Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na sesjach Rady Miasta Malborka dochodzi do słownych utarczek między burmistrzem i radnymi

(JS)
Jeśli powiedzenie "Kto się czubi, ten się lubi" można by było zastosować w przypadku malborskich samorządowców, to Rada Miasta byłaby oazą uprzejmości i szacunku. Nie da się ukryć, że pomiędzy burmistrzem Malborka i głównie trzema radnymi potrafi zaiskrzyć. Niemal na każdej sesji między Andrzejem Rychłowskim a Markiem Charzewskim, Krzysztofem Grylakiem i Janem Tadeuszem Wilkiem dochodzi do większych lub mniejszych słownych utarczek, które część obserwatorów mogą bawić, innych mogą jednak zniesmaczyć.

Na ostatniej zwyczajnej sesji Rady Miasta Marek Charzewski chciał dowiedzieć się czegoś nowego w sprawie aquaparku. Niewiele osób pewnie się spodziewało, że niewinne pytanie przerodzi się w personalną wycieczkę. Burmistrz przed odpowiedzią na pytanie stwierdził m.in., że wynika ono z braku wiedzy, doświadczenia radnego. To nie pierwszy raz, gdy w takim tonie włodarz zwraca się do rajcy. Ten nie pozostał dłużny.
- Nie musi pan nikogo obrażać, nie musi pan twierdzić, że wszyscy są nieuki, a pan tylko mądry - odpowiadał Marek Charzewski.

Taka wypowiedź spotkała się z kolei z protestem Andrzeja Rychłowskiego, który stwierdził, że jego intencją nie było obrażanie nikogo i poprosił, by radny nie wkładał w jego usta słów, których nie powiedział.

Część radnych uważa, że tego typu dyskusje są nie na miejscu.
- Sesje Rady Miasta są miejscem, gdzie ustalane są najistotniejsze sprawy dla miasta i mieszkańców - mówi Andrzej Rychłowski, burmistrz Malborka. - Dyskusja polityczna czasami jest barwna i nie zawsze miła, zarówno z mojej strony, jak i ze strony radnych. Najważniejszym jest, aby dyskusja była merytoryczna i rzeczowa. Podczas sesji spotykamy się nie dla wymiany uprzejmości, lecz w celu podjęcia najlepszych i najmądrzejszych decyzji. Radni dostają dokumenty zawsze przed sesją, mają więc czas, żeby się z nimi zapoznać. Uczestniczą w sesjach, ale często zapominają, o czym była mowa. Nie wiem, czy to jest skutkiem tego, że nie chcą pamiętać, czy nie chcą merytorycznej dyskusji. Rozumiem też, że radni w wielu kwestiach nie mają wiedzy szczegółowej i pewne rzeczy trzeba oczywiście dopowiedzieć.

I właśnie zwykłego dopowiedzenia, aktualizowania informacji oczekują radni.
- Obowiązkiem burmistrza jako organu wykonawczego jest informowanie radnych, czyli organu uchwałodawczego. Burmistrz powinien w tym momencie skupić się na treści, a nie odnosić się osobiście do radnego - mówi Marek Charzewski.

Iskrzy także między burmistrzem i radnym Krzysztofem Grylakiem.
- Jeśli o mnie chodzi, to pan burmistrz może wypowiadać się w różnoraki sposób - mówi Krzysztof Grylak. - Jeśli reaguje emocjonalnie, to jest to ludzkie. Mnie też się zdarzają emocjonalne wypowiedzi, ale trzeba pamiętać, że każdy człowiek swoimi wypowiedziami ujawnia siebie. Bardziej mnie zastanawia brak reakcji przewodniczącego Rady Miasta, który powinien panować nad przebiegiem posiedzenia. Pan przewodniczący oczywiście przerywa wystąpienia, ale tylko moje. Jeszcze nigdy nie słyszałem, by przerwał burmistrzowi i zwrócił uwagę na ton jego wypowiedzi.

Kilka razy o interwencję przewodniczącego prosił już Jan Tadeusz Wilk. Z różnym skutkiem.

W lutym sesję poprowadził wyjątkowo Tadeusz Woźny, wiceprzewodniczący rady. Nie przerwał wymiany zdań samorządowców.
- Takich dyskusji nie powinno być i to mi się nie podobało, jednak wśród tylu osób o różnych poglądach czasami może dochodzić do takiej wymiany zdań i jest to naturalne zjawisko. Nie robiłbym z tego wielkiego "halo" - mówi Tadeusz Woźny.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto