Przedmiotem sporu stał się obraz z II połowy XIX wieku „Korytarz w zamku średnim w Malborku - Wielki Mistrz przygotowujący się do wieczornej mszy w swojej kaplicy, scena z XIV wieku” autorstwa Johannesa Heydecka (1835-1910), profesora Królewieckiej Akademii Sztuki, cenionego archeologa i badacza pradziejów Prus Wschodnich, a także malarza.
- Niewiele zachowało się obrazów, na których wnętrza zamku były malowane z natury. Zamek w Malborku to idealne miejsce dla niego. Muzeum powinno zależeć na zakupie tego zabytku, bo to dzieło monumentalne - mówi Piotr Zając, właściciel obrazu.
Mężczyzna twierdzi, że rok temu starał się zainteresować malborską instytucję tym dziełem.
- W dokumentacji Komisji Zakupu Muzealiów z roku 2017, a także 2018 roku nie figuruje taka oferta. Oznacza to, że takowa w zeszłym roku nie wpłynęła, być może jest to sprawa wcześniejsza - odpowiada nam Muzeum Zamkowe.
Po sprawdzeniu okazało się, że pięć lat wcześniej kto inny próbował sprzedać ten sam obraz, propozycja została odrzucona, a sprawa oparła się nawet o ministra kultury, gdzie skargę złożyli ówcześni właściciele. Muzeum już wtedy wyjaśniało, że choć to „obraz o niekwestionowanych walorach, którymi celnie wpisuje się w priorytety kolekcjonerskie”, to istnieją poważne rozbieżności co do oceny jego wartości.
- Odkupiłem ten obraz od poprzednich właścicieli. Dysponuję wyceną specjalisty (autora prac konserwatorskich tego obrazu - red.), szacującą jego wartość na 180-270 tys. zł, ale jestem gotów spuścić z ceny 100 tys. zł - mówi nam obecny właściciel. - Tymczasem muzeum zaproponowało 20 tys. zł na podstawie wewnętrznej wyceny.
W malborskiej instytucji wyjaśniono nam, że przy okazji sporu z poprzednimi właścicielami wycena została zlecona „na zewnątrz”, specjalistycznej agencji artystycznej z Warszawy, która oszacowała wartość obrazu na 20-25 tys. zł, doceniając walory dekoracyjne, ikonograficzne i historyczne, także osobę autora, ale wskazując też na mankamenty płótna.
- Chciałbym zobaczyć ten dokument, bo jeśli ktoś naprawdę wycenił to dzieło na 20 tys. zł, to znaczy, że nie ma zielonego pojęcia. Za tyle można kupić prace tzw. młodego artysty, a nie malarza, którego obrazy wiszą w Ermitażu - twierdzi Piotr Zając.
Dla muzeum wątpliwe było natomiast to, że wycena, na którą powoływali się poprzedni właściciele, została wykonana przez samych zainteresowanych, podczas gdy - jak wyjaśniono w piśmie do MKiDN - na rynku antykwarycznym panuje "dobry i pożądany obyczaj, w świetle którego ekspertyzę zamawia kupujący, a nie sprzedający".
Muzeum zapewnia, że Komisja Zakupu Muzealiów działa w jak najlepszym interesie zbiorów, musi też brać pod uwagę interes finansowy instytucji i pieniędzy publicznych, które wydaje.
- Jeśli doświadczony kustosz w swej opinii uzna, że dzieło choć wpisujące się w profil kolekcji MZM - oferowane jest w zbyt wysokiej cenie, nieznajdującej odzwierciedlenia na rynku antykwarycznym, a członkowie KZM się do tej opinii przychylą, oferta nie może uzyskać rekomendacji do zakupu - wyjaśnia muzeum. - Właściciel może złożyć ofertę ponownie, ze skorygowaną ceną, jeśli powodem jej odrzucenia były kwestie finansowe.
***
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?