Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Trawa w mieście może być nawet po kolana... Burmistrz zapowiada, że z powodu suszy nie ma sensu „golić” trawników

Anna Szade
Fot. Radosław Konczyński
Nie obudziły Was w tym roku kosiarki o szóstej rano? To dlatego, że przynajmniej do 11 maja władze Malborka wstrzymały koszenie trawników, by chronić miasto przed suszą. Powoli, jak słyszymy, zmienia się bowiem podejście do miejskiej zieleni.

Miasta rezygnują z regularnego koszenia trawników "pod sznurek". Wiele z nich tłumaczy to potrzebą zachowania bioróżnorodności. Nawet niewielki skrawek zieleni w centrum miasta nietknięty ludzką ręką staje się bezpieczną przystanią dla roślin, które mogą rozkwitać, kusząc owady. Dla nich, a nawet dla małych zwierząt wyższa trawa to prawdziwe dobrodziejstwo.

Ale w ostatnich dniach kwietnia przystrzyżone zostały trawniki, które praktycznie widać z burmistrzowskiego gabinetu, bo m.in. na skwerze Paderewskiego. To pozostawało w sprzeczności z wcześniejszymi deklaracjami, że przyroda w mieście w tym roku będzie traktowana inaczej.

To nie miejskie służby przeprowadziły to koszenie, tylko Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – tłumaczy Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Kosiarki firmy komunalnej działającej na zlecenie magistratu na razie odpoczywają.
- Do 11 maja nie ma koszenia trawników. Pierwsze miejsce, w którym może się to stać, to "Park kieszonkowy" na Osiedlu Południe, ale tylko dlatego, że planowane są tam nowe nasadzenia – informuje Marek Charzewski.

Ta zmiana frontu wobec zieleni oznaczać będzie mniej regularne strzyżenie trawników, by mogły się one rozrosnąć. Do koszenia wytypowane zostaną te miejsca, które – z różnych względów – muszą wyglądać porządnie. Choćby dlatego, by nie zasłaniać widoczności przy drogach. Inne za to mogą stać się bardziej niesforne i - oby - kolorowe.

- Wydałem polecenie, by dosiać na trawnikach również inne rośliny. Ze względów finansowych zrezygnowaliśmy w tym roku z zakładania typowych łąk kwietnych, ale to może być pewna namiastka – mówi burmistrz.

W połowie maja wyznaczone też zostaną miejsca, które pozostaną dzikie przez cały sezon. Nie z niedbalstwa. Ale to i tak może być trudne dla estetów, którym marzą się wimbledońskie murawy.

Prawdopodobnie skorzystamy z wrocławskiego wzorca i ustawimy tabliczki z informacją, że tego miejsca nie kosimy z przyczyn biologiczno-retencyjnych – zapowiada Marek Charzewski.

Zachowanie roślinności to przede wszystkich sposób na suszę, a według zapowiedzi tegoroczna może być naprawdę groźna. To właśnie wyższa zieleń zatrzymuje wodę, natomiast częste koszenie powoduje, że gleba wysycha, a rośliny nie mają siły rosnąć i usychają.
- W takiej sytuacji nie ma sensu „golić” trawników – zgadza się burmistrz Charzewski.

Naturalny ma zostać także miejski park. Tam kosiarze prawdopodobnie pojawią góra raz na sezon.
- Parkowa zieleń będzie pielęgnowana raz do roku, jesienią, by nie zostały suche badyle i nowe rośliny miały miejsce i mogły wyrosnąć wiosną – mówi włodarz.

Nie bez znaczenia jest fakt, że skutkiem tych działań mogą być oszczędności w miejskiej kasie. Cięcie wydatków to odpowiedź na spodziewany w związku z epidemią koronawirusa kryzys gospodarczy i posuchę w budżecie miasta.
- Ograniczamy koszenie częściowo także ze względów finansowych – przyznaje Marek Charzewski.

Koszenie pasa zieleni przy al. Rodła w Malborku, 23.04.2020. Tutaj mogłaby wyrosnąć piękna łąka kwietna.

Malbork. Łąk kwietnych w mieście na razie nie będzie. "Wycią...

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto