Pierwszy przypadek afrykańskiego pomoru świń u dzika na Pomorzu został potwierdzony w maju br. u zwierzęcia odstrzelonego w pobliżu Marzęcina (gm. Nowy Dwór Gdański).
- Od tamtej pory w naszym województwie nie było nowych przypadków w naszym województwie. Od strony Elbląga też się uspokoiło, bo jest znajdowanych mniej chorych dzików - mówi Wojciech Szczerbiński, powiatowy lekarz weterynarii dla powiatów sztumskiego i malborskiego.
W ubiegłym roku to właśnie w okolicach Elbląga i Pasłęka rozszalał się ASF, czego konsekwencją było włączenie dużej części Pomorza do stref ochronnych. Po stwierdzeniu w sierpniu ub.r. dwóch ognisk chorobowych u świń w hodowlach k. Pasłęka problem zauważyła Komisja Europejska, zwiększając obszar ochronny o powiaty nowodworski, malborski, sztumski, kwidzyński, tczewski, gdański i miasto Gdańsk. Co więcej, gminy Stare Pole, Dzierzgoń i Stary Dzierzgoń zostały strefami czerwonymi (większe ograniczenia).
Przypomnijmy, że w powiecie sztumskim powstały bariery, które mają powstrzymać „marsz” ASF na Pomorze i na razie zdają egzamin.
- Cały czas funkcjonuje ta bariera, stała od Starego Dzierzgonia w kierunku Pasłęka i zapachowa między Dzierzgoniem a Starym Dzierzgoniem - przypomina Wojciech Szczerbiński.
Ta pierwsza to ogrodzenie ze stalowej siatki, a druga - pręty metrowej wysokości, na których znajdują się koszyczki z gąbką. One nasączane są płynem o zapachu odstraszającym dziki.
Niezmiennie metodą używaną do walki z ASF jest odstrzał dzików. Obrońcy zwierząt protestują przeciwko temu rozwiązaniu, ale służby weterynaryjne odpierają, że nie ma innej możliwości zwalczenia pomoru niż zredukowanie do minimum populacji dzików. W ostatnim czasie, przed żniwami, polowania odbywały się rzadziej.
Był taki okres, że rzepak i zboża były wysokie, więc zwierząt po prostu nie było widać. Teraz znowu jest wzrost odstrzału, bo zaczęły się pokazywać. Ale polowań zbiorowych z ostrymi nagonkami nie ma, one są prowadzone w sposób indywidualny - wyjaśnia Wojciech Szczerbiński.
Pomimo epidemii koronawirusa, służby muszą normalnie działać. Próbki z padłych i strzelanych dzików są pobierane, a świnie badane w przypadku ich przemieszczenia.
- W przypadku konieczności wizyty w gospodarstwie pozyskujemy informacje od sanepidu, gdzie są aktywne zakażenia, i tam się nie wybieramy. A jeśli nie ma ryzyka, to pracownik jedzie na kontrolę oczywiście z zastosowaniem środków ostrożności - dodaje Wojciech Szczerbiński.
WARTO WIEDZIEĆ
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?