Marian Piechaczek i Kazimierz Szachnitowski, rocznik 1953.
Marian Piechaczek, wychowanek Górnika Radlin, do GKS Tychy trafił w 1972 roku. Mając 21 lat został kapitanem drużyny. Był powoływany do reprezentacji Polski. Jako piłkarz Ruchu Chorzów zdobył w 1979 roku mistrzostwo Polski.
Kazimierz Szachnitowski, młodzieżowy reprezentant Polski, przyszedł do GKS Tychy z Zastalu Zielona Góra. Z tyskim klubem i Tychami związał się na stałe. Grał w nim, z przerwami na występy w lidze fińskiej, do 1989 roku. Potem był m.in. trenerem GKS–u Tychy.
Kazimierz Szachnitowski zażądał od klubu mieszkania dla siebie i rodziców, jak również pracy dla nich. Warunki zostały spełnione i Szachnitowscy przenieśli się do Tychów. Marian Piechaczek wolał dojeżdżać. Przez rok jeździł autobusami, po roku kupił sobie samochód (dużego fiata) i oszczędzał pięć godzin dziennie.
Groziła mu amputacja nogi
Ze wspomnień wynikało, że Kazimierz Szachnitowski, który jeszcze w wieku 60 lat świetnie radził sobie na boisku, mógł w ogóle mieć problemy z chodzeniem. Już jako siedmiolatek doznał zaskakującego niedowładu nóg. Lekarz stwierdził próchnicę kości i sugerował amputację całej nogo. Na szczęście, skończyło się unieruchomieniem nogi w gipsie na... dwa lata. Kiedy już gips zdjęli, wymyślił skakanie z łóżka na łóżko i skończyło się złamaniem nogi. Znów gips. Tym razem na cztery tygodnie.
To, że nie tylko obeszło się bez amputacji, ale mógł zostać piłkarzem to naprawdę cud.
Spełniło się marzenie o podróżach
Marian Piechaczek skończył swoją karierę sportową w wieku 33 lat, z powodu kontuzji.
Zapytany przez prowadzącego spotkanie Piotra Zawadzkiego, szefa Tyskiej Galerii Sportu, czego żałuje, powiedział, że tylko tego, że tak szybko ta przygoda z piłką się skończyła. Poza tym niczego.
Sport dał mi możliwość spełnienia dziecięcych marzeń o podróżach. Zawsze lubiłem czytać książki podróżnicze, lubiłem geografię. I chciałem trochę pojeździć po świecie. W czasach, kiedy realizacja takich marzeń nie była oczywista, bo nawet wyjazd do rodziny w Czechach był problemem, udało mi się. Byłem w Kuwejcie, Finlandii i Stanach Zjednoczonych, nie mówiąc o Europie, którą zjeździłem prawie całą
- mówił Marian Piechaczek.
Żal, że nie zagrał u Górskiego
Kazimierz Szachnitowski wyznał, że żałuje m.in., iż nie udało się trafić do reprezentacji i na mecz w Argentynie. Było blisko, był w centrum uwagi trenera Kazimierza Górskiego, ale ostatecznie pojechał zawodnik Legii Warszawa.
We wspomnieniach nie mogło zabraknąć pamiętnego roku 1976, kiedy GKS Tychy został wicemistrzem Polski, choć niewiele brakowało, by być mistrzem.
- I wtedy gralibyśmy z Realem Madryt, a nie z FC Koeln - zaznaczył Marian Piechaczek, ówczesny kapitan drużyny.
W japonkach na treningi
Ze spotkania z FC Koeln pozostały jednak dobre wspomnienia. Niemcy przyjęli drużynę GKS Tychy bardzo hojnie, ofiarując jej zawodnikom ubrania, łącznie z butami. Niestety, mecz w nowych butach okazał się koszmarem. Wielu z trudem dotrwało do końca meczu, tak im te buty pokaleczyły stopy.
- A ja przez dwa tygodnie w japonkach jeździłem na treningi - wspominał Marian Piechaczek.
W urodzinowym spotkaniu wzięli udział m.in. Henryk Kula, prezes tyskiego podokręgu Śląskiego Związku Piłki Nożnej w Katowicach, 90-letni Władysław Wtorek, dawny działacz sportowy i Leszek Bartnicki, prezes GKS Tychy, który zapewnił, że członkowie srebrnej drużyny GKS Tychy są zawsze mile widziani na meczach, dodając, że w loży VIP-owskiej mają swój stolik.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?