Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rzekomo dociska nas bieda. Ale szampana zaczyna brakować. Komentarz Artura Kiełbasińskiego

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku.
Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku. Karolina Misztal
Patrzymy na dane statystyczne i badania opinii publicznej. Jesteśmy - w znaczącej większości - zaniepokojeni wzrostem cen, inflacja nam dokucza. Ale zakupy trwają w najlepsze.

Rzekomo dociska nas bieda. Ale szampana zaczyna brakować

Ceny z Jarmarku Świątecznego stresują. Grochówka - w wersji maxi - za 28 zł? Pajda chleba z wypasionymi dodatkami - 24 zł. Langosz z dodatkami za 34 zł. Drogo, bardzo drogo. Ale i tak kupujemy. Skąd to się bierze?

Polacy w badaniach opinii publicznej deklarują oszczędności, szukają sposobów, by mniej wydawać. Niepokój związany ze wzrostem cen rzekomo dotyka wszystkich, bez względu na zarobki. Deklarujemy oszczędniejsze wydatki na święta, deklarujemy mniejsze wydatki na prezenty. Ostrożnie kupujemy wycieczki na narty.

CZYTAJ TEŻ: 34 statki z węglem, czyli czas ma znaczenie w dobie internetu

Ale na tym nie koniec. Twarde dane statystyczne z GUS pokazują, że faktycznie kupujemy coraz mniej, sprzedaż detaliczna nie rośnie, tak jak zakładano. Rok do roku sprzedaż wzrosła o 0,7%. Mało, bardzo mało. Więc faktycznie łapiemy się za kieszenie.

A z drugiej strony - sprzedaż towarów luksusowych rośnie z roku na rok. Drogie alkohole, perfumy, samochody, nieruchomości sprzedają się znakomicie od lat. Roczna wartość rynku produktów luksusowych (globalnie), wynosi 250 mld USD. I rośnie, niezależnie od pandemii, wojny, kłopotów inflacyjnych. Najdroższe restauracje są pełne klientów. W przeciwieństwie do tych ze średniej i niższej półki. Tu można oczywiście argumentować, że bogatym kryzys niestraszny. I pewnie tak jest. Od kilku miesięcy opisywany jest w mediach ekonomicznych fenomen szampana. Tego prawdziwego, kosztującego kilkadziesiąt Euro za butelkę, a nie wina musującego za 25 zł. Otóż szampana brakuje. Drogi trunek kupowany jest na pniu przez odbiorców z całego świata. Widocznie bogatsza część naszych rodaków (i nie tylko rodaków) trudne czasy chce przetrzymać z bąbelkami w ustach. Z drogimi bąbelkami.

CZYTAJ TEŻ: Czas na Mundial, czas na święto kibiców! No, nie do końca święto.

Oczywiście langosz z Gdańska to nie jest (jeszcze) produkt luksusowy, ani szampan z Francji. Ale też po niego chętnie sięgamy. Mimo skokowo rosnących cen. Bo ostatnie miesiące pokazują pewien gospodarczy fenomen. Mocno oszczędzamy na codziennych wydatkach, ale wyjazd na wakacje musi być, tak samo, jak drobne przyjemności. Wyjazd będzie krótszy, ale będzie. Wydamy tyle, co rok temu, wyjedziemy na 4 dni, a nie na tydzień, ale wyjedziemy. Tak samo przy okazji wizyty na jarmarku wydamy znacznie więcej niż rok temu, a potem zaoszczędzimy na wydatkach w osiedlowym sklepie. I w ankiecie w Internecie wyrazimy zaniepokojenie inflacją.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto