Ten mecz bez większej historii rozpoczął się z około 15-minutowym opóźnieniem, bo gospodarze musieli namalować linie boiskowe...
- Ale nawierzchnia boiska jest super, najlepsza w lidze, chyba nawet lepsza niż w Malborku - dodaje Przemysław Marusa, trener Pomezanii.
Grało się więc przyjemnie. Przyjemne były też skutki tej gry dla malborczyków. Pierwsze dwie bramki zdobył Mateusz Daukszys: w 13 minucie strzałem z około 20 metrów i w 25 minucie kierując piłkę do pustej bramki po rzucie rożnym. W 33 minucie Piotr Sobieraj wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Meteora i było 3:0, a gola "do szatni" strzelił Piotr Wilk.
Po przerwie miejscowi nie byli w stanie przeciwstawić się malborczykom, którzy dołożyli jeszcze dwie bramki do swojego dorobku. W 70 minucie znowu Daukszys wykończył akcję zespołową, wyprowadzoną od malborskich stoperów i rozklepaną przez całe boisko. Wynik ustalił w 75 minucie, w zamieszaniu podbramkowym, Piotr Marszałek.
Mecz rozpoczął się z opóźnieniem, ale też nie skończył się zgodnie z planem po regulaminowych 90 minutach i kilku ewentualnie doliczonych. Na pięć minut końcem bardzo groźnej kontuzji doznał bowiem zawodnik gospodarzy i około pół godziny trwała przerwa związana z oczekiwaniem na przyjazd karetki pogotowia ze Starogardu Gdańskiego.
Pomezania: Dębowski - Wilk, Jeleń (46 Kielar), Jabłoński (70 Rychlik), Owsianik - Dryjas (65 Marszałek), Gdela (60 Konwa), Jurczyk, Ziemak, Sobieraj - Daukszys.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?