Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Władze miasta myślą, jak ograniczyć wydatki na oświatę. Na razie nie planują likwidacji żadnej ze szkół

Anna Szade
Archiwum
Władze Malborka starają się, by czerwcowe odejście trzecioklasistów z gimnazjów i ośmioklasistów z podstawówek było jak najmniej bolesne. Ucierpieć może na tym i miejska kasa, bo mniejsza będzie subwencja z budżetu państwa, i nauczyciele, bo może być ich zbyt wielu.

Temat konieczności zaciskania pasa, jeśli chodzi miejskie wydatki, pojawił się podczas sesji budżetowej w grudniu 2018 r. To wówczas okazało się, że aby sfinansować wszystkie potrzeby miejskiej oświaty, trzeba wydać niemal 50 milionów złotych. Tylko połowa tej kwoty pochodzi z budżetu państwa, drugie tyle władze muszą dorzucić z dochodów miasta. Nic dziwnego, że miny radnych nieco zrzedły, gdy okazało się, że w tym roku na szeroko rozumiane utrzymanie oświaty wydanych zostanie 35 procent wszystkich budżetowych pieniędzy. I że 24 mln 315 tys. 25 zł to tzw. subwencja oświatowa. Problem polega na tym, że im mniej uczniów, tym państwo mniej płaci, bo wspomniana subwencja naliczana jest „na głowę”.

Wielu przedstawicieli władz samorządowych ma z tego powodu ciarki na plecach, bo w czerwcu odejdą pierwsi po reformie absolwenci ósmych klas, a jednocześnie i trzecich klas gimnazjów, które zniknęły z oświatowej mapy. Czyli można spodziewać się, że szkoły opustoszeją. Nie spadną natomiast koszty ich utrzymania, a pieniędzy z Warszawy będzie mniej. Dlatego trzeba szukać sposobów na cięcie kosztów. Jak się dowiedzieliśmy, jeśli pojawią się oszczędności, to na pierwszy ogień wynikać będą z ograniczania zatrudnienia. Wstępna analiza już została przez magistrat przeprowadzona.

- Zagrożonych jest 15 nauczycielskich etatów - usłyszeliśmy od Marka Charzewskiego, burmistrza Malborka. - Wysłaliśmy już pismo do starosty malborskiego o podjęcie współpracy.

Sytuacja wygląda bowiem tak, że z jednej strony mniej liczne będą społeczności miejskich szkół, ale ta uczniowska „górka” trafi do placówek ponadpodstawowych.
Władze powiatu od miesięcy uspokajają, że wszystkich chętnych uczniów przyjmą z otwartymi ramionami i gwarantują, że liczba miejsc będzie odpowiednia w stosunku do zainteresowań młodzieży. Może jednak tak się zdarzyć, że w niektórych placówkach będzie brakowało nauczycieli.

- Mamy ustną deklarację pana starosty, że będzie w pierwszej kolejności korzystał z naszych zasobów - informuje burmistrz Charzewski, by uspokoić zwłaszcza te osoby, które dzisiaj uczą najstarsze klasy w podstawówkach i gimnazjach.

O tę sprawę podczas ostatniej (27 lutego) sesji Rady Powiatu Malborskiego dopytywała radna Agnieszka Grzegorzewska. Usłyszała, że Zarząd Powiatu poprosił burmistrza, by sprecyzował, o nauczycieli jakich przedmiotów chodzi. Po 1 marca Urząd Miasta ma dać odpowiedź.

Pewne jest, że tym roku nie jest planowana likwidacja żadnej ze szkół w Malborku. Przyszłość, jak wynika ze słów burmistrza, nie jest jednak już tak jednoznaczna...
- Wszystko się może zdarzyć, będziemy analizować sytuację - mówi Marek Charzewski.

Już teraz wiadomo, że jednym z pewniaków, których nie dotknie reorganizacja sieci szkół, jest „piątka”.
- W tym przypadku będziemy zmierzali w kierunku zespołu szkolno-przedszkolnego. Chcemy wykorzystać budynek, rozwijając przedszkole, które już tam funkcjonuje. Osiedle Południe jest tą częścią miasta, gdzie powstaje najwięcej nowych bloków i jest również pewnie najmłodszą społecznością, więc i potrzeby przedszkolne są znaczące - tłumaczy włodarz.

Mniej szczęścia może mieć placówka w Kałdowie, ale oczywiście na razie nie ma żadnych kategorycznych zapowiedzi.

- Tam dane demograficzne są najmniej korzystne. O ile, patrząc na szkoły po tej stronie Nogatu, zawsze możemy zmieniać obwody szkół, kierując się liczbą dzieci, to w Kałdowie jest z tym problem. Będziemy myśleć, jak rozwiązać tę sytuację. Być może skończy się na podpisaniu porozumienia z gminą Malbork lub również wykorzystaniem części obiektu na przedszkole - mówi burmistrz Marek Charzewski.

Choć to na razie tylko przymiarki, władze miasta mają świadomość, że nie unikną zmierzenia się z tematem ograniczania kosztów funkcjonowania oświaty.
- Widzimy problem - dodaje Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto