Przed gdańskim Sądem Okręgowym zakończyła się sprawa dwóch mieszkańców Malborka, których tczewska prokuratura oskarżyła o przemyt narkotyków z Hiszpanii. Na początku listopada miną cztery lata od czasu, gdy policjanci wyciągnęli pana Stanisława, 65-letniego mieszkańca Malborka, z samochodu i rzucili na ziemię na zjeździe z autostrady A1 koło Tczewa. Został zatrzymany w drodze powrotnej z Łodzi. Dziś potwierdza, że sam był zaskoczony zawartością 32 plastikowych worków, które przewoził. Jak się okazało, było to 18 kg marihuany pochodzącej z hiszpańskiego przemytu, o wartości - jak podawała wówczas KWP - ponad 500 tys. złotych.
- Nie jestem żadnym dilerem, przestępcą. Od wielu lat świadczę usługi transportowe. Dostałem zlecenie od mieszkańca Malborka na przywiezienie z Łodzi oleju z oliwek o łącznej wadze ok. 250 kg. Wszystko jest w liście przewozowym wystawionym przez tego człowieka. Towar znajdował się w kartonach. Byłem przekonany, że wiozę olej, nie zaglądałem do środka, nie rozpakowywałem, bo nawet nie miałem prawa - mówił nam malborczyk 4,5 roku temu tuż przed rozpoczęciem procesu w Sądzie Okręgowym w Gdańsku.
W październiku 2014 r. sprawy szybko się potoczyły. Przesłuchanie w tczewskiej prokuraturze, posiedzenie aresztowe w sądzie i decyzja o tymczasowym aresztowaniu. Podczas posiedzenia aresztowego podejrzany zgłosił, że ma problemy ze zdrowiem - choruje na serce, przeszedł zawał. Sąd nakazał policjantom, żeby zawieźli go na badanie, a lekarka stwierdziła, że może przebywać w areszcie bez zaplecza szpitalnego. Później kilkakrotnie pisał prośby o zmianę środka zapobiegawczego, argumentując to stanem zdrowia. Za każdym razem sąd odmawiał.
Z Aresztu Śledczego w Starogardzie Gdańskim, gdzie początkowo przebywał, w maju 2015 r. trafił jednak do szpitala więziennego w Areszcie Śledczym na Kurkowej w Gdańsku. W dokumentacji ze szpitala więziennego można przeczytać: „Pacjent po przebytym zawale mięśnia serca [przed umieszczeniem w areszcie tymczasowym, dop. red.], z nadciśnieniem tętniczym został przyjęty z powodu zaostrzenia przewlekłej niewydolności serca”. Pan Stanisław twierdzi, że problemy miał już krótko po umieszczeniu w areszcie tymczasowym, a ratowali go więźniowie, którzy wezwali lekarza.
Prokuratura nie wierzyła, że nie wiedział, co wiezie, a sądy konsekwentnie odrzucały wnioski malborczyka o anulowanie tymczasowego aresztowania. W odpowiedzi czytał, że przesłanki zastosowania tego środka izolacyjnego nie zdezaktualizowały się, a „materiał dowodowy, m.in. zeznania świadków, dokumentacja procesowa zabezpieczona na miejscu, oględziny rzeczy, wyjaśnienia samego podejrzanego - wskazuje, że zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów”. Środek zapobiegawczy przedłużano także ze względu na przedłużające się przygotowanie opinii daktyloskopijnej i biologicznej. Ostatecznie na początku sierpnia 2015 roku mężczyzna został wypuszczony. Areszt zamieniono na dozór policyjny.
Na ławie oskarżonych zasiadł pan Stanisław i jeszcze jeden mieszkaniec Malborka. Ten, który wysłał go po „olej z oliwek”. Skazany został tylko jeden z nich.
- Stanisław (nazwisko do wiadomości redakcji) został uniewinniony wyrokiem z 30 sierpnia 2018 r. Drugi z oskarżonych został skazany na trzy lata pozbawienia wolności oraz 1000 złotych grzywny - wyjaśnia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Sprawa w sądzie trwała prawie 2,5 roku. Pan Stanisław mówi, że wyrok - chociaż jeszcze nie jest prawomocny - przywrócił mu wiarę w wymiar sprawiedliwości. Malborczyk rozważa też wystąpienie o zadośćuczynienie od Skarbu Państwa.
- W świat poszła opinia, że jestem dilerem, że na stare lata przywiozłem sobie 18 kg marihuany z Hiszpanii. 9,5 miesiąca siedziałem w areszcie. Do czasu zakończenia procesu obowiązywał mnie zakaz opuszczania kraju. Przez cztery lata byłem na utrzymaniu dzieci, bo nie mogłem znaleźć pracy. Bo kto zatrudni kierowcę ciężarówki z „takim czymś” w papierach? Na pewno wystąpię o odszkodowanie przynajmniej za ten czas spędzony w areszcie. Do dziś nie mogę też zrozumieć jednej rzeczy. Dlaczego policjanci zatrzymali mnie na zjeździe z autostrady, zamiast jechać za mną do punktu rozładunku? Czemu to miało służyć? - mówi mieszkaniec Malborka.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?