Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, bo podczas wakacji projekt zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego ścisłego centrum Malborka trafił do obowiązkowych uzgodnień. W przepisowym terminie uwag praktycznie nie było. Ale sytuacja zmieniła się, gdy pomorski wojewódzki konserwator zabytków poprosił o więcej czasu na przygotowanie swojego stanowiska. Malborskim urzędnikom od razu ścierpła skóra.
Wojewódzki konserwator zabytków ma uwagi. Co mu się nie podoba?
Jak się dowiedzieliśmy w Urzędzie Miasta Malborka, wojewódzki konserwator zabytków przygotował swoją opinię praktycznie w ostatniej chwili.
- To kilkunastostronicowe opracowanie, w którym konserwator robi nam trochę problemów z tym planem – przyznaje Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.
Przypomnijmy, wnioski o zmianę dokumentu planistycznego, obejmującego teren przy ul. Kościuszki, będący centralnym nerwem miasta, złożyli właściciele obecnego Pemalu i byłego hotelu Zbyszko. To oni chcą w nowy sposób wykorzystać zabudowane obecnie tereny. Przy każdej okazji malborczycy krytykują te wizje, domagając się, by zamiast osiedla powstały tam firmy z miejscami pracy, kino, może nawet i basen, jeśli wystarczyłoby miejsca.
Tylko trzeba wiedzieć, że to jest teren prywatny – studzi zapędy mieszkańców Marek Charzewski, burmistrz Malborka.
Ale nawet właściciele nie mogą działać w myśl zasady „wolnoć Tomku w swoim domku”. Stąd konieczność zmiany dokumentów planistycznych i ich szerokie konsultowanie. Budynek hotelowy objęty jest ochroną konserwatorską i dlatego każda ingerencja wymaga precyzyjnych uzgodnień. Konserwator ma także własne zdanie na temat planów inwestycyjnych na gruncie zajmowanym obecnie przez fabrykę.
- Dla nas najważniejsze jest samo zagospodarowanie tego obszaru. Ale są uwagi związane z prywatnym terenem. Chodzi m.in. o wysokość przyszłej zabudowy – tłumaczy Marek Charzewski.
W projekcie miejscowego planu zagospodarowania po targach z właścicielem Pemalu zapisano, że najwyższe budynki, które tam powstaną, mogą mieć nie więcej niż cztery kondygnacje, czyli trzy piętra. Problemu by nie było, gdyby nie fakt, że z krajowej „22” widać pokrzyżacką warownię. I to właśnie ten obraz zamku ma być, według wojewódzkich służb konserwatorskich, oprawiony w odpowiednie ramy, a nie przesłonięty współczesnym osiedlem.
Pat w sprawie planu centrum Malborka. Wysokość nowych budynków ma kolosalne znaczenie
Wojewódzki konserwator zabytków uznał, że idealnie będzie, gdy nowa zabudowa w miejscu Pemalu będzie maksymalnie trzykondygnacyjna.
Jest to motywowane widokiem na zamek. Ale dalej jest osiedle na placu Narutowicza, gdzie budynki są czteropiętrowe. A więc jeśli na pierwszym planie, patrząc od strony drogi krajowej nr 22 budynki będą niższe, to nie spowoduje, że widok będzie dużo lepszy – uważa burmistrz Charzewski.
Jak się można domyślić, ścięcie jednego poziomu z przyszłych budynków to dla zainteresowanego inwestora konkretna strata.
- Dla nas aż tak ważne nie jest, czy budynki będą niższe, czy wyższe. Ewentualnie może mieć znaczenie liczba nowych mieszkań, które mogłyby tam powstać. Jednak jeśli tu ma być niżej, a tam i tak jest wysoko, to jest niesprawiedliwe według właściciela nieruchomości. No i dziwne wydaje się stwierdzenie, że najważniejsza w całej tej sytuacji jest oś widokowa, bo to oznaczałoby, że kierowcy jadący drogą krajową mają patrzeć na zamek, a nie na drogę – komentuje Marek Charzewski.
Uwagi konserwatora dotyczą również nieczynnego hotelu.
- Co do rozbiórki dawnego Zbyszka, to nie musi ona być uwzględniona lub nie w planie zagospodarowania. Natomiast z opinii, jaką otrzymaliśmy, wynika, że istotny jest zapis dotyczący linii zabudowy. Ale nie są to aż tak dużo zmieniające uwagi, jak w stosunku do Pemalu – mówi burmistrz Malborka.
Władze miasta chcą rozmawiać z konserwatorem. Czy możliwy jest kompromis?
Zarówno właściciele nieruchomości objętych planem, jak i burmistrz, mają w planie spotkania z wojewódzkim konserwatorem zabytków w drugiej połowie października.
- Na część uwag możemy się zgodzić, bo to nie robi nam kłopotu, ale spróbujemy zawalczyć o to, co jest ważne – zapowiada Marek Charzewski.
Zdaniem włodarza, nie wpłynie to znacząco na termin uchwalenia planu.
- Myślę, że w czasie się to nie odsunie. Zobaczymy, co uda się uzgodnić. Jak nic nie wywalczymy, projekt planu będzie poddany procedurze w takiej wersji, na jaką uzyskamy zgodę konserwatora – tłumaczy Charzewski.
Harmonogram przewiduje, że projekt uchwały w sprawie zmiany planu centrum ma trafić do rąk radnych pod koniec bieżącego roku, by mogli się nim zająć na posiedzeniu w styczniu 2021 r. Istnieje pewna obawa, że wynegocjowany z konserwatorem dokument nie spodoba się zainteresowanym przedsiębiorcom.
Plan po uchwaleniu może być zaskarżony przez zainteresowane strony. Wówczas sąd badałby zasadność uwag i wytycznych wojewódzkiego konserwatora zabytków – prezentuje najczarniejszy scenariusz Jan Tadeusz Wilk.
To odsunęłoby w czasie wejście w życie zapisów dokumentu, nie mówiąc o planach inwestycyjnych przedsiębiorców. Na razie jednak władze są dobrej myśli, że kompromis ze służbami konserwatorskimi jest możliwy.
WARTO WIEDZIEĆ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Polski kalendarz Pirelli trafi do Zełenskiego i Kliczki