Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W katastrofie smoleńskiej zginęły osoby dobrze znane mieszkańcom Malborka [WSPOMNIENIA]

Radosław Konczyński
Lipiec, 2007 r.,malborskie lotnisko. Od lewej - śp. gen. Andrzej Andrzejewski (zginął w katastrofie CASY pod Mirosławcem w 2008 roku), śp. gen.Andrzej Błasik i śp. Aleksander Szczygło, wtedy szef MON.
Lipiec, 2007 r.,malborskie lotnisko. Od lewej - śp. gen. Andrzej Andrzejewski (zginął w katastrofie CASY pod Mirosławcem w 2008 roku), śp. gen.Andrzej Błasik i śp. Aleksander Szczygło, wtedy szef MON. Fot. Aleksander Winter/Archiwum "Dziennika Bałtyckiego"
Wśród tych, którzy zginęli w katastrofie prezydenckiego samolotu, były osoby znane mieszkańcom Malborka osobiście. Poniżej artykuł, który sześć dni po tragedii opublikowaliśmy w "Dzienniku Malborskim" (16.04.2010 r.). Przytaczamy go w całości.

Małgorzatę Ostrowską, byłą posłankę SLD z Malborka, tragiczna informacja zastała w Warszawie.

- Wiele osób z tragicznej listy znałam osobiście: parę prezydencką, Izę Jarugę-Nowacką, Jerzego Szmajdzińskiego. Z Aleksandrą Natalli-Świat pracowałyśmy w jednej komisji sejmowej. Długo osobiście współpracowaliśmy z Pawłem Wypychem. Nie chce mi się wierzyć w to, co się stało. Jestem w Warszawie. Widzę, jak ludzie reagują. Szok, po prostu szok – mówiła w niedzielę rano Małgorzata Ostrowska.

Z Lechem Kaczyńskim miała okazję spotykać się w Sejmie, jeszcze w czasach, gdy nie był prezydentem Polski. Z kolei gdy sprawował urząd prezydenta Warszawy, była u niego z interwencją w kilku sprawach. - Panią Marię pamiętam z wigilii z niepełnosprawnymi dziećmi. Pięknie się nimi zajmowała. Bardzo szanowałam panią Marię – dodaje była posłanka.

Tydzień temu Małgorzata Ostrowska odwiedziła swoich przyjaciół w Sejmie.

- Gratulowałam Joli Szymanek-Deresz wspaniałego wystąpienia na temat polskiej polityki zagranicznej. Jurek Szmajdziński zagadnął mnie o moje sprawy, ja pytałam go o to, jak wyglądają przygotowania do kampanii wyborczej – mówi Ostrowska. – W sobotę musiałam jechać do pracy. Byłam w tramwaju, gdy zadzwonił do mnie przyjaciel, potem córka. Widziałam, że takie same wiadomości dostawali inni ludzie w tramwaju, rozglądali się, zapanowała konsternacja. Nie było wiadomo, jak reagować. Wpadłam do biura, a potem to już było nasłuchiwanie. Nie mogłam się z tym pogodzić. Czekałam na wiadomość, że to nieprawda, ale taka nie przyszła. Są ludzie, których nie da się zamienić z marszu. Jerzy Szmajdziński, kandydat na prezydenta Polski, Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa sztabu wyborczego, Iza Jaruga-Nowacka z naszego regionu, kobieta o ogromnej wiedzy, będzie jej brakowało – to byli ludzie dużej klasy, erudyci, inteligentni, wykształceni.

Małgorzata Ostrowska miała okazję latać właśnie tym samolotem, który rozbił się w Smoleńsku: - Znałam pilotów z tej załogi. To byli najwyższej klasy piloci. Nie jestem w stanie uwierzyć, że to była ich pomyłka. Ale to będzie wyjaśniane za chwilę, a na razie trzeba pochylić się w żałobie…

Bardzo często w Malborku bywał generał broni Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych RP. Jako czynny pilot latający na jaku-40 lądował na tutejszym lotnisku wojskowym, ale odwiedzał też miasto jako zwierzchnik 41 Eskadry Lotnictwa Taktycznego i 22 Bazy Lotniczej.

– To był wymagający wizjoner. Trudną miał służbę, tyle spotkało go nieprzyjemnych spraw (wypadek samolotu CASA w styczniu 2008 r. – dop. red.), ale sobie z tym radził. Generał zawsze znalazł chwilę, żeby przylecieć do nas, gdy przygotowywaliśmy się do ważnych ćwiczeń, zadań, pokazów. Dzielił się swoimi opiniami, ostrzegał, żeby latać jak najbezpieczniej – mówi mjr Artur Kałko, zastępca dowódcy 41 ELT w Malborku.

Major miał okazję przebywać w jednym czasie z generałem Błasikiem w amerykańskim Maxwell (2004 r.). On na szkoleniu, a generał – w Air War College, na studiach dla przyszłych dowódców sił powietrznych. - Była okazja do rozmów na temat służby, lotnictwa – dodaje Artur Kałko.

Generała znał dobrze ppłk Mariusz Biajgo, dowódca 41 ELT.

- Andrzej Błasik był moim serdecznym przyjacielem. Był starszy ode mnie o dwa lata promocją w „Szkole Orląt” w Dęblinie. Ja ukończyłem ją w 1987 roku. Nieraz spotykaliśmy się jako podchorążowie. Jego przyjacielem był generał Andrzej Andrzejewski (dowódca 1 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie, zginął w wypadku CASY w styczniu 2008 r. – dop. red.). Gdy Andrzej Andrzejewski dostał sztychy generalskie, występował w mundurze generała Błasika – wspomina Mariusz Biajgo. - Andrzej Błasik to bardzo porządny człowiek, ciepła osoba. Mogę tylko w samych superlatywach o nim mówić. W tak młodym wieku dowódcą Sił Powietrznych może zostać tylko osoba nieprzeciętna. Wizjoner. To, co sobie zaplanował, realizował. Trzymał lotnictwo twardą ręką. Jak trzeba było, to opieprzył, ale jak się należało, to dawał nagrody. Często nas odwiedzał. Był niedawno, 2-3 tygodnie temu. Przyleciał na jaku-40. Porozmawialiśmy trochę o remoncie pasa startowego na naszym lotnisku, o wizji lotnictwa.

Malborskie jednostki i lotnisko liczą się w strukturze Sił Powietrznych. Dlatego gościł tu także gen. Franciszek Gągor, szef Sztabu Generalnego WP.

- Latał u nas na MiG-u29 jako trzygwiazdkowy generał. Razem z płk. Robertem Dziadczykowskim przygotowywałem go do lotu. Znałem też generała Bronisława Kwiatkowskiego (dowódca operacyjny Sił Zbrojnych RP – dop. red.), niesamowity człowiek. On mnie wypuszczał i dodawał otuchy, gdy byłem dowódcą Polskiego Kontyngentu Wojskowego Orlik 2 (w 2008 r. na Litwie – dop. red.).Gdy wtedy wylatywaliśmy na tę misję, żegnał nas też Stanisław Komorowski, wiceminister obrony narodowej. Bywali u nas Jerzy Szmajdziński, jako minister obrony narodowej, Maciej Płażyński, który często odwiedzał nas z okazji świąt, żeby złożyć życzenia pilotom, którzy nie mogli być z rodzinami, bo pełnili dyżur bojowy – opowiada Mariusz Biajgo.

On o tragedii dowiedział się, będąc na zakupach. - Radio podało, chyba RMF FM, że mają elektryzującą informację: samolot z prezydentem miał wypadek. Nie użyto słowa „katastrofa”. Piloci nienawidzą tego określenia, bo to oznacza, że stało się najgorsze. Dlatego gdy usłyszałem „wypadek”, pomyślałem bardziej tylko o uszkodzonym samolocie, nie o ofiarach – mówi dowódca 41 ELT.

Major Kałko odsypiał poprzedni dzień pracy. Ze snu wyrwała go żona.
- Nie dowierzaliśmy temu, co słyszeliśmy w telewizji. Byliśmy przerażeni. Żona płakała. Jak większość Polaków, dowiadywaliśmy się o tej tragedii przy porannej kawie – opowiada.

Adam Ilarz, szef biura europosła Tadeusza Cymańskiego, przyznaje, że nie zna wielu osób z najwyższej półki życia politycznego, ale…

- Akurat tak się złożyło, że byłem na kongresie PiS w marcu. Z pewnymi osobami witał się poseł Zbigniew Wassermann. Ze mną też się przywitał. Stanąłem tak fortunnie, zrobiłem krok do przodu. To było dla mnie ważne wydarzenie. Potem w domu się chwaliłem, że poseł Wassermann uścisnął mi rękę. Jak się dowiedziałem, że on też zginął, wspomnienie tej sytuacji z kongresu było moją pierwszą myślą. Dla nas to, co się stało, jest ciosem w samo serce – mówi Adam Ilarz.

Posłankę Jarugę-Nowacką długo będzie pamiętał Edmund Golecki z malborskiej Unii Pracy.
- 11 kwietnia złożyliśmy kwiaty i zapaliliśmy znicze pod siedzibą pani Jarugi-Nowackiej na ulicy Świętojańskiej w Gdyni – mówi. – Będę ją pamiętał jako osobę niezwykle inteligentną, pełną taktu, walczącą o sprawy kobiet. Bywała w Malborku w czasach, gdy należała do UP. Pomimo rozstania z nią, bo odeszła z tej partii, mieliśmy i będziemy mieć do niej ogromny sentyment. Serdeczne wspomnienia pozostaną na długo.

Edmund Barwiński, nauczyciel w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1: - Pierwsza moja myśl, jak tylko zobaczyłem na pasku w TVN 24, że samolot miał problemy z lądowaniem, była taka, że jest coś nie tak. Wiem z doświadczenia, że takie samoloty nie mają problemów z lądowaniem. Gdy już wszystko było wiadomo, było nie tylko wzruszenie, ale i łzy. W historii świata nie było takiego zdarzenia. Brak słów, by to komentować. Jedna rzecz mi się nie podobała: nagabywanie na samym początku o przyczyny.

Mariusz Mierzwiński, dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku, sobotę spędzał w okolicach Częstochowy.
- Zadzwonił do mnie przyjaciel. W pierwszym momencie nie uwierzyłem w to, co mówi. Natychmiast włączyłem telewizor, ale żadna nasza stacja jeszcze niczego na ten temat nie nadawała – opowiada.

Dyrektor Mierzwiński przede wszystkim znał Macieja Płażyńskiego.

- Często bywał na zamku. Mogę powiedzieć, że był dobrym znajomym. Pan marszałek zjawiał się prawie na każdym otwarciu nowej wystawy. Bardzo lubił tu przyjeżdżać, gościł także z żoną. Pozostanie w naszej pamięci również dzięki zdjęciom, na których został uwieczniony, a które znajdują się w zamkowym archiwum – dodaje Mariusz Mierzwiński. - Znałem się z wiceministrem Tomaszem Mertą. Ja jestem przewodniczącym Rady ds. Muzeów przy Ministrze Kultury i Dziedzictwa Narodowego, on był oddelegowany do współpracy z nami w sprawach muzealnictwa. Ostatnio częsty kontakt mieliśmy z panią Katarzyną Doraczyńską, jedną z najmłodszych ofiar katastrofy. Była wyznaczona przez Kancelarię Prezydenta do załatwiania spraw związanych z jego wizytą planowaną na 15 lipca w związku z obchodami Roku Grunwaldzkiego. Dziś nie wiemy, jak ostatecznie będzie z ich organizacją w Malborku.

Jerzy Skonieczny, zastępca burmistrza Malborka, również mocno przeżywa tę tragedię. - Dla mnie był to bardzo duży wstrząs. Właśnie wyjeżdżaliśmy z żoną, byliśmy już ubrani, przygotowani do drogi. Mieliśmy jechać do Gdańska, po prostu – na zakupy, spotkać się z synem. Z nawyku włączyłem telewizor i zobaczyłem, co się stało... Podjęliśmy oczywiście decyzję, że zostajemy - opowiada.

Jerzy Skonieczny w katastrofie stracił bardzo dobrą koleżankę.

- Na pokładzie zginęła moja koleżanka, z którą poznaliśmy się w czasach, gdy należałem do PiS, pani Kasia Doraczyńska. Zajmowała się ona m.in. kampanią prezydencką, wspólnie organizowaliśmy wizyty – wtedy jeszcze kandydata na prezydenta Lecha Kaczyńskiego – w Hali Olivia i w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Spotkaliśmy się przy wielu różnych okazjach, organizowała wiele eventów partyjnych, współpracowała z Lechem Kaczyńskim – mówi wiceburmistrz. - Kontakt ten został w ostatnich miesiącach odświeżony – okazało się, że właśnie ona, jako zastępca dyrektora Gabinetu Szefa Kancelarii Prezydenta RP, odpowiedzialna była ze strony kancelarii za organizację wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Malborku, która miała nastąpić 15 lipca tego roku w związku z obchodami Roku Grunwaldzkiego. Po cichu mówiła mi o tym, że jest to dla niej bardzo ważne wydarzenie, duża odpowiedzialność, prosiła o zaangażowanie i pomoc.

To było spotkanie po dwóch latach niewidzenia. - Rozmawialiśmy o tym, jak mało jest czasu na to, by spotkać się, porozmawiać dłużej. Umówiliśmy się, że jak przyjedzie następnym razem – a miało to nastąpić w przyszłym tygodniu - to zostanie specjalnie na dłużej, spotkamy się na kawie, porozmawiamy. Skarżyła się trochę, że ma bardzo dużo pracy, mało czasu na sprawy osobiste, dla swoich dzieci, jednak praca była jej pasją. Tej kawy już razem nie wypijemy... To bardzo smutne i szkoda mi jej bardzo – wspomina Jerzy Skonieczny. - Była młodą, ciepłą osobą, taką „mróweczką”. Nigdy nie była w tym pierwszym szeregu najbardziej znanych nazwisk, ale naprawdę była osobą, której Prezydent bardzo ufał, niezwykle przydatną w kancelarii. Typowa organizatorka - śmialiśmy się kiedyś, że miała numery telefonów chyba wszystkich ludzi w kraju. Kiedy nie miałem czyjegoś telefonu, dzwoniłem do Kasi – ona zawsze znalazła.

Piotrowi Szwedowskiemu, sekretarzowi miasta, najbardziej utkwiła w pamięci postać Andrzeja Przewoźnika, szefa Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

- Kilkakrotnie spotykaliśmy się, był osobą bardzo zaangażowaną w pracę, która bardzo wspierała nas w rozmowach ze stroną niemiecką, ustaleniach dotyczących pochówku szczątków odnalezionych w Malborku. Bardzo doceniał nasz wysiłek w tej sprawie, wspierał też inne nasze działania. Ostatni raz widziałem go 14 sierpnia ubiegłego roku podczas pogrzebu odnalezionych w Malborku ofiar – wówczas sam podszedł do malborskiej delegacji i poinformował nas o tym, że wystąpił do strony rosyjskiej w sprawie przeniesienia dwóch malborskich pomników – tzw. gwiazdy i czołgu, o tym, że wspiera nasze starania o otrzymanie zwrotu środków poniesionych na ekshumację – mówi Piotr Szwedowski. - Wielokrotnie spotykałem się także z panem Maciejem Płażyńskim. Bywał on w Malborku często. Bardzo dobrze wspominam tę postać – był człowiekiem, który wnosił dużo spokoju i rozsądku do życia politycznego. Ostatni raz widzieliśmy się we wrześniu ubiegłego roku podczas obrzędów pogrzebowych ks. biskupa Andrzeja Śliwińskiego. Miałem również okazję zetknąć się z panem Arkadiuszem Rybickim. Pamiętam go bardzo dobrze jeszcze z czasów istnienia Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego.

Andrzej Rychłowski, burmistrz Malborka, o katastrofie dowiedział się podczas urlopu spędzanego za granicą.

– Byłem tam od piątku. Właściwie od rana w sobotę rozdzwoniły się telefony z Polski, z Malborka. Początkowo nie mogłem uwierzyć w to, co się stało, był to szok. Potem już praktycznie cały czas spędziliśmy przed telewizorem - na wielu stacjach non-stop pokazywano wiadomości o tej tragicznej katastrofie. Byłem w ciągłym kontakcie z pracownikami. Informowano mnie na bieżąco o realizowanych działaniach – mówi burmistrz.

I on znał osobiście kilka osób, które zginęły w Smoleńsku. Arkadiusz Rybicki był kolegą z początków zakładania struktur PO na Pomorzu. Znali się bardzo dobrze.

- Marszałek Płażyński, który był jednym z założycieli Platformy Obywatelskiej, organizował ją na Pomorzu i z jego ręki byłem mianowany pierwszym pełnomocnikiem PO w powiecie, gdyż te pierwsze funkcje pochodziły nie z wyborów, lecz z nominacji osób posiadających rekomendacje środowisk. Spotykaliśmy się wielokrotnie, kontakty te trwały od momentu tworzenia PO, aż do teraz – chociaż Maciej Płażyński był już poza partią. Marszałek zaangażowany był w działalność wielu fundacji. W zeszłym roku zwrócił się do mnie o pomoc w zorganizowaniu pobytu dzieci z biednych rodzin na Pomorzu – mówi burmistrz Rychłowski. - Wspominam gen. Błasika, który w Malborku bywał wielokrotnie, a w ubiegłym roku wspólnie uczestniczyliśmy w turnieju kuszniczym, który zresztą generał wygrał. Pamiętam go jako bardzo wesołego, otwartego człowieka.

- Do pewnego symbolu urasta to, co stało się dzisiaj (wtorek – dop. red.). Obu nam z burmistrzem Skoniecznym przeszły ciarki po plecach, kiedy wraz z pocztą urzędową otrzymaliśmy zagubione gdzieś wcześniej na poczcie, dostarczone z opóźnieniem kartki świąteczne podpisane własnoręcznie przez Kasię Doraczyńską... – dodaje Andrzej Rychłowski. - Nasza znajomość nie była długa, jak było to w przypadku Jurka Skoniecznego – spotkałem się z nią i z ministrem Sasinem w Pałacu Prezydenckim, kiedy podejmowano decyzję o zorganizowaniu w Malborku obchodów Roku Grunwaldzkiego. Następnie przyjechała ona do Malborka na czele delegacji z Warszawy, aby omówić szczegółowo kwestie organizacyjne. Spotkanie było bardzo owocne. Widać, że dobrze czuła się w sprawach organizacyjnych, była natomiast też osobą bardzo otwartą – opowiadała o swojej rodzinie, małych dzieciach. Kolejne spotkanie w Malborku było umówione na 20 kwietnia.

- Kasia miała przyjechać ponownie wraz z przedstawicielami kancelarii, funkcjonariuszami BOR-u i mieliśmy dalej omawiać szczegóły wizyty Prezydenta Kaczyńskiego i jego gości w Malborku. Co dalej będzie się działo z tym tematem, tego póki co nie wiemy, nie jest to jednak rzecz teraz najważniejsza – mówi burmistrz. - Współpracowaliśmy też z ministrem Przewoźnikiem, bardzo oddanym pracy człowiekiem, bardzo pomocnym – stanowił dla nas wsparcie w czasie, kiedy odnaleziona została masowa mogiła w Malborku. Te osoby najbardziej tkwią mi w pamięci, z jeszcze kilkoma miałem kontakt. Śmierć wszystkich 96 osób to ogromna tragedia dla Polaków, a przede wszystkim dla rodzin tych wszystkich tragicznie zmarłych.

Powyższy artykuł opublikowaliśmy w "Dzienniku Malborskim" 16 kwietnia 2010 roku. Część z osób, z którymi wówczas rozmawialiśmy, zajmuje już inne stanowiska lub ma inne stopnie wojskowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto