Krótka piłka: Pomezania, która jest liderem, nie dała żadnych szans Olimpii, która w tym sezonie radzi sobie gorzej niż w poprzednim. W meczu z dodatkową oprawą, bo przy sztucznym oświetleniu, gospodarze na stadionie przy Toruńskiej od początku dyktowali warunki, grali szybko i z łatwością przedostawali się pod bramkę sztumian.
Pierwsza połowa to było show Karola Stysia, który zdobył wszystkie 5 bramek dla Pomezanii. Ostre strzelanie zaczęło się w 9 minucie, gdy wykorzystał prostopadłe podanie w pole karne: minął bramkarza i z ostrego kąta trafił do siatki. Kolejne dwa gole strzelił głową (20 i 32 minuta) po dośrodkowaniu Mateusza Latkiewicza z rzutu rożnego oraz wrzutce Piotra Sobieraja z lewego skrzydła.
W 35 minucie Styś uderzył z ok. 11 metrów (asysta Piotra Marszałka, który wycofał piłkę spod linii końcowej), a w 37 - ponownie głową po kolejnym dośrodkowaniu Sobieraja z lewej strony boiska.
Gospodarze mieli też kilka innych dogodnych okazji. Olimpia stworzyła sobie trzy sytuacje, z czego dwukrotnie świetnie interweniował Dawid Pelcer.
Po przerwie, pomimo dokonanych zmian przez trenera Pawła Budziwojskiego, Pomezania kontynuowała "dzieło zniszczenia". Malborczycy grali, jakby nie mieli tak wielkiej przewagi, i cały czas parli do przodu po kolejne bramki. Już w 50 minucie Sobieraj podwyższył wynik w sytuacji sam na sam. W 58 minucie Styś strzelił swojego szóstego gola w tym meczu, a siódmego dla Pomezanii. Ostatnie dwie bramki to zasługa Michała Marendowskiego (65, 86) i jego uderzeń z pola karnego.
W drugiej połowie goście raz zagrozili miejscowym, ale refleksem wykazał się Grzegorz Pluciński, który po przerwie pojawił się między słupkami.
Na pewno jestem zadowolony z tak okazałego zwycięstwa. Mecz przy światłach, liczna publiczność, a myślę, że gdyby pogoda dopisała, to kibiców byłoby jeszcze więcej. Najważniejsze, że daliśmy im radość. Wynik jest ważny, ale piłka nożna jest dla ludzi. Przychodzą po to, żeby oglądać ładne akcje i bramki. Piłka musi dawać radość, a ta publiczność w Malborku na to zasługuje - mówi Paweł Budziwojski.
Trener raczej nie jest zwolennikiem wyróżniania poszczególnych zawodników, ale...
- Chciałbym pochwalić Piotra Sobieraja, który bardzo napracował się w ofensywie. Zdobył jedną bramkę, ale przy kilku asystował. Na pewno 6 bramek Karola Stysia też jest dużym wyczynem. W pierwszym meczach skupiał się na egzekwowaniu sytuacji, natomiast z każdym kolejnym zaczął pracować dla drużyny, robić miejsce z przodu dla innych, no a teraz ta jego forma została wynagrodzona. Na pewno pochwały należą się też naszym obu bramkarzom za udane interwencje - dodaje Paweł Budziwojski.
Pomezania: Pelcer (54 Pluciński) - Włoch (46 Bochyński), Skalski, Jeleń, Marszałek (54 Owsianik) - Sobieraj, Latkiewicz, Ziemak, Escobar (46 Marendowski), Wesołowski - Styś (65 Rabenda).
Malborczycy z kompletem 7 zwycięstw prowadzą w tabeli drugiej grupy V ligi. W następnej kolejce znów zagrają u siebie - 24 września o godz. 19 z Wisłą Korzeniewo. Ale najpierw, we wtorek (21 września) o godz. 17, ponownie spotkają się przy Toruńskiej z Olimpią Sztum w meczu wojewódzkiego Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Malbork.
- W meczu pucharowym z Olimpią damy szansę zawodnikom, którzy mniej grali, a kolejny mecz ligowy to, jak już mówiłem wcześniej, nowa historia. Cały czas musimy podchodzić z pokorą do każdego przeciwnika. Gramy tak, żeby przed przerwą zimową być jak najwyżej w tabeli. A wtedy zimą będziemy mogli określić cel, o którym teraz głośno nie mówimy – dodaje Paweł Budziwojski.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?