Cztery punkty wywalczyła Pomezania Malbork w meczach z Subkovią Subkowy i Unią Tczew. Malborczycy pokonali Subkovię, ówczesnego wicelidera tabeli, 1:0, a pojedynek w Tczewie, z liderem klasyfikacji, zakończył się bezbramkowym remisem.
W ciągu czterech dni "długiego weekendu" Pomezanii przyszło się zmierzyć z dwoma czołowymi zespołami piątej ligi. Najpierw do Malborka przyjechał wicelider tabeli, Subkovia Subkowy. Spotkanie przebiegało pod dyktando malborczyków, którzy mieli jednak kłopoty z wykańczaniem akcji. Wyręczyć ich musiał Krzysztof Riebandt. Zawodnik Subkovii tak nieudolnie wybijał piłkę ze swojego pola karnego, że ostatecznie wpadła ona do bramki.
- Gol szczęśliwy, ale wynikał on z naszej przewagi w tym spotkaniu - podsumowuje Tomasz Mazurek, trener Pomezanii. - To był mecz niewykorzystanych sytuacji.
Po meczu do kościoła
Skuteczność zawodników z Malborka nie poprawiła się trzy dni później w spotkaniu z liderem klasyfikacji - Unią Tczew. Ten mecz mógł mieć wpływ na przyszłość obu zespołów, które poważnie myślą o awansie do czwartej ligi. Po remisie 0:0 unici utrzymali pięciopunktowy dystans nad malborczykami.
- Bezbramkowy remis traktuję jak porażkę - mówi Mazurek. - W przekroju całego spotkania byliśmy drużyną lepszą. Zawodnicy Unii powinni iść do kościoła i dać pieniążki na tacę za to, że nie przegrali. Po meczu cieszyli się z jednego punktu, jakby zdobyli mistrzostwo świata.
Radość zawodników Unii jest zrozumiała, bo to ten klub jest o krok od bezpośredniego awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Mogło być inaczej, gdyby piłkarze z Malborka byli skuteczniejsi. W pierwszej połowie dobre okazje do strzelenia gola mieli Jacek Zielonka i Kamil Hrynowiecki, ale żadnemu nie udało się pokonać stojącego w bramce Unii Dawida Krawcewicza.
- W pierwszej połowie kazałem chłopakom spokojnie przyjmować rywala na własnej połowie, ale po zmianie stron przyspieszyliśmy i stworzyliśmy kilka doskonałych okazji strzeleckich - mówi Mazurek. - Jacek Zielonka nie pokonał golkipera gospodarzy, strzelając z pięciu metrów, potem trafił w poprzeczkę. Marcin Raźniaczek trafił w bramkarza, a po główce Adama Cicherskiego z kilku metrów piłka minęła bramkę.
Nie patrzeć na innych
W spotkaniu widać było brak Macieja Haftkowskiego, który razem z Pawłem Friszkemutem reprezentował Polskę podczas Pucharu Europy w beach soccerze w Hiszpanii.
- On, mając takie sytuacje, pewnie umieściłby piłkę w siatce - potwierdza Mazurek.
Obu zawodników kibice powinni zobaczyć w składzie Pomezanii na następne spotkanie - z Wdą Lipusz. W tym meczu zabraknie natomiast pauzujących za kartki Marcina Rychlika i Raźniaczka.
Na sześć kolejek przed końcem sezonu Pomezania zajmuje trzecie miejsce w tabeli ze stratą pięciu punktów do Unii Tczew i jednego do Chojniczanki Chojnice (w środę, po zamknięciu tego wydania gazety, Chojniczanka grała zaległe, wyjazdowe spotkanie z Borowiakiem Czersk).
W ostatnich meczach rundy wiosennej malborczyków czekają pojedynki z teoretycznie słabszymi rywalami. Natomiast Unia ma przed sobą m.in. derby z Wisłą i bezpośredni pojedynek z Chojniczanką w ostatniej kolejce.
- Nie możemy patrzeć na innych, tylko sami musimy wygrywać - mówi Mazurek. - W najbliższym pojedynku z Wdą Lipusz gramy o komplet punktów.
Spotkanie rozpocznie się w sobotę o godz. 16.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Euro 2024: STUDIO-EURO ODC-3 PRZED MECZEM POLSKA - AUSTRIA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?