Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Uliczne kosze to przedmiot pożądania mieszkańców. Miasto co roku kupuje nowe pojemniki, ale ciągle słychać narzekania na ich brak

Anna Szade
Anna Szade
Radosław Konczyński
Gdyby zapytać mieszkańców Malborka, czego brakuje w mieście, jednym tchem wymieniliby trzy rzeczy: basenu, kina i… koszy na śmieci. Tymczasem z budżetu co roku wydawane są pieniądze na zakup ulicznych pojemników.

Nieskończone liczby interpelacji i zapytań radnych przez wiele kadencji władz samorządowych, prośby od mieszkańców, a koszy na ulicach Malborka wciąż mało i mało. Takie przynajmniej są odczucia, bo ilekroć mowa jest w mieście o bałaganie, tyle razy pojawia się apel do władz: "Lepiej nam pojemniki ustawcie, jest brudno, bo nie ma gdzie wyrzucać śmieci".

W centrum więcej, na obrzeżach mniej

Dlaczego zwykły pojemnik jest dla malborczyków obiektem pożądania? W centrum można co parę kroków pozbyć się odpadków, przebierając wśród różnych śmietnikowych form. Na ul. Kościuszki od czasu przebudowy są czarne metalowe kosze, ale parę kroków dalej króluje miejska klasyka: betonowe, ciężkie, z wyjmowanym blaszanym kubłem. Bywają też gdzieniegdzie wkłady zastępcze, z wiaderek po farbie.
W kilku miejscach można natknąć się na starsze metalowe modele, które robiono specjalnie na zamówienie, o czym świadczy napis „Malbork”.

Ale im dalej od Śródmieścia, tym z pojemnikami na śmieci coraz trudniej. A warto wiedzieć, że w Malborku jest ponad 200 ulic... Tam, gdzie najczęściej pojawiają się właściciele z psami, bywają jeszcze ekstra kosze na woreczki z odchodami, czasem szumnie nazywane „psimi stacjami”. Ale nie jest to powszechne zjawisko, o czym zresztą donoszą sami spacerujący z czworonogami.

Miło by było, gdyby śmietniki na psie odchody również były rozstawione w całym mieście. Ale czego tu oczekiwać, skoro zwykłych śmietników trzeba poszukiwać – zwracają uwagę władzom malborczycy.

Uliczne pojemniki na liście miejskich zakupów

No to zaglądamy do miejskiej kasy, czy może znajdą się tam jakieś drobne na te przyziemne zakupy. I co? Przerzucamy wszystkie sprawozdania włodarzy z realizacji planu wydatków, począwszy od 2004 r. Przez pierwszą dekadę tego wieku były one jednak mniej dokładne, nie zawierały takich precyzyjnych wyliczeń.
Jednak już w 2012 r. pojawia się informacja o zakupie koszy na śmieci. Gdy przejrzeliśmy wszystkie dokumenty do 2020 r., okazało się, że burmistrzowie po kolei pamiętali o zapisaniu w budżecie miasta puli na śmietniki. W ten sposób przez kolejnych 9 lat wydano na ten cel prawie 72 tys. zł. Rok po roku wygląda to następująco:

  • 2012 r. - 5401,15 zł (plan 5500 zł)
  • 2013 r. - 9820,57 zł (plan 10 000 zł)
  • 2014 r. - 0 zł (plan 5000 zł)
  • 2015 r. - 7619,65 zł (plan 10 000 zł)
  • 2016 r. - 9950,65 zł (plan 10 000 zł)
  • 2017 r. - 9790,80 zł (plan 10 000 zł)
  • 2018 r. - 9760,10 zł (plan 10 000 zł)
  • 2019 r. - 9910,11 zł (plan 10 000 zł)
  • 2020 r. - 9580,04 zł (plan 10 000 zł)

Jeden betonowy śmietnik, a tych przybywa najwięcej, kosztuje nieco ponad 300 zł. Można więc przyjąć, że rocznie pojawia się w mieście 30 pojemników prosto od producenta. Tak też zwykle brzmiała odpowiedź nieco poirytowanych urzędników, gdy byli pytani o brak koszy: „Przecież co roku kupujemy nowe”.
Gdyby więc przeprowadzić dokładną inwentaryzację, to parę pojemników znalazłoby się w Nogacie, w Kanale Juranda. Bo niektórych nie odstrasza nawet solidna waga takiego betonowego kręgu. Bywają też „przekulane” gdzieś w mniej widoczne miejsca, również na tereny prywatne, o czym wielokrotnie mówili urzędnicy.

Będą kolejne, by dać szansę mieszkańcom na trafienie do kosza

Czy miasto kiedyś się koszy ulicznych doliczy? Przydałoby się. W regulaminie czystości i porządku w Malborku, który wszedł w życie 6 kwietnia 2021 r., jest wyraźnie napisane, że „tereny przeznaczone do użytku ogólnodostępnego, w szczególności takie, jak drogi, chodniki, przystanki komunikacyjne, parki, place zabaw, powinny być wyposażone przez ich właścicieli w kosze uliczne o pojemności od 20 litrów do 80 litrów".

Miasto należy do... mieszkańców, którzy tworzą wspólnotę samorządową, ale w ich imieniu zarządzają nim władze. Wydaje się więc, że skoro Rada Miasta takie obowiązki uchwaliła, a i rozsądek oraz sami malborczycy to podpowiadają, trzeba pojemniki na odpady w miejskiej przestrzeni ustawiać jak najgęściej.

Włodarz zapewnia, że wciąż pojemników na ulicach. Ale są takie miejsca, gdzie na niewiele się zdają, bo odpadki są obok.

Ale w tym roku też będziemy dostawiać kosze w niektórych miejscach. Damy mieszkańcom szansę, by ich śmieci lądowały w śmietnikach a nie na trawnikach czy chodnikach - mówi Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Warto też pamiętać, że lokalne prawo zobowiązuje właścicieli terenów ogólnodostępnych do systematycznego opróżniania rozstawionych pojemników. Nie powinni dopuszczać do ich przepełnienia oraz utrzymywać w należytym stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym.

Opróżnianie nie powinno być rzadsze niż 2 razy na tydzień w sezonie letnim i 1 raz na tydzień poza sezonem letnim – zapisano w regulaminie utrzymania czystości i porządku w mieście.

Malbork. Apel burmistrza Marka Charzewskiego: razem zadbajmy...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto