Monitoring. Malbork w oku "wszędobylskich" kamer

Obecnie życie na ulicach Malborka śledzi 16 kamer. Ale będzie ich więcej - system monitoringu w tym roku ma być rozbudowany. Pomysł zgłosiła policja, która potwierdza, że oko kamery sprawdza się przy ściganiu przestępstw i wykroczeń. W budżecie miasta Malborka na 2008 rok znalazł się zapis mówiący o tym, że samorząd przeznaczy 200 tys. zł na poprawę bezpieczeństwa mieszkańców. Środki te będą wydane na rozbudowanie systemu monitoringu. Ile kamer przybędzie - jeszcze nie wiadomo. Przygotowywany jest projekt, który wykaże ile urządzeń, jakiego typu i w których miejscach zostanie zainstalowanych.

Zastanowi się trzy razy...
Z pomysłem rozbudowy monitoringu wystąpiła miejscowa policja.

- Już istniejący system obserwacji ulic miasta pomógł nam kilkakrotnie wykryć sprawców różnych zdarzeń lub im zapobiec - mówi Tomasz Czerwiński z komendy powiatowej w Malborku. - Rozbudowa systemu jest konieczna. Oczywiście, same kamery nie zadbają o bezpieczeństwo mieszkańców, ale mają duże znaczenie prewencyjne. Kiedy danej osobie przyjdzie coś głupiego do głowy, zastanowi się trzy razy, zanim coś zrobi, bo wie, że śledzi go oko urządzenia.

Rzeczywiście, monitoring przydaje się policjantom w pracy. Przykładów daleko nie trzeba szukać. W ubiegłym roku kamery m.in. obnażyły nieuczciwość pewnego Norwega, który gościł w powiecie malborskim i wydawało mu się, że na tym pobycie może zarobić. Wraz z zaprzyjaźnionym Polakiem zgłosił się do komendy i poinformował o kradzieży swojego jeepa grand cherokee o wartości 50 tys. zł. Jednak gdy policjanci z Sekcji Kryminalnej przejrzeli kasety z nagraniami z monitoringu miasta, by sprawdzić czas i miejsce podane przez rzekomo poszkodowanego, okazało się, że taki samochód tam nie stał. Norweg, zgłaszając fikcyjną kradzież, planował wyłudzić potem nienależne mu odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej w swoim kraju.

We wrześniu również kamery odegrały swoją rolę przy rozbiciu przez malborską policję szajki, która przez około 11 miesięcy na szeroką skalę wyłudzała kredyty bankowe oraz wartościowe przedmioty. W ciągu dwóch dni "kryminalni" zatrzymali aż 10 osób. Monitoring pomaga też na co dzień - w ustaleniu sprawców aktów wandalizmu.

Poszło z dymem
Nowe urządzenia mają zostać zainstalowane w miejscach, gdzie coraz częściej dochodzi do wykroczeń lub przestępstw. - Konkretne lokalizacje zostaną wytypowane po szerszej dyskusji z władzami miasta - tłumaczy Tomasz Czerwiński.
Samorządowcy są dobrej myśli.

- Rozbudowa systemu monitoringu w mieście na pewno wpłynie na poprawę poczucia bezpieczeństwa wśród malborczyków - mówi Arkadiusz Mroczkowski, przewodniczący Rady Miasta.

Stosunek samych mieszkańców do obserwujących ich wynalazków techniki bywa przeróżny. Od zupełnej obojętności po w bezczelny sposób manifestowaną agresję. Dotyczy to nie tylko kamer, ale i fotoradarów. Niedawno malborscy policjanci gasili… właśnie fotoradar, który ktoś próbował spalić. O stojącym w płomieniach maszcie przeznaczonym dla urządzenia rejestrującego prędkość pojazdów powiadomił jeden z kierowców jadących trasą Malbork-Elbląg.

- Na miejsce pojechał patrol, który rozpoczął gaszenie pożaru. Płomienie sięgały już do skrzynki, gdzie umieszcza się fotoradar. Na szczęście, w środku nie było urządzenia - opowiada Tomasz Czerwiński. - Gaszenie pożaru dokończyli strażacy. Okazało się, że ktoś owinął maszt szmatami, gumą, prawdopodobnie oblał to środkiem łatwopalnym i zapalił.

Kto mógł mieć tak ognisty pomysł?

- Nie sądzę, żeby to był jakiś zdesperowany kierowca - mówi Czerwiński. - To prawdopodobnie akt wandalizmu, bezmyślności. Ktoś musiał sobie zadać dużo trudu, by przygotować taką próbę. Zwłaszcza że działo się to przy bardzo ruchliwej drodze krajowej nr 22.