Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szymankowo. Wypadek kolejowy został zbadany przez państwową komisję. Raport mówi o ludzkich błędach

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Fot. KP PSP Malbork
Błędy ludzkie były przyczyną tragedii, do której prawie rok temu doszło w pobliżu stacji kolejowej Szymankowo - tak po wnikliwym badaniu uznała Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych przy MSWiA.

Do tragicznego zdarzenia doszło 9 marca 2020 r. o godz. 4.15 przed wiaduktem kolejowym w Szymankowie od strony Tczewa. Na rozjeździe lokomotywa wjechała w drezynę, w wyniku czego niestety zginęli dwaj kolejarze w wieku 55 i 61 lat.

Rok temu w okolicy Szymankowa były szlifowane szyny

Raport komisji liczy prawie 60 stron. Stanowi wnikliwe zestawienie m.in. wysłuchań uczestników zdarzenia, obliczeń, analiz nagrań, zbioru wniosków. W tamtym okresie na odcinku Tczew-Szymankowo odbywały się prace związane ze szlifowaniem szyn przez specjalistyczny pociąg roboczy SPENO. W tym celu trzeba było zamknąć tor nr 2 (prawy – patrząc w kierunku Malborka).

Szlifowanie rozpoczęło się 8 marca po godz. 22, a wcześniej trzeba było zdemontować przytorowe urządzenia sterowania ruchem kolejowym, czym zajęli się pracownicy zarządcy infrastruktury. Do ponownego ich montażu została przysłana ekipa drezyny z Tczewa. Do nadzoru robót zostali wyznaczeni toromistrz i zawiadowca ds. drogowych, którzy w tym czasie byli już na miejscu.

Na stację Szymankowo na czas zamknięcia toru nr 2 został też skierowany dyżurny ruchu. Normalnie kierowanie ruchem na odcinku Tczew-Malbork odbywa się zdalnie z Lokalnego Centrum Sterowania w Malborku - nowoczesnego „centrum dowodzenia”, które znajduje się w budynku na rozjeździe torów do Warszawy i do Kwidzyna. W nocy z 8 na 9 marca 2020 r. nie było to technicznie możliwe, w związku z demontażem urządzeń przytorowych.

Lokomotywa od strony Tczewa, pociąg towarowy od strony Malborka

Ustalono, że szlifowanie szyn trwało do godz. 4. Następnie pociąg specjalistyczny zjechał do stacji Szymankowo. W międzyczasie z Tczewa przyjechał wspomniany wózek motorowy z maszynistą i monterem, który zajął się montażem urządzeń. Po skończeniu pracy maszynista drezyny miał podjechać w kierunku stacji po toromistrza i zawiadowcę ds. drogowych, żeby zabrać ich do Tczewa.
W tym czasie do Szymankowa zbliżały się z dwóch stron pociągi, a nadal czynny był tylko jeden tor szlakowy (numer 1, czyli lewy). Od strony Tczewa zmierzała po nim 84-tonowa lokomotywa prywatnej firmy, a od strony Malborka - pociąg towarowy. Dyżurny ruchu z Szymankowa skierował więc lokomotywę na zamknięty tor nr 2.

Z ustaleń komisji wynika, że krótko przed wypadkiem toromistrz, idąc w kierunku drezyny, zadzwonił na prywatny numer komórkowy dyżurnego ruchu z zapytaniem, czy byłaby możliwość chwilowego wjazdu wózka motorowego „w celu wejścia do pojazdu i zjazdu po torze zamkniętym po torze nr 2 dla wyzerowania szlaku do stacji Tczew”.

Jak dalej wyjaśnił, dyżurny ruchu powiedział, że pociąg może pominąć semafor wjazdowy i dojechać do 12 (tarcza manewrowa Tm12 wskazująca sygnał Ms1 - „jazda manewrowa zabroniona”). Po zakończeniu tej rozmowy toromistrz zadzwonił do maszynisty wózka motorowego i powiedział maszyniście, że dyżurny wyraził zgodę na pominięcie semafora wjazdowego i może dojechać do 12. Maszynista skwitował to stwierdzeniem „dobra” - czytamy w raporcie.

To było ostatnie słowo, jakie toromistrz usłyszał od kierowcy drezyny. Rozmawiali o godz. 4.13, połączenie trwało 21 sekund. Po zakończeniu rozmowy maszynista drezyny - tu cytat z komisji - "ruszył sprzed semafora wjazdowego „P” wskazującego sygnał S1 „Stój” i przejechał obok niego, kontynuując jazdę w kierunku stacji Szymankowo". Po przejechaniu ok. 460 metrów stanął na rozjeździe.

Szymankowo. Zderzenie lokomotywy z drezyną, 2 osoby zginęły!...

Kilka sekund zdecydowało o życiu?

Gdy wózek motorowy stał na rozjeździe, jadąca z prędkością ok. 77 km/h od strony Tczewa lokomotywa była już bardzo blisko. Jak wyjaśniają eksperci, zatrzymanie drezyny na rozjeździe, co prawda, spowodowało zmianę na semaforze wjazdowym dla tego pociągu wcześniej nadawanego sygnału na S1 „Stój”. Ustalono jednak, że w momencie zmiany sygnału czoło lokomotywy znajdowało się już za semaforem, więc kierujący nie mógł tego widzieć. Kilka sekund zdecydowało o ludzkim życiu?

O godz. 4.15 doszło do zderzenia na przejeździe. Maszynista lokomotywy, który był w kabinie razem maszynistą szkolącym się na tę serię pojazdu, potem szczegółowo opisał, co widział.

- Przed stacją Szymankowo semafor wjazdowy nadawał sygnał „Wolna droga ze zmniejszoną prędkością”. Kolega zmniejszył prędkość do ok. 80 km/h. Przejeżdżając obok semafora wjazdowego widział pierwszy rozjazd kierujący na prawo. W tym momencie zauważył dwa czerwone światła znajdujące się na torze nr 2. Uderzył w przycisk awaryjnego zatrzymania pociągu, schował się za krzesłem pomocnika maszynisty i nastąpiło bardzo silne uderzenie. Lokomotywa zaczęła się trząść i po około trzystu metrach zatrzymała się. Wyjrzał przez drzwi lokomotywy i zobaczył rozbity wózek motorowy z lewej strony lokomotywy – tak członkowie komisji opisują to, co wyjaśnił maszynista.

Wyliczono dokładnie, że lokomotywa ciągnęła z sobą drezynę przez 224 metry. Zginęli obaj kolejarze z drezyny.

Przyczyna pierwotna: nieprzestrzeganie przepisów

Eksperci z PKBWK ustalili, że wszystkie urządzenia kolejowe, jak i pojazdy uczestniczące w zdarzeniu były sprawne, a zawiniły błędy ludzkie. Za pierwotną przyczynę wypadku uznano „nieprzestrzeganie obowiązujących przepisów o prowadzeniu ruchu pociągów przez dyżurnego ruchu stacji Szymankowo, toromistrza i maszynistę wózka motorowego, co stworzyło okoliczności sprzyjające na pominięcie przez maszynistę tego wózka motorowego semafora wjazdowego „P ” nadającego sygnał S1 „Stój”.

Członkowie komisji stwierdzili, że doszło do nieprzestrzegania procedur, począwszy od tego, że wózek motorowy w takim 2-osobowym składzie właściwie nie powinien wyjechać z Tczewa. Ustalono, że drużyna trakcyjna została wyprawiona bez nadania numeru pociągu roboczego, bez wymaganego zezwolenia i bez kierownika pociągu. Dokumenty zostały wręczone na stacji Szymankowo. Według komisji, toromistrz nie powinien pełnić roli kierownika dla ekipy wózka motorowego, a dyżurny ruchu nie powinien zezwolić na przejechanie sygnału "Stój".

W Prokuraturze Rejonowej w Malborku trwa śledztwo w sprawie tragedii w Szymankowie. Śledczy z dalszymi krokami czekali na raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto