Plac św. Urszuli Ledóchowskiej na Południu w Malborku na sprzedaż? Sprawdzamy, czy władzom miasta taki pomysł chodzi po głowie

Jeszcze 10 lat temu plac na Osiedlu Południe w Malborku był zwyczajną miejską nieruchomością położoną u zbiegu ulic Tadeusza Kotarbińskiego, Marii Konopnickiej i Kazimierza Michałowskiego. Dopiero w maju 2013 r. Rada Miasta zgodziła się na nadanie mu nazwy Plac św. Urszuli Ledóchowskiej.
Ta decyzja radnych nie zmieniła podstawowej funkcji terenu. „Przyklejony” do blokowiska, jest bodaj ostatnią pustą połacią w tej części miasta. A może i w całym Malborku?

Otoczony młodymi drzewkami teren od lat jest ulubionym miejscem spacerów mieszkańców z psami. Choć parę kroków dalej jest specjalny wybieg dla czworonogów, to każdego dnia na wolnej przestrzeni można spotkać wielu psiarzy. Gdy godzina odpowiednia, można nawet spuścić psiunię ze smyczy, bo nie jest to jakiś tam trawniczek.
Przejście z ul. Michałowskiego do ul. Kotarbińskiego zajmuje jakieś 2 minuty, bo to ok. 800 metrów. Ścieżki trwale wydeptane przez spacerujących znacząco wydłużają tę trasę.

Od wielu lat to także miejsce, gdy w sezonie pojawia się i namiot cyrkowy, i przyjeżdża karuzela. Kiedyś było więcej lokalizacji do wyboru, ale wiele z nich dawno zostało zagospodarowanych na inne cele. Pewnie wielu mieszkańców pamięta, że puste parcele były choćby przy ul. Targowej, i na skrzyżowaniu ul. Kotarbińskiej i Kwiatkowskiego. Nadano tym terenom inne funkcje. I choćby najbardziej atrakcyjny cyrkowy pokaz tego nie zmieni.

Gdy w ubiegłym roku przyjeżdżali cyrkowcy czy rozkładała się karuzela, zajmowała ok. 1000 m kw. na pl. Ledóchowskiej. Za każdy dzień, jak proponował burmistrz, zainteresowani płacili 400 zł plus 23 proc. podatku VAT.
Do tego wpłacali kaucję w wysokości 2500 zł. Przydawała się, bo po deszczu nawet jednodniowy postój powodował spore zniszczenia. Jest grząsko, a ciężkie samochody zostawiają spore koleiny. Na wjeździe od strony ul. Michałowskiego ślady takiej wizyty takiego przedsiębiorstwa rozrywkowego widać do tej pory, choć miała ona miejsce jesienią.

Niedawno malborczycy zaczęli sobie podawać z ust do ust informację, że jakoby miał pojawić się kupiec z pomysłem na trwałe zagospodarowanie pl. św. Urszuli Ledóchowskiej. Czy rzeczywiście ktoś chce kupić ostatni tak duży plac na Osiedlu Południe?
- Takiego wniosku jeszcze nie mieliśmy – mówi, zaskoczony naszym pytaniem, Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.

Burmistrzowi Markowi Charzewskiemu też oczy zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. Ale może w prywatyzacyjnych planach na 10, 15 czy 30 lat pojawia się ta lokalizacja? Miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego nie ma, jednak może pusta przestrzeń kusi choćby deweloperów.

To się pewnie pojawiło pewnie w kontekście rozmów o skateparku. Był pomysł, by zrobić to właśnie w tej lokalizacji, bo dzięki temu nikt nigdy by tego placu nie sprzedał. A tak to może kiedyś ktoś, jedna władza, druga czy trzecia, pomyśli, by sprzedać ten teren na cele komercyjne – przypuszcza Marek Charzewski.

Jak usłyszeliśmy, na pewno obecnej ekipie rządzącej taki pomysł nie chodzi po głowie. Pl. św. Urszuli Ledóchowskiej nadal jest topową lokalizacją imprez plenerowych. Trudno o lepszą, bo... ciężko o jakąkolwiek inną. Niewiele jest miejsc, które jest w stanie pomieścić tłumy.