Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie morderstwa w Borętach

Przypomnijmy - wstrząsająca historia wydarzyła się w domu stojącym na uboczu wsi Boręty w gminie Lichnowy, gdzie mieszkali 75-letni Alfred K., jego 68-letnia żona i 45-letni syn. 21 lutego bieżącego roku wnuk, który przyjechał w odwiedziny do dziadków, odkrył trzy ciała.

Przeczytaj także:
Boręty. Czy to mogło być zabójstwo?
Tragedia w Borętach: Zabójstwo co najmniej jednej osoby
Wstępne ustalenia i przesłuchania mieszkańców wskazywały na to, że 75-latek mógł zabić członków swojej rodziny, ale prokuratura musiała zlecić wykonanie badań szczegółowych specjalistycznych badań w Zakładzie Medycyny Sądowej w Gdańsku.

Test DNA wykazał ofiary zabójstwa

Dziś już wiadomo, jak wszyscy zginęli. Jeden ze znaków zapytania dotyczył narzędzia zbrodni. W jednym z pokojów śledczy znaleźli młotek. Wielomiesięczne badania w ZMS potwierdziły, że są na nim ślady krwi żony i syna.

- Wyniki badania biologicznego jednoznacznie wskazują, że narzędziem przestępstwa był młotek - wyjaśnia malborska prokuratura.

Prokuratura ustaliła, że sprawca podpalił ciała żony i syna. Potem sam dźgnął się nożem w klatkę piersiową. Nie zmarł jednak od zadanej sobie rany, lecz z powodu hipotermii (wychłodzenie organizmu), na co mają wskazywać m.in. wyniki sekcji jego zwłok i badania chemiczno-toksykologiczne.

Przyczyną zbrodni była przemoc fizyczna i psychiczna, której dopuszczał się 75-latek na bliskich, a która między 19 a 21 lutego (nie wiadomo, kiedy dokładnie zabójstwo miało miejsce) osiągnęła, niestety, tak straszne apogeum.

Śledztwo zostało umorzone z powodu śmierci sprawcy.

Przeczytaj również:
Morderstwo w Kałdowie. Zatrzymany mężczyzna przyznał się, że zabił.Więcej o dotychczasowych ustaleniach w sprawie morderstwa w Kałdowie - w piątek (28 października), w papierowym wydaniu "Dziennika Malborskiego".