Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pociąg stanął, bo dyżurny ruchu był pijany

(RK)
Fot. Radosław Konczyński
Do 5 lat więzienia grozi pijanemu 34-letniemu dyżurnemu ruchu kolejowego, który w poniedziałek w nocy został zatrzymany w Szymankowie. Władze Polskich Linii Kolejowych zapewniają, że nie było zagrożenia dla pasażerów.

W poniedziałek (17 stycznia) tuż po północy w Szymankowie zatrzymał się niespodziewanie pociąg relacji Kraków-Gdynia. Skład nie miał awarii. Gdy kierownik pociągu zaczął ustalać przyczynę, okazało się, że błąd jest po stronie ludzkiej.

 Funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei, którzy również jechali tym składem, poszli sprawdzić, co się dzieje w budynku 34-letniego dyżurnego ruchu kolejowego. Przez dłuższą chwilę dobijali się do jego drzwi. Można domniemywać, że spał. Gdy otworzył, jego wygląd wzbudził podejrzenia SOK-istów, dlatego poinformowali policję.

Na miejsce przyjechał też zawiadowca z Malborka. Nastąpiła zmiana służby dyżurnej. Nowy dyżurny przepuścił pociąg. Przymusowy postój trwał około 35 minut.

- Policjanci zatrzymali 34-letniego mężczyznę. Badanie alkomatem wykazało 0,90 promila alkoholu w organizmie. 34-latek noc spędził w policyjnym areszcie. Jeszcze dzisiaj [poniedziałek -red.] usłyszy zarzut pełnienia czynności związanych bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa ruchu pojazdów mechanicznych, będąc w stanie nietrzeźwości. Grozi mu kara nawet do 5 lat więzienia - poinformowała w poniedziałek po południu sierż. Katarzyna Marczyk, oficer prasowy policji w Malborku.

Przełożeni dróżnika zapewniają, że pasażerowie pociągu Kraków-Gdynia nie znajdowali się w niebezpieczeństwie, jakim mogło być na przykład wykolejenie się składu. Wyjaśniono nam, iż infrastruktura kolejowa jest zaprogramowana na sytuacje, w których błąd popełnia człowiek.

- Urządzenia kolejowe są samokontrolujące się i zadziałały poprawnie. "Zabroniły" pociągowi jechać dalej. Zatrzymał się pod semaforem. Było tylko pytanie, dlaczego pociąg nie mógł jechać. Kierownik pociągu próbował to wyjaśnić. Mimo kilku prób, nie udało się nawiązać kontaktu z dyżurnym ruchu. Potem okazało się, niestety, że to człowiek jest właśnie przyczyną problemu - mówi Leszek Lewiński, zastępca dyrektora ds. technicznych w PKP Polskie Linie Kolejowe Zakład Linii Kolejowych w Gdyni.



34-letni mężczyzna stanie przed komisją specjalną z zakładu pracy, która zdecyduje o dalszych jego losach w miejscu zatrudnienia.

- Z reguły pracownicy, którym przytrafiają się takie incydenty, kończą pracę na tym stanowisku, ale nie chciałbym wypowiadać się za komisję - dodaje Leszek Lewiński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto