Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Morsy charytatywnie w Malborku. 12-godzinna sztafeta okazała się wielkim sukcesem. Około 300 osób pomogło dwóm dziewczynkom

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Pierwsze takie wydarzenie w Polsce, 12 godzin w wodzie i ponad 12 tys. zł dochodu na szczytny cel – tak w największym skrócie można scharakteryzować „12-godzinne morsowanie – charytatywną sztafetę dla Hani i Weroniki” w Malborku. Imprezę, która w sobotę (4 marca) odbyła się w rzece Nogat, zorganizowały Malborskie Morsy.

Przygotowania do charytatywnego wydarzenia trwały około półtora miesiąca. W dniu imprezy organizatorzy byli na miejscu, czyli na Kąpielisku Miejskim w Malborku, już o godz. 4, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. Pierwsi uczestnicy sztafety weszli do wody o temperaturze około 2,5 stopnia Celsjusza o godz. 7. Po dziesięciu minutach morsujący wymieniali się – i tak aż do godz. 19.

- Pierwsza taka impreza w Polsce, naprawdę, nie było jeszcze 12-godzinnej sztafety w morsowaniu. Frekwencja bardzo dopisała, przewinęło się około 300 osób z różnych stron Polski, m.in. Łódź, Warszawa, całe Trójmiasto – mówi Albert Witkowski, prezes stowarzyszenia Malborskie Morsy.

CZYTAJ TEŻ: Morsowanie w Malborku. "W wodzie wszyscy są równi"

Mistrzyni świata też morsowała w Malborku

Wśród tych około trzystu śmiałków, którzy stali się częścią charytatywnej sztafety w 12-godzinnym morsowaniu, znalazła się Aleksandra Bednarek, 25-letnia łodzianka, tegoroczna mistrzyni świata w pływaniu zimowym na dystansie 200 m stylem klasycznym w Słowenii. Jest również – już w cieplejszych okresach roku - zdobywczynią Potrójnej Korony w pływaniu na wodach otwartych: pokonała wpław Kanał La Manche oraz kanał Catalina leżący pomiędzy Los Angeles a wyspą Catalina i opłynęła wyspę Manhattan w Nowym Jorku. Z zimowego pływania znają się od sześciu lat z prezesem Malborskich Morsów.

- Gdy byłam w Malborku na treningu kilka tygodni temu, dowiedziałam się o tym wydarzeniu i zdecydowałam, że wezmę udział. Po pierwsze, super jest to, że tylu ludzi spotyka się w jednym miejscu. 12-godzinne morsowanie dla jednej osoby jest nie do wykonania, ale przecież możemy to zrobić wspólnymi siłami - śmieje się Aleksandra Bednarek, która w sobotę (4 marca) trzykrotnie wchodziła do Nogatu. - A dwa: jeszcze można to zrobić w szczytnym celu, niosąc pomoc innym.

„Miejscówka” Malborskich Morsów na miejskim kąpielisku przypadła mistrzyni do gustu.

W Nogacie jest bardzo przyjemnie. Piaszczyste dno to plus, bo jednak jak są kamienie lub muł, to jest niemiło. Po drugie, dobrze położone miejsce. Mimo że jest to rzeka, to czuję się bezpiecznie dzięki wydzielonemu kąpielisku – dodaje łodzianka.

Charytatywna kąpiel w Nogacie. Niektórzy weszli do rzeki 12 razy

Wśród uczestników dominowali tacy właśnie doświadczeni miłośnicy zimnych kąpieli (chociaż pojawiło się też kilku nowicjuszy). Podczas sobotniej sztafety niektórzy z nich wchodzili do rzeki wielokrotnie. Było kilka osób, które obrały sobie za cel 12 wejść i zrealizowały te założenia. Jak to możliwe? Oprócz wspomnianego dużego doświadczenia i wysokiego stopnia zahartowania organizmu pomocna była możliwość skorzystania z sauny i balii z gorącą wodą. To również pomagało przetrwać dość trudne warunki pogodowe zwłaszcza w ciągu dnia, gdy przez pewien czas wiało niemiłosiernie. Albert Witkowski zapewnia jednak, że aura aż taka zła nie była. Mors to twardy człowiek.

- Od kilku dni śledziliśmy pogodę. Nie ogłosiliśmy tego na Facebooku, żeby nie wystraszyć ludzi, ale myśleliśmy, że będzie lało. I już się nastawiliśmy, że trudno, impreza musi się odbyć, nawet w deszczu. Ale to nas ominęło. Tak, wiatr był straszny w ciągu dnia, ale potem się uspokoiło. Pogoda ogólnie nie była najgorsza, impreza wyszła rewelacyjnie: jedyna taka w Polsce, cel świetny, ludzie dopisali, co tu więcej mówić? - cieszy się prezes Malborskich Morsów.

Ponad 12 tys. zł dla Hani i Weroniki z maratonu morsowania

Przypomnijmy, że sztafeta odbyła się dla dwóch dziewczynek z Malborka. Weronika Żarska ma 9 lat, urodziła się z wodogłowiem pokrwotocznym, obecnie ma lewostronny niedowład kończyny górnej i dolnej. Z kolei Hania Czerniakowska to 15-latka z dziecięcym porażeniem mózgowym, padaczką oraz niepełnosprawnością intelektualną. Obie dziewczynki wymagają codziennej, żmudnej, specjalistycznej rehabilitacji, która jest kosztowna.

Dla obu z nich podzielony zostanie na pół dochód z charytatywnego morsowania, czyli z wpisowego, licytacji i wrzutek do puszki. Za kilka dni organizatorzy podadzą ostateczną kwotę, ale już w sobotę wieczorem, krótko po zakończeniu akcji, było wiadomo, że będzie to ponad 12 tys. złotych.

Przede wszystkim dziękuję wszystkim uczestnikom, a wśród nich również całemu naszemu stowarzyszeniu, bo nasi członkowie dopisali. To było wielkie przedsięwzięcie, mnóstwo pracy i poświęconego czasu. Kosztowało nas to bardzo wiele, ale było warto – podsumowuje Albert Witkowski, podkreślając, że cały sztab ludzi pracował nad niezwykłą imprezą.

Malborskie Morsy i ich gorące serca nad Nogatem w Malborku. ...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto