Malbork na zawsze pożegna się z asfaltem na bulwarze nad Nogatem. Wylany parę dekad temu, zdążył się w tym czasie zdeformować, a samochody, choć wpuszczane tam czasowo, porobiły koleiny i dziury, bo nawierzchnia na spacerowym trakcie nie wytrzymała takiego obciążenia. To już pewne, że promenada będzie wyglądała jednakowo od mostku przy ujściu Kanału Juranda aż do zjazdu nad rzekę z ul. Bażyńskiego, czyli aż za tzw. plażę wojskową.
Oczywiście, mieszkańcy najpierw: „Hurra, hurra”, ale potem przyszła refleksja: a dlaczego układany bruk ma taki kolor? Jest lekko piaskowy, nijak nie przypomina kamienia czy cegły. A przecież, jak argumentują zdziwieni, najbardziej reprezentacyjna część bulwaru jest przy zamku. Aż się prosi, by pod stopami mieć tam nawierzchnię w odcieniach cegieł.
Jak dowiedzieliśmy się w magistracie, na etapie projektowania inwestycji rozważane były rozmaite warianty. Ale nad wszystkim czuwały służby konserwatorskie. Właśnie z uwagi na sąsiedztwo obiektu wpisanego na listę UNESCO.
Takie były ustalenia z konserwatorem zabytków – podkreśla Marek Charzewski, burmistrz Malborka.
Tym samym bulwar, dzięki barwie nawierzchni, przypomina trochę... plażę. To, co prawda, nie jest brazylijska Copacabana i nie ma 4 km długości, ale pochodzić tam można. A komu się znudzi, może zatrzymać się na jednym z podestów u podnóży Szkoły Łacińskiej.
Wydawało się, że będzie to rodzaj ławek, na których można przysiąść, ale w ostatnim czasie pojawił się barierki.
To niepotrzebne ograniczanie przestrzeni. Byłoby lepiej, gdyby nie było tych "barykad" oddzielających człowieka od rzeki - usłyszeliśmy niedawno na bulwarze od zaskoczonej mieszkanki.
No to przekazujemy jej: „Po co?” dalej.
- Żeby nie spaść – odpowiada krótko burmistrz Charzewski.
Wcześniej pytania dotyczyły także choćby latarni, bo komuś nie spodobało się, że znajduje się na nich herb przedwojennego miasta.
Widać, że ta niekończącą się dociekliwość powoli wywołuje u włodarza stan lekkiej irytacji. Zwłaszcza, że niektóre są w stylu: „Dlaczego ogórek nie śpiewa” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Okazuje się jednak, że i poeta, i burmistrz, mają poczucie humoru, bo słyszymy od Marka Charzewskiego:
Proszę o niezadawanie pytań, na które zrobię oczy jak premier Mateusz Morawiecki na widok Antoniego Macierewicza.
Internauci na pewno znają już tę fotografię, która udostępniania była w ostatnich dniach w sieci. Rzeczywiście, trudno zachować powagę na widok wyrazu twarzy szefa rządu.
Ale prócz nieco wydumanych problemów, pojawiają się także pełne troski uwagi o stan Nogatu, który, najoględniej mówiąc, najbardziej zadbany nie jest. Dla magistratu to o tyle kłopot, że rzeka nie podlega miejskiej jurysdykcji. Władze mogą tylko suszyć głowy przedstawicielom Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie i jego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Rozmawiamy z Wodami Polskimi o dwóch kwestiach, czyli naprawie nabrzeża oraz czyszczenia i bagrowania Nogatu – mówi nam Marek Charzewski.
Włodarz już wcześniej zapowiadał, że w najgorszym wypadku porządkowanie zostanie wykonane na koszt miasta.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?