Muzyka, która się nie starzeje, ekipa świetnych instrumentalistów z niezmienną pasją do tworzenia i lider, który swoją charyzmą mógłby obdarować niejednego artystę. W skrócie: Proletaryat! Legenda polskiej sceny rockowej powróciła do Szamotuł w minioną niedzielę, by podobnie jak podczas koncertu z roku 2018 zbudować w niewielkiej sali kinowej klimat, którego nie powstydziłyby się największe polskie festiwale muzyczne. I choć tym razem panowie zagrali akustycznie, ich prezentacji nie brakowało ani mocnego przekazu, ani tym bardziej ciekawego i ostrego brzmienia. Nowe aranżacje kultowych kawałków nadały im jedynie inny, co nie znaczy wcale gorszy, wyraz.
Artyści zabrali swoich fanów i fanki w podróż - trzeba przyznać - dość nietypową. Wspomnienie utworów z przełomu lat 80. i 90. mieszało się z kompozycjami z ostatnich albumów studyjnych, a także numerami powstałymi na przełomie wieków. Słuchacze oraz słuchaczki byli zatem nieustannie zaskakiwani, zaś sama kapela budowała dzięki temu nastrój pewnego napięcia i oczekiwania. Z największym entuzjazmem reagowano jednak na stare, sztandarowe kawałki Proletaryatu mówiące o wolności i sprzeciwie wobec politycznego ucisku.
Tym razem jednak zdawało się, że to nie przekaz, lecz świetne partie wolano - instrumentalne zagrały tu pierwsze skrzypce. Fantastyczne gitary Dariusza Kacprzaka i Wiktora Daraszkiewicza, szalenie mocny wokal Tomasza Olejnika oraz nadająca ton popisom scenicznym, genialnie brzmiąca perkusja Roberta Hajduka, stworzyły prawdziwe, muzyczne widowisko! I mimo, że kapela na scenie jest już ponad 30 lat, nadal słucha się jej z zaciekawieniem i mnóstwem emocji - po prostu z przyjemnością.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?