drugiej strony są filtry drugiego stopnia, gdzie następuje dodatkowa redukcja pierwiastków. O ile żelazo i jony amonowe można w filtrach redukować, to fluor i bor są pierwiastkami rozpuszczonymi w wodzie, których nie można redukować na zwykłych filtrach, jakie mamy. Jest taka metoda, jak odwrócona osmoza, ale jest bardzo droga, koszty wody byłyby bardzo duże nie do zaakceptowania przez odbiorców – tłumaczył Dariusz Modzelewski.

Dlatego w Malborku woda przepływa przez filtr, trochę jak w dzbankach, które stoją na kuchennych blatach w niejednym domu. W stacji uzdatniania funkcję filtra pełnią wielkie zbiorniki, które wypełnione są w czterech piątych specjalnymi żwirkami. Woda wpływa górą, przepływa przez to złoże i wypływa dołem do drugiego filtra. W całym tym wkładzie namnażają się dobre bakterie, odpowiedzialne za redukcję jonów amonowych. Osadza się tam również spora ilość żelaza.
Wszystko, co zostało odfiltrowane, w czasie płukania zbiorników w formie popłuczyn trafia do specjalnych zbiorników na zewnątrz. To woda z żelazem, które naturalnie występuje w malborskich ujęciach. Odstana woda trafia ostatecznie do Kanału Ulgi, a zebrany osad do oczyszczalni ścieków.

Po styczniowej awarii. Rury pokazują, ile jest żelaza w wodzie

Rdzawe są również rury, które zostały zdemontowane, bo w ciągu 10 lat funkcjonowania SUW osadziło się tam żelazo z wody pochodzącej ze studni czwartorzędowych. Ale, jak podkreśla dyrektor Modzelewski, to rury przed filtrem, za filtrem nie ma mowy o takim kolorze. Zresztą zaprezentował wodę, która obecnie płynie do mieszkańców. Jest bardzo napowietrzona, wygląda w pierwszej chwili jak rozcieńczone mleko. Ale później widać, jak tlen stopniowo oddziela się od wody.

Właściwie aktualnie tylko te roztrzaskane rury złożone na placu przypominają o awarii. Pracownicy PWiK na długo zapamiętają dzień, w którym cała firma na chwilę stanęła.
Niestety, w głównej sterowni, gdzie całym procesem technologicznym SUW można sterować za pomocą komputera, ale i kontrolować, czy przebiega prawidłowo, nie zapaliła się jednak żadna czerwona lampka.

W wyniku awarii główny sterownik przestał funkcjonować. Gdy SUW pracuje normalnie, to jeśli jest problem, główny sterownik wysyła SMS do naszych monterów z informacją. Ale jak była awaria, sterownik był martwy – relacjonuje Dariusz Modzelewski.

Wiadomo, gdy zawodzi sprzęt, liczy się człowiek. To była sobota, wczesne popołudnie, dla wielu pora sprzątania, gotowania, prania. Alarm o tym, że zabrakło wody w mieście podniósł portier, który na manometrze w firmie zauważył spadek ciśnienia.
W stacji uzdatniania z rozerwanej rury woda lała się pod wielkim strumieniem. Na szczęście, nie zalała całego obiektu, spłynęła bezpośrednio do kanałów. Ale to wówczas i tak był najmniejszy problem.
- Musieliśmy podjąć szybką decyzję, co zrobić, bo przecież ludzie w mieście muszą funkcjonować. Po dwóch godzinach przywróciliśmy wodę – przypomniał Dariusz Modzelewski.

Może ktoś pomyśleć, też mi kłopot, odkręcili inny kurek i już. Jednak to takie proste nie jest.

Niestety, mamy to nieszczęście, że mamy w Malborku albo wodę średnio twardą, ale z dużą ilością żelaza, albo miękką, ale z dużą ilością fluoru – mówił dyrektor.

Dlatego w styczniu do mieszkań poleciała woda ze studni kredowych, które mają mniej żelaza.
- Ale mamy jej za mało, więc musieliśmy z jednej studni podawać na zbiornik, tam woda się natleniała i następnie łączyła z tą podawaną bezpośrednio do miasta – tłumaczył Dariusz Modzelewski.

I właśnie ten tryb awaryjny odczuwali przez kilka tygodni mieszkańcy. Nie w całym mieście, ale wtedy można było poczuć, jak wielką rolę odgrywa stacja uzdatniania.

Natlenienie wody powodowało, że procesy nitryfikacyjne, czyli procesy zbijania poziomu amoniaku, które normalnie zachodzą w filtrach, zaczęły postępować w rurociągach. To jest zjawisko nie do opanowania. Przez to i biomasa powstająca po działalności bakterii nitryfikacyjnych, zostaje na filtrach i jest wypłukiwana do zbiorników retencyjnych, niekiedy wypływała u niektórych ludzi – przyznaje dyrektor Modzelewski.

Ale od kilkunastu dni sytuacja się uspokoiła, choć nawet gdy SUW zaczęła działać, niektórzy nadal narzekali na jakość wody.
- Mamy w mieście ponad 208 km sieci i ta woda uzdatniona nie od razu dotarła do wszystkich rurociągów. W niektórych miejscach ta woda uzdatniona, która jest dobrze natleniona, docierała do końcówek z wodą nieuzdatnioną i zjawisko nitryfikacji nadal zachodziło w rurach. W tej chwili cała sieć wypełniona jest wodą uzdatnioną, więc ten proces zanikł całkowicie lub prawie całkowicie – tłumaczył nam Dariusz Modzelewski.

Przed południem w poniedziałek (25 kwietnia) mieszkańcy pobierali 262 m sześc. wody na godzinę. Stacja może produkować 450 m sześć. na godzinę.

My z taką prędkością nie filtrujemy, bo wtedy proces filtracji jest gorszy. Im wolniej woda przepływa, tym proces dokładniejszy. Ale rezerwy dużej nie ma. Na przykład przed świętami jest większy pobór i wtedy stacja pracuje z całą wydajnością – mówił Dariusz Modzelewski.

Usunięcie skutków styczniowej awarii kosztowało firmę ok. 500 tys. zł.

Informacji udzielali Krystyna Babirecka, prezes PWiK w Malborku sp. z o.o. i Dariusz Modzelewski, dyrektor ds. technicznych

Malbork. Wszystko o wodzie chcieli wiedzieć miejscy radni. N...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto