Malbork. W Galerii Nova w środę otwarta zostanie wystawa fotografii. Swoje prace z cyklu "Miasto" pokaże Jeremi Czyżewski

Galeria Nova, prowadzona przez Malborskie Centrum Kultury i Edukacji, zaprasza na wystawę fotografii pt. „Miasto” Jeremiego Czyżewskiego.
Autor na co dzień pracuje jako montażysta obrazu, nic dziwnego, że po 30 latach pracy w swojej profesji ma dobre oko. Zresztą, jak sam przyznaje, fotografuje od dziecka.

Miałem trochę szczęścia, bo dorastałem w rodzinie, która uwrażliwiła mnie na piękno. Jakoś zawsze obcowałem ze sztuką. Już jako dzieciak chodziłem na wystawy, wernisaże, do galerii, muzeów. Napatrzyłem się. Dowiedziałem się, że aby robić dobre zdjęcia konieczne jest studiowanie obrazów wielkich mistrzów i to od nich można nauczyć się zasad kompozycji. Wiedziałem też, że trzeba oglądać prace słynnych fotografów i z nich czerpać inspiracje – mówi bohater środowej wystawy.

Ale dla rocznika 1963 to wcale nie było takie proste. To wręcz inna epoka i wcale nie dlatego, że nie było internetu. W czasach PRL nie było także łatwego dostępu do prac cenionych autorów w formie drukowanej. Pojawiły się tygodniki „Perspektywy”, a także „Forum”, ale często, w co obecnie trudno uwierzyć, były sprzedawane spod laty. Ale było warto powalczyć o taką "zdobycz".
Były tam przedruki zdjęć z zachodnich magazynów – przypomina Jeremi Czyżewski. - Czasem wpadał mi w ręce "Stern" lub "Paris Match" i wtedy świat można było zobaczyć inaczej, niż przez kliszę ORWO.
Tu też trzeba dołożyć słowo komentarza, bo produkty tej marki używane były głównie w krajach socjalistycznych, zarówno w fotografii, jak i w kinematografii. Te kolorowe błony fotograficzne wymagały jeszcze obróbki. Przed laty fotografowie-amatorzy robili wszystko od podstaw w domach.

I tak to się zaczęło. Z prześcieradłem salonie, przypiętym do karnisza zasłony, w zaimprowizowany "studio" w salonie i z obowiązkową ciemnią w łazience – opowiada o swoich związkach z fotografią Czyżewski.

Dzisiaj tylko pozornie jest prościej, bo jest dostęp praktycznie do wszystkiego. Niby można bez wychodzenia z domu podglądać efekty pracy fotografów z całego świata, a aparat każdy ma pod ręką, bo znajduje się w każdym smartfonie.
Ale i tak najważniejsza jest wrażliwość tego, kto stoi po drugiej stronie obiektywu.
- Kiedy pierwszy raz zobaczyłem fotografie Jeremiego, napotkałem w nich nostalgię za czymś przeszłym, ale i tęsknotę za czymś, co wyobraził sobie w marzeniach. Urwane fragmenty z życia miasta, ludzie w prawie intymnych sytuacjach, starość i młodość wspólnie egzystujące na tle budynków pamiętających niejedno - przyznaje Krzysztof Cywiński z Fundacji Sztuka Edukacji, kurator wystawy. - Miasta się zmieniają. Czasami stanowią tło dla postaci czy sytuacji, ale jest to złudne. Mam wrażenie, że to ludzie są tłem, szybko przeminą, a miasto trwa na swoim miejscu niczym poraniony historią monolit.

Co tak naprawdę urzeka Jeremiego Czyżewskiego?
- Teraz moje zdjęcia powstają najczęściej podczas wyjazdów, choć czasem biorę aparat i ruszam w moje miasto podglądać ludzi – zdradza w zaproszeniu na wystawę.
Jak widzi autor widzi współczesny świat, można będzie przekonać się, oglądając wystawę w Galerii Nova. Powstała we współpracy MCKiE z Fundacją Sztuka Edukacji.
Wernisaż zaplanowano na środę (2 lutego) na godz. 18.