Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Staw. Pożar domów mieszkalnych przy ulicy Gdańskiej [ZDJĘCIA]. Straty są duże, "nie da się tam mieszkać"

Radosław Konczyński
Ponad 4,5 godziny trwała akcja strażaków na miejscu pożaru budynku mieszkalnego przy ulicy Gdańskiej w Nowym Stawie z poniedziałku na wtorek (11/12 marca). Straty są duże. Na szczęście, nikt nie ucierpiał, ale rodzina będzie potrzebowała pomocy. Bliscy mieszkańców sąsiedniego domu też alarmują, że zniszczenia są znaczne.

Gdy pierwsze zastępy straży pożarnej dotarły z pomocą, ogień obejmował już dach i poddasze drewnianego domu. Płomienie - jak wyjaśnia straż pożarna - zaczęły się też przedostawać na ścianę sąsiedniego budynku.

- Zgłoszenie dostaliśmy o godz. 21.12. Mieszkańcy sami lub w asyście policji opuścili oba domy przed przybyciem zastępów z JRG oraz OSP z Nowego Stawu i Lipinki - mówi mł. bryg. Robert Licznerski, oficer prasowy komendanta powiatowego PSP w Malborku.

Potem na miejsce dojechali jeszcze strażacy z OSP w Lasowicach Wielkich i Stogach. Działania zakończyły się przed godz. 2.
- Osób poszkodowanych nie było. Spalone zostały drewniany dach i poddasze jednego z domów, a nadpaleniu uległa ściana sąsiedniego budynku - dodaje Robert Licznerski. - Przyczyna pożaru na tę chwilę nie została ustalona.

Jeśli chodzi o straty, w meldunku po akcji pojawia się kwota 400 tys. zł, ale strażacy jak zawsze podkreślają, że nie jest to wycena rzeczoznawcy, tylko szacunkowa wartość. Natomiast na miejscu zdarzenia obecni byli burmistrz Nowego Stawu Jerzy Szałach i pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy ze strony gminy zajmują się kwestią określenia szkód i potrzebnego wsparcia.

- Byliśmy tam w trakcie pożaru, a także już rano, by wykonać oględziny. To dom-bliźniak, ale obecnie zamieszkały tylko przez jedną rodzinę. W zasadzie nie da się tam mieszkać. Noc mieszkańcy, wśród nich są dzieci, spędzili u rodziny i znajomych - mówi Wioletta Pielak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Pogorzelcy otrzymają pomoc związaną ze zdarzeniem losowym, a także wsparcie przy zabezpieczeniu wyposażenia domu, które jeszcze do czegoś się nadaje.

- Podstawimy kontener, żeby ci państwo mogli wynieść części mebli, a potem je przechowamy. Jeśli chodzi o mieszkanie, gmina na tę chwilę może zapewnić takie schronienie w kompleksie służb ratowniczych - dodaje Wioletta Pielak.

Tylko że byłoby to tymczasowe rozwiązanie. Dyrektor MOPS dodaje, że ośrodek chce uruchomić konto, na które będzie można wpłacać darowizny wspierające pogorzelców.

Drugi budynek także ucierpiał.

- To dom mojej babci, świeżo po remoncie - informuje wnuczka. - Nadpalona ściana to jedno, ale jest zniszczony dach, a cały dom jest zalany i w środku są ogromne zniszczenia. Też nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle będzie można wrócić. W nocy zabrali klucze i zabronili wchodzić. Czekamy na komisję nadzoru budowlanego.

Obu domom we wtorek przyjrzeli się inspektorzy z powiatowego nadzoru budowlanego. W przypadku pierwszego budynku (gdzie spłonęło poddasze) wydany został zakaz użytkowania obiektu.

- Konstrukcja sąsiedniego domu nie ucierpiała. Natomiast zalana została instalacja elektryczna i obecnie odcięty jest prąd do budynku. Instalację musi sprawdzić elektryk - mówi Agnieszka Śmigiel, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Malborku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto