Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Pomezania Malbork pożegnała się z Pucharem Polski po porażce z GKS Przodkowo

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
W meczu 1/8 wojewódzkiego Pucharu Polski malborska Pomezania przegrała w środę (20 kwietnia) na swoim boisku 1:2 z III-ligowym GKS Przodkowo. Gospodarze zdobyli więcej bramek, ale sędzia ich nie uznał.

Do Malborka przyjechał zespół, który po 24 kolejkach zajmuje 14 miejsce w drugiej grupie III ligi. Od pierwszych minut to goście prowadzili grę, dokładnie wymieniając podania pomiędzy malborczykami. Ale gospodarze mieli przede wszystkim uważać, żeby nie stracić bramki. Niestety, 19 minucie goście "rozklepali" miejscowych, na koniec piłka trafiła z prawego skrzydła w pole karne, gdzie Łukasz Skierka mógł dostawić stopę i uderzyć z kilku metrów.

Pomezania próbowała, ale niewiele mogła wskórać. W 34 minucie wszystko się odmieniło, gdy po drugiej żółtej kartce boisko musiał opuścić Wojciech Wilczyński, obrońca GKS. Gospodarze przejęli inicjatywę. Pięknego gola z rzutu wolnego strzelił Mateusz Sroka, jednak sędzia go nie uznał. Kibice byli bardzo zaskoczeni, sam strzelec nie mniej, ale arbiter tłumaczył później, że sygnalizował wolnego pośredniego, tymczasem zawodnik oddał bezpośrednie uderzenie.

Malborczycy wytrwale dążyli do doprowadzenia do remisu jeszcze przed przerwą i udało się to w doliczonym czasie gry. Robert Wesołowski (w rundzie jesiennej trafił do Malborka właśnie z Przodkowa) w swoim stylu zbiegł ze skrzydła, tym razem prawego, i uderzył sprzed pola karnego. Trochę dopisało szczęście, bo piłka odbiła się od nogi obrońcy i zmyliła bramkarza.

Kibice liczyli na to, że grająca w przewadze Pomezania w drugiej połowie zapewni sobie awans do kolejnej rundy wojewódzkiego Pucharu Polski, ale to trzecioligowcy pierwsi stworzyli groźne sytuacje. Najpierw przeszkodziła im poprzeczka, ale w 59 minucie łatwo rozpracowali malborską obronę i po płaskim strzale Miłosza Waszczuka objęli prowadzenie.

Kilkanaście minut później Grzegorz Pluciński, bramkarz Pomezanii, dwukrotnie podtrzymał nadzieje na awans do kolejnej rundy. Najpierw obronił rzut karny wykonany przez Maksyma Demianchuka, podyktowany za zagranie ręką (po strzale z dystansu sędzia dopatrzył się jej u Łukasza Skalskiego), a chwilę później świetnie zachował się po rzucie rożnym i zamieszaniu w "szesnastce".

Po tych dwóch sytuacjach gospodarze na nowo uwierzyli, że jeszcze można doprowadzić przynajmniej do dogrywki. Było nieco ponad dziesięć minut do końca regulaminowego czasu, gdy udało się zdobyć bramkę, ale i tym razem arbiter jej nie uznał. Po rzucie wolnym Sławomira Ziemaka piłka odbiła się od słupka i trafiła do Piotra Sobieraja, ten wpakował ją do siatki. Sędzia gdzieś tam dopatrzył się spalonego. Malborczycy nie mogli zrozumieć gdzie, ale protesty na nic się zdały.

Potem drużyna gości już do końca, włącznie z pięcioma doliczonymi minutami, umiejętnie broniła się do ostatniego gwizdka, po którym Pomezanii w deszczu i przy całkiem licznie zgromadzonej publiczności przyszło pożegnać się z rozgrywkami Pucharu Polski.

Pomezania: Pluciński - Bochyński (79 Rabenda), Skalski, Marszałek, Rapińczuk - Marendowski (46 Sobieraj), Sroka (62 Ziemak), Daukszys (62 Dryjas), Hofman (58 Latkiewicz), Wesołowski - Grabowski.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto