Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Wystawa o Ferdinandzie Schulzu w Szpitalu Jerozolimskim. Żył lotnictwem, szybowcami i motorami

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Fot. Radosław Konczyński
Od czwartku (17 czerwca) w Szpitalu Jerozolimskim można oglądać wystawę składającą się przede wszystkim z przedwojennych zdjęć... oraz repliki słynnego szybowca, którym latał mistrz lotnictwa z Malborka. W wernisażu ekspozycji pt. "Ferdinand Schulz i szybownictwo w dawnych Prusach Wschodnich i Zachodnich" udział wziął też jej twórca z Państwowego Muzeum Prus Wschodnich w Lüneburgu.

Ferdinand Schulz (1892-1929) bez wątpienia był jednym z najbardziej znanych mieszkańców przedwojennego Malborka. Pomimo wielkich osiągnięć, w czasach polskich jego dokonania przykrył kurz historii.

- Schulz pozostał w pamięci mieszkańców, nie tylko Malborka, również innych miejscowości. Ta jego legenda utrzymała się do 1945 r. Po wojnie pomału ją przywracano. Ona jest trochę zapomniana, ale warta tego, żeby przypomnieć, pokazać i przybliżyć – mówił podczas czwartkowego wernisażu Tomasz Agejczyk ze Stowarzyszenia Wspierania Szpitala Jerozolimskiego, jeden ze współorganizatorów.

Wszyscy wiedzieli, że to Schulz jedzie przez miasto

Na wystawie pochodzącej z Państwowego Muzeum Prus Wschodnich w Lüneburgu jest ponad 40 plansz głównie ze starymi, przedwojennymi zdjęciami, których tylko część jest poświęcona Schulzowi, a reszta ogólnie szybownictwu w Prusach. Połowa ekspozycji dotyczy szybownictwa w Rossitten (polskie Rosity, obecnie rosyjskie Rybaczij w obwodzie kaliningradzkim), czyli w miejscowości, gdzie Ferdinand Schulz współtworzył szkołę szybownictwa.

Bezpośrednio po I wojnie światowej wszyscy Niemcy mieli zakaz używania własnych samolotów z napędem motorowym i to dało początek rozwoju tej gałęzi lotnictwa, jaką jest szybownictwo, niejako wymuszone przez sytuację. Dlatego ci pasjonaci z przymusu przesiedli się na statki powietrzne bezsilnikowe. Schulz oczywiście należał do tej grupy – wyjaśniał dr Christoph Hinkelmann z Państwowego Muzeum Prus Wschodnich w Lüneburgu, twórca wystawy, który przywiózł ją osobiście do Malborka.

I, jak dodał Tomasz Agejczyk, Schulz wniósł bardzo duży wkład w tworzenie szybownictwa w Prusach Wschodnich, w latach 1927-1929 już jako mieszkaniec Malborka.

- Mieszkał w jednym pokoiku przy dzisiejszym pl. Słowiańskim. Ta kamienica stoi do dzisiaj. Zachowało się chyba jedno zdjęcie tego pomieszczenia – z szybowcami, rysunkami. Widać, że ten człowiek żył lotnictwem, szybowcami i motorami, bo to była jego druga pasja. Był też tutaj nauczycielem w szkole na Piaskach. To był taki zwykły człowiek. We wspomnieniach mieszkańców pozostał jako jadący motorem; gdy rozlegał się ten dźwięk motoru – to wszyscy wiedzieli, że Schulz jedzie. Jego dobre loty, jego historia zakończyła się w 1929 r. Razem ze swoim kolegą Bruno Kaiserem rozbił się w Sztumie, nie przeżyli – przypomniał Tomasz Agejczyk.

Do tej katastrofy doszło 16 czerwca 1929 r. Schulz i Kaiser. Na wystawie można zobaczyć m.in. zdjęcie monumentu, który postawiono w Sztumie obu tragicznie zmarłym lotnikom. Mieli tam zrzucić wieniec podczas uroczystości odsłonięcia pomnika na cześć żołnierzy poległych podczas I wojny światowej. Szybowiec runął na rynek. Sam Schulz też uczestniczył w Wielkiej Wojnie.

Wtedy wszyscy walczyli na froncie, ale niektórzy próbowali przykleić mu „łatkę” z tego powodu – mówił Tomasz Agejczyk.

- Schulz był w czasie I wojny światowej żołnierzem, bo jak wszyscy młodzi mężczyźni miał obowiązek bronić swojej ojczyzny i m.in. walczył pod Tannenbergiem, czyli Grunwaldem. Jego największą pasją życiową było latanie, dlatego w jednostce starał się być przy lotnikach i pasję rozwijać – tłumaczył z kolei dr Hinkelmann.[/cyt]

Takim szybowcem, ale dwa razy większym, latał Schulz

Wystawę można oglądać na drugim piętrze Szpitala Jerozolimskiego. Ciekawostką jest szybowiec w skali 1:2 wybudowany w latach 70. według zachowanych rysunków Schulza. To słynny szybowiec FS 3, na którym też bił rekordy, mimo że był złożony z kołków od mioteł, linek i wszystkiego, co miał pod ręką.

Schulz był taką złotą rączką. Szybowce FS1 i FS2 stworzył z tego, co miał pod ręką – dodawał Tomasz Agejczyk.

Na przykład papieru pergaminowego, blachy z puszek po konserwach, drutu do kwiatów. Z każdym rokiem ulepszał swoje konstrukcje. 11 maja 1924 roku na zawodach w Rossitten ustanowił rekord świata w długości lotu szybowcem, wynoszący wówczas 8 godzin i 42 minuty. W kolejnych latach osiągał jeszcze bardziej spektakularne sukcesy, włącznie z tym, że w maju 1928 r. odbył pierwszy w historii szybownictwa lot nad miastem, a zrobił to nad Malborkiem. Fotografię dokumentującą ten fakt też można obejrzeć na wystawie.

- Miasto Malbork zyskało ważnego wynalazcę, który niestety stosunkowo krótko u nas mieszkał, ale mimo to pozostawił po sobie wiele śladów, jak te budowane przez siebie szybowce. Cieszę się, że prawie 100 lat po jego śmierci możemy spotkać się w przyjaźni i oddać cześć temu wybitnemu mieszkańcowi Malborka – podkreślił dr Hinkelmann.

W Polsce wystawa jest prezentowana dopiero po raz drugi, wcześniej miało to miejsce w Węgorzewie. Od tamtej pory przeleżała w magazynach niemieckiego muzeum. Teraz razem z szybowcem zostanie na rok jako ekspozycja objazdowa. Następnym przystankiem będzie Sztum. Całość jest akcentem zapowiadającym setną rocznicę urodzin Schulza.

- Tomek Agejczyk i ja spowodowaliśmy, że cokół pomnika, ufundowany przez mieszkańców, który upamiętniał Ferdinanda Schulza po jego śmierci, został odnaleziony i stanął przed budynkiem Urzędu Miasta. Postanowiliśmy odtworzyć też popiersie Ferdinanda Schulza. Mam nadzieję, że uda się to w kolejnym roku na okrągłą rocznicę urodzin – mówił Waldemar Klawiński ze Stowarzyszenia Wiatr Kultury, współorganizator wystawy, podczas wernisażu.

Teraz o Schulzu jest niewiele. To jest zaczątek tego, co planujemy w przyszłym roku – dużą wystawę o nim. Ciekawostką będzie drzewo genealogiczne sięgające do XV wieku. Cała jego rodzina mieszkała w rejonie Lidzbarka Warmińskiego do 1945 r., więc to drzewo będzie potężne, tam jest bodajże 400 osób. Będą też zdjęcia, jego pamiątki, materiały niepublikowane, mamy nadzieję, że to popiersie, a także publikacja o samym Schulzu – zdradził Tomasz Agejczyk.

Schulz mieszkał u góry, na dole są pyszne pierogi...

Organizatorzy wystawy przypomnieli, że o przedwojennym mieszkańcu przypomina tablica pamiątkowa na budynku przy pl. Słowiańskim. Coś na ten temat wie m.in. burmistrz Malborka.

- Przede wszystkim dziękuję wszystkim, dzięki którym tę wystawę możemy oglądać. Ja jako człowiek napływowy zetknąłem się z postacią Schulza, kiedy 28 lat temu przyjechałem do Malborka. Wtedy usłyszałem, że był taki człowiek, mieszkał w Malborku, bił rekordy. A potem moje drugie zetknięcie to kamienica, w której znajdowało się jego mieszkanie, w tej chwili jest tablica upamiętniająca, natomiast na dole znajduje się bardzo fajny bar, nazywa się Puchatek, gdzie są wspaniałe pierogi. Bardzo często jesteśmy tam gośćmi, więc zawsze jak idziemy na te pierogi, to tablica przypomina nam, że w tym miejscu mieszkał Ferdinand Schulz – powiedział burmistrz Marek Charzewski

Współorganizatorem wystawy jest również stowarzyszenie Pomorskie Centrum Lotnicze, a partnerem - Malborskie Centrum Kultury i Edukacji. Ekspozycję można oglądać w Szpitalu Jerozolimskim do 31 lipca w godzinach pracy MCKiE.

Malbork. Uczcili pamięć Ferdynanda Schulza podczas spaceru w...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto