Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O "Ince" w Malborku, czyli w mieście, które jest "fragmentem dziejów" sanitariuszki AK

rk
Fot. R. Konczyński
O tym, jak powstawała książka "Szukając Inki. Życie i śmierć Danki Siedzikówny", opowiedziała mieszkańcom Malborka jej autorka, Luiza Łuniewska. Przez pół roku zbierała materiał do publikacji na temat sanitariuszki żołnierzy wyklętych z 5 Wileńskiej Brygady AK.

Spotkanie autorskie, zorganizowane przez Malborskie Stowarzyszenie OŚ, odbyło się w piątkowy wieczór w sali konferencyjnej byłego MWC.

- Wyrok na "Inkę" był podwójny. Nie tylko pozbawiono życia młodej dziewczyny, ale zadbano o to, by pamięć o niej, jak i o innych wyklętych, umarła. Dziś "Inka" doczekała się nie tylko oczyszczenia i zmiany moralnej oceny jej czynów, ale też stała się prawdziwą bohaterką i idolką młodych ludzi - mówiła Dorota Wiśniewska z Osi, zapowiadając autorkę książki.

- Bardzo się cieszę, że jestem w Malborku, bo Malbork jest fragmentem trasy i dziejów "Inki", bo to właśnie tutaj, po przyjeździe z Podlasia, rozpoczął się jej pomorski okres walki i uczestnictwo w 5 Wileńskiej Brygadzie AK majora "Łupaszki". Moja książka też była swego rodzaju podróżą, może nie dosłownie, bo nie podążałam dzień po dniu śladami Danuty, ale chronologicznie, począwszy od Podlasia, gdzie przyszła na świat - mówiła Luiza Łuniewska.

Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 r. w Guszczewinie niedaleko Hajnówki, na obrzeżach Puszczy Białowieskiej. Ojciec Wacław Siedzik był leśniczym, we wrześniu 1939 roku został deportowany na Syberię. Mama Eugenia w trakcie okupacji hitlerowskiej działała w wywiadzie AK, po donosie sąsiadów schwytana, torturowana w więzieniu w Białymstoku i na koniec rozstrzelana.

- Danka chodziła z Narewki do Białegostoku 80 kilometrów na piechotę do więzienia do matki. Do tej pory na Podlasiu żyje pani, która wspomina, że gdy była małą dziewczynką, ona zatrzymała się u nich w chałupie, nie wiem, czy z powodu godziny policyjnej, czy ze zmęczenia, i mówi, że do tej pory, chociaż lat ma 80, to nie widziała tak spuchniętych nóg, jak miała ta młoda dziewczyna - opowiadała Luiza Łuniewska. - Śmierć mamy to chwila, gdy Danka, która była osobą niezbyt pokorną, staje się kimś, kto bierze odpowiedzialność za rodzinę, za siebie, za dwie siostry, nawet po części za babcię.

W czerwcu 1945 r. uniknęła deportacji na Syberię. Z rąk NKWD ją i innych Polaków odbiła Grupa Białowieska AK. Tak Danka trafia do lasu, została wcielona do 5 Wileńskiej Brygady AK i rozpoczęła się jej partyzancka działalność. Razem z brygadą trafiła na Pomorze.

W lipcu 1946 r., na rozkaz dowódcy szwadronu ppor. Olgierda Christy „Leszka” jedzie do Gdańska po materiały opatrunkowe. Aresztowana, na skutek zdekonspirowania lokalu kontaktowego, w nocy z 19 na 20 lipca.

- Moje zainteresowanie Danką jest może trochę wtórne, ponieważ mnie zafascynowało, że młodzi ludzie, czy to harcerze, czy studenci, tak się fascynują "Inką", i że spośród wielu takich wspaniałych postaci żołnierzy wyklętych wybrali sobie młodziutką sanitariuszkę. A skoro do tej pory nie powstała o niej żadna książka oprócz broszur IPN, to tę książkę należało napisać - mówiła autorka książki podczas malborskiego spotkania.

Z materiałów IPN:Do gdańskiego więzienia przy ul. Kurkowej 20 lipca 1946 r. przywieziono więźnia specjalnego i przydzielono mu osobną celę w pawilonie dla więźniów politycznych. Niezwykłe było to, że więzień specjalny był szczupłą, ładną dziewczyną, sanitariuszką 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Danuta Siedzikówna „Inka” po 13 dniach parodii „śledztwa” i „sądu” została skazana na śmierć. Przebywała samotnie w celi, czekając na wykonanie wyroku.
Dziesięciu żołnierzy KBW uczestniczących 28 VIII 1946 r. w egzekucji oddało z odległości trzech metrów strzały do „Inki” i jej współtowarzysza niedoli, Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, również żołnierza mjr. „Łupaszki”. „Inka” i „Zagończyk” osunęli się na ziemię, ale jeszcze żyli. Zostali dobici o godz. 6.15 strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego.
Przebieg egzekucji znany jest ze szczegółowych relacji złożonych w oddziale gdańskim IPN przez żyjących do dziś świadków: ks. Mariana Prusaka (spowiednika „Inki” przed egzekucją) i Alojzego Nowickiego (ówczesnego zastępcy naczelnika więzienia w Gdańsku). Według tych relacji, przed egzekucją „Inka” krzyknęła „Niech żyje Polska!”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto