9 marca 2020 roku o godz. 4.15 na drezynę najechała lokomotywa jadąca w stronę Malborka. Do wypadku doszło przed wiaduktem kolejowym w Szymankowie od strony Tczewa. W wyniku tego zdarzenia śmierć poniosło dwóch pracowników PKP – maszynista drezyny i monter.
Co robili w miejscu tragedii? Na odcinku Tczew-Szymankowo linii kolejowej E65 odbywały się wtedy prace związane ze szlifowaniem szyn przez specjalistyczny pociąg roboczy SPENO. W tym celu trzeba było zamknąć tor nr 2. Przed szlifowaniem należało zdemontować przytorowe urządzenia sterowania ruchem kolejowym.
Do nadzoru robót zostali wyznaczeni toromistrz i zawiadowca ds. drogowych. Na stację Szymankowo na czas zamknięcia toru nr 2 został też skierowany dyżurny ruchu. Zwykle kierowanie ruchem odbywa się zdalnie z Lokalnego Centrum Sterowania w Malborku, jednak przez kilka godzin było to niemożliwe z uwagi na tymczasowy demontaż urządzeń przytorowych.
Do ich ponownego montażu została przysłana ekipa na wózku motorowym z Tczewa. Po skończeniu pracy maszynista drezyny miał podjechać w kierunku stacji Szymankowo po toromistrza i zawiadowcę ds. drogowych. W tym czasie do Szymankowa zbliżały się z dwóch stron pociągi, a nadal czynny był tylko jeden tor szlakowy (numer 1). Od strony Tczewa zmierzała po nim 84-tonowa lokomotywa prywatnej firmy, a od strony Malborka - pociąg towarowy. Dyżurny ruchu skierował więc lokomotywę na zamknięty tor nr 2. Między innymi takie ustalenia znalazły się w raporcie sporządzonym przez Państwową Komisję Badania Wypadków Kolejowych.
Swoim trybem śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Malborku. W toku postępowania dwóm osobom: dyżurnemu stacji Szymankowo oraz toromistrzowi przedstawiono zarzuty popełnienia czynu z art. 177 § 2 kodeksu karnego, to jest umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, w następstwie którego doszło do śmiertelnego wypadku.
Podejrzani nie przyznali się do popełnienia zarzuconych im czynów i złożyli wyjaśnienia.
W wyniku czynności weryfikujących wyjaśnienia złożone przez podejrzanych ustalono, że przyczyną wypadku była samowolna decyzja maszynisty drezyny przejechania obok tarczy manewrowej wskazującej symbol „Jazda manewrowa zabroniona” i dojechania do rozjazdu, gdzie następnie pojazd zatrzymał - wyjaśnia Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Z ustaleń śledczych wynika, że dyżurny stacji Szymankowo oraz toromistrz wydali maszyniście drezyny pozwolenie na pominięcie semafora wjazdowego i dojechanie tylko do tarczy manewrowej. W tym czasie zbliżała się wspomniana lokomotywa, skierowana na zamknięty tor 2. Jak podaje prokuratura, zatrzymanie drezyny na rozjeździe spowodowało zmianę wcześniej nadawanego sygnału zezwalającego wjazd dla lokomotywy na sygnał „Stój”. Jednak w tym momencie czoło 84-tonowego pojazdu znajdowało się już za semaforem. Dlatego maszynista lokomotywy nie był w stanie zareagować. Doszło do najechania na wózek motorowy.
Według śledczych, dyżurny stacji i toromistrz nie ponoszą winy za wypadek. Natomiast wydając pozwolenie na pominięcie semafora wjazdowego i dojechanie do tarczy manewrowej, naruszyli przepisy „Instrukcji o prowadzeniu ruchu pociągów”.
- Naruszenie to nie miało bezpośredniego wpływu na zaistnienie zdarzenia. Skutkowało jedynie odpowiedzialnością służbową. Postępowanie w tej sprawie zostało zakończone decyzją o umorzeniu śledztwa przeciwko podejrzanym wobec stwierdzenia, że zarzucone im czyny nie wyczerpują znamion czynów zabronionych, a w sprawie wypadku wobec śmierci sprawcy – informuje Grażyna Wawryniuk.
Decyzja prokuratury jest nieprawomocna.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?