Malbork. Zewnętrzne Muzeum Fortyfikacji coraz bardziej zniszczone. Radny Klonowski: Taka atrakcja w mojej ocenie grozi zawałem

Zewnętrzne Muzeum Fortyfikacji w Malborku było gotowe w 2017 r. To pomysł magistratu na uratowanie niszczejących miejskich murów obronnych. Akcja dotycząca wszystkich wiekowych umocnień rozpoczęła się wiele lat wcześniej. Dzięki temu efekty można podziwiać choćby z bulwarów nad Nogatem, i z drugiej strony, bo zamykają osiedle Stare Miasto.
Niedawno wybrał się tam radny Tomasz Klonowski i o wrażeniach z tego spaceru opowiedział podczas sesji Rady Miasta.

Teraz wygląda to fatalnie. Warto byłoby stan techniczny odwrócić, abyśmy nie straszyli turystów, którzy się tam zapuszczą, by obejrzeć jedną z atrakcji Malborka. Taka atrakcja w mojej ocenie grozi zawałem – mówił, składając interpelację radny Tomasz Klonowski.

A przecież nie o taki dreszcz emocji chodziło autorom przedsięwzięcia.
- Aranżacja przystanków muzeum na murach i interaktywne wyposażenie (maszyny oblężnicze, stylizowane elementy scenografii, obrazy, animacje, efekty dźwiękowe) wprowadzą odwiedzających w klimat średniowiecznego miasta. Infokioski będą prezentować zbiory i artefakty związane z Malborkiem i jego historią w postaci "wirtualnego muzeum" dostępnego za pomocą nowoczesnych multimedialnych urządzeń – czytamy w opisie projektu.

Inwestycja nie była tania. Wartość wszystkich prac to nieco ponad 3 mln zł. Przy czym zadanie „Prace restauratorskie i konserwatorskie w obrębie miejskich murów obronnych w Malborku i nadanie im nowych funkcji: Zewnętrznego Muzeum Fortyfikacji” było dofinansowane w wysokości prawie 1,9 mln zł z unijnej puli środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego 2014 – 2020.

O ile więc teraz cegły nie sypią się już nikomu na głowę, to urządzenia, które dodano przy okazji projektu są regularnie niszczone. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, mówiła o tym również radna Bożena Piątkowska.
A przecież, jak wynika z rozliczenia, tylko na sprzęt elektroniczny i nagrania cyfrowe wydano w ramach zadania blisko 860 tys. zł. Tymczasem cztery lata po oddaniu inwestycji niektóre praktycznie nie nadają się do użytku.
To samo z wyposażeniem plac zabaw i namiastką machin oblężniczych, co kosztowało łącznie ok. 40 tys. zł. Niedawno ucierpiała nawet makieta dawnego Starego Miasta, na którą wydano ponad 56 tys. zł.

Zniszczenia to stały problem. Oczywiście, będziemy wszystko naprawiać. Ale jednocześnie zastanawialiśmy się, co z tym zrobić, jak zapobiegać takim sytuacjom – mówi Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Na pewno była to jedna z pierwszych bolesnych lekcji dotyczących nowych przedsięwzięć. Zniszczenia pokazały, że, chcąc nie chcąc, trzeba mieć praktycznie zerowe zaufanie do użytkowników kolejnych modernizowanych przestrzeni w mieście.
- Dlatego teraz zawsze mówimy, że jako pierwszy od razu musi zacząć działać monitoring, by Straż Miejska pilnowała tych miejsc przez całą dobę – przyznaje Marek Charzewski.

Tak było w przypadku m.in. w Piknik Parku, gdzie dopiero montaż kamer sprawił, że wyposażenie nie jest dewastowane a cały teren zaśmiecany.
Dochodzi zresztą do takich sytuacji, że jeszcze zanim inwestycja się zakończy, już pojawiają się wandale. Doświadczyli tego wykonawcy modernizacji podwórek między ulicami: Sienkiewicza, Orzeszkowej, Sikorskiego i Reymonta. Tam sieć monitoringu trzeba było uruchomić już w trakcie prac. Teraz strażnicy mają oko na to, co się tam dzieje.
Zawczasu zamontowano również kamerę przy miniaturze zamku, która z inicjatywy przedsiębiorców skupionych w Radzie Gospodarczej powstaje pod namiotem. Może to uchroni makietę warowni przed losem poprzedniczki?