Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. W Miejskim Zakładzie Komunikacji zaczyna brakować kierowców. Spółka nie może też znaleźć mechaników

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Miejski przewoźnik autobusowy ma spory problem, bo brakuje rąk do pracy. Przekłada się to na liczbę kursów autobusów MZK jeżdżących na najbardziej obleganych przez pasażerów trasach.

Korzystający z usług Miejskiego Zakładu Komunikacji w Malborku, zerkając na rozkład, widzą coraz więcej białych plam. Firma zamiast zwiększać częstotliwość kursowania autobusów, wciąż je przycina.

- Nie ma chętnych do pracy po prostu - Małgorzata Zemlik, prezes MZK w Malborku sp. z o.o., bezradnie rozkłada ręce. - W tej chwili brakuje trzech kierowców, dlatego mamy ograniczoną liczbę kursów. Rozdzieliliśmy to na różne linie, „jedynkę”, „szóstkę” i „ósemkę”, by pasażerowie tego nie odczuli.

To trochę błędne koło, bo jeśli brakuje pracowników i autobusy jeżdżą rzadziej, to natychmiast przekłada się również na mniejsze wpływy. A jeśli firmie brakuje pieniędzy, to i płaci mniej.

- Trudno powiedzieć, czy to przez niskie płace. Owszem, jednym z czynników może być to, że ludzie chcą więcej zarabiać, dlatego wybierają firmy w Gdańsku czy innym większym mieście, gdzie wiadomo, że stawki są większe - uważa Małgorzata Zemlik.

Ale zdaniem prezes MZK ludzie teraz częściej kręcą nosem na warunki pracy. - Teraz jest rynek pracownika. Mamy też ogromny problem, by pozyskać mechaników. Od razu bym dwóch przyjęła, i to już od roku, ale, niestety, nie ma chętnych. Ludzie chcą zarabiać więcej, niż ja mogę dać. Nie mogę zapłacić nowemu pracownikowi wyższej pensji niż temu, który przepracował już w firmie wiele lat - tłumaczy prezes.

Tym bardziej że zainteresowani, dzięki np. dofinansowaniu z PUP, mogliby podnieść swoje kwalifikacje i zdobyć uprawnienia, choćby na prowadzenie autobusów.
- Musiałabym tylko zobowiązać się, że przez pół roku go nie zwolnię. Ale przecież nie zwolnię go i dłużej, bo nie mam rąk do pracy. Jednak chętnych nie ma, co jest ogromną bolączką - skarży się Małgorzata Zemlik.

Z podobnymi problemami zmagał się niedawno gdański przewoźnik. Tam brakowało kilkudziesięciu kierowców. Ostatecznie jednak płace zostały podniesione - przy jednoczesnym odchudzeniu rozkładów jazdy. Malborski MZK jednak nie uchodzi za prężnie rozwijającą się firmę, wręcz przeciwnie, jest niedoinwestowana, z taborem, który w większości dawno osiągnął pełnoletność.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto