Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Pomezania Malbork przed rundą wiosenną w V lidze. Paweł Budziwojski: "Trzeba zrobić awans, bo jak nie teraz, to kiedy?"

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
fot. Konrad Sosiński Fotografia
Kibice Pomezanii Malbork odliczają dni do rozpoczęcia rundy wiosennej V ligi z nadzieją, że po 17 meczach ich drużyna znów, po kilku latach, zamelduje się w IV lidze. O przygotowaniach do realizacji tego celu rozmawiamy z Pawłem Budziwojskim, trenerem malborczyków.

Jak Pan ocenia przygotowania zespołu do rundy wiosennej w V lidze?
Paweł Budziwojski: Bardzo wcześnie zaczęliśmy, 4 stycznia, ale jestem zwolennikiem wczesnych przygotowań, bo uważam, że z zawodnikami trzeba pracować. Tym bardziej, że tu jest dość młodych zawodników i jeśli chodzi o kadrę, to mamy potencjał.
Na treningach było przeciętnie po 25 zawodników, co stanowi dla mnie dużą wartość. Oprócz Żuław Nowy Dwór Gdański graliśmy wszystkie sparingi z zespołami z IV i III ligi, a to jest bardzo istotne, bo zawodnicy zobaczyli, jaka jest różnica i ile nas czeka pracy, oczywiście jeśli uda się awansować, a droga jeszcze daleka. Ja jestem zadowolony, bo ja ze swojej strony i przede wszystkim działacze i całe zaplecze klubu - zrobiliśmy wszystko, żeby przygotowania jak na tę ligę były w maksymalnie dobrych warunkach. Takich przygotowań nie powstydziłyby się zespoły z wyższych lig, nawet mieliśmy minizgrupowanie.

W przerwie zimowej doszło do ruchów kadrowych. Odszedł najskuteczniejszy strzelec, doszło trzech nowych zawodników. Jak Pan ocenia nowe twarze?
Nie ukrywam, że trochę zaskoczyło nas odejście Karola Stysia, bo strzelił bardzo dużo bramek, był w dobrej formie. Dla mnie jako trenera to osłabienie, ale trzeba żyć bez niego. W jego miejsce pozyskaliśmy Tomasza Grabowskiego. Przyszli do nas również Kacper Rapińczuk i Mikołaj Hofman. Wszyscy wnieśli do drużyny dużą mentalność. Trzeba przypomnieć, że staram się nie robić uzupełnień składów, tylko brać zawodników takich, którzy wzmocnią zespół. Wszyscy oni trenują solidnie, zostali dobrze przyjęci przez drużynę i mają być wzmocnieniem.

Wszyscy są zdrowi? Będzie Pan miał do dyspozycji całą kadrę?
Mamy problem z Tomaszem Jeleniem. Nasz podstawowy obrońca, kapitan drużyny złapał kontuzję kolana. Był na badaniach, czekamy na wyniki i będziemy wiedzieli, co w tej sytuacji robić. Poza tym, wiadomo, że w czasie dłuższych przygotowań, szczególnie trenując na sztucznej nawierzchni, nie unikniemy pewnych urazów. Mam nadzieję, że do ligi wszyscy będą zdrowi, to jest dla mnie priorytet.
Pierwszy mecz ligowy jest najistotniejszy, bo zawsze wychodzę z założenia, że najbliższe spotkanie jest najważniejsze. Nie martwię się, co będzie za dwa, trzy tygodnie, tylko teraz. Mnie interesuje mecz ze Stężycą.

No właśnie, na inaugurację sezonu rezerwy Raduni zawiesiły wam wysoko poprzeczkę. Teraz też można się tego spodziewać.
Oczywiście, tym bardziej, że znam ich trenera, Dawida Klawikowskiego, miałem przyjemność prowadzić go kiedyś na poziomie III ligi. Wiem, że to jest profesjonalista. Prowadzi młody zespół, który jest zapleczem II-ligowej drużyny, trenują pięć razy w tygodniu. Wiem, że tam bardzo profesjonalnie pracują z tymi chłopakami, więc bardzo poważnie podchodzimy do tego meczu. Na pewno tanio skóry nie sprzedadzą, dlatego musimy być maksymalnie skoncentrowani i dobrze przygotowani.

W tabeli przewaga nad rywalami jest dość bezpieczna, ale to jeszcze nie oznacza, że wszystko w kontekście awansu się wyjaśniło. Powiśle Dzierzgoń ma o 8 pkt mniej.
Uczciwie powiem, że szkoda, że Powiśle Dzierzgoń spadło do V ligi, bo to był solidny czwartoligowiec. Ale stało się tak, jak stało. Nie można im współczuć, ale uważam, że trzeba liczyć się z nimi liczyć, mają zespół doświadczony i na pewno będą naszym głównym rywalem do walki o awans, bo nad kolejnym zespołem mamy 14 pkt przewagi.

Dlatego najważniejsze są pierwsze kolejki. My musimy cały czas robić swoje, nie patrzeć, kiedy zagramy z Powiślem, bo ten mecz może wcale o niczym nie decydować; musimy patrzeć właśnie na najbliższych rywali i tam szukać punktów. Ważny jest początek i wierzę w to, że w tym roku uda się awansować, bo widzę po zawodnikach dużą zmianę mentalną. Naprawdę ci chłopcy chcą trenować, mamy świetną frekwencję, są na treningach zdeterminowani, w springach z IV czy III ligą nie odstajemy, wyglądamy nieźle, mamy zdolną młodzież. Trzeba więc zrobić awans, bo jak nie teraz, to kiedy? Mamy olbrzymią motywację i szansę, żeby coś dla Pomezanii zrobić.

Czyli podsumowując - przed sezonem był Pan ostrożny w słowach, ale teraz mówi wprost: tylko awans, nie ma innego wyjścia?
Powiem tak: nie uwierzyłby Pan, gdybym powiedział, że gramy o utrzymanie (śmiech). Czuję na sobie odpowiedzialność, bo widzę, jakie są w tej chwili fluidy w klubie, jak kibice są zaangażowani i jakie jest zainteresowanie drużyną. Presję czuję dużą, ale po to jestem z zawodu trenerem, żeby tej presji sprostać i przyzwyczajać zawodników, że oni też muszą umieć grać pod presją. Jak jest cel, to się lepiej pracuje. Praca bez celu nie ma sensu, a naszym celem jest zrobić czwartą ligę dla Malborka.

Dziękuję za rozmowę.

Pomezania po rundzie jesiennej zajmuje 1 miejsce w drugiej grupie V ligi (49 pkt, 16 zwycięstwo, 1 remis). Pierwszy mecz rundy rewanżowej rozegra na wyjeździe 5 marca o godz. 13 z Radunią II Stężyca.

Piłka nożna. Pomezania w ostatnim sprawdzianie przed ligą za...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto