Problem na wybiegu na Skwerze Papy Smerfa. "Tutaj rządzą psy" - mówi nam jeden z mieszkańców. Ale niektórzy ludzie tego nie rozumieją

Na Skwerze Papy Smerfa przy ul. Sienkiewicza, czyli dawnych podwórkach, powstało miejsce wypoczynku dla okolicznych mieszkańców. Jest też jedyny w okolicy i tak naprawdę jedyny w mieście oficjalny, niewielki wybieg dla psów, gdzie opiekun może zamknąć furtki i spuścić legalnie zwierzę ze smyczy. Ale jest problem.

- Któryś to już raz poruszany jest temat wybiegu dla psów. Notorycznie przesiadują tam ludzie, traktują wybieg jako skróty, palarnię, miejsce, gdzie można sobie wypić piwko. Jest to jedyne miejsce w Malborku, gdzie możemy się nie bać puścić psa! Gdy pies jest spuszczony w miejscu niedozwolonym, znajduje się masa osób zwracających uwagę, że psa trzyma się na smyczy. Co mamy mówić ludziom, którzy traktują teren na to przeznaczony jak każde inne miejsce?! - pyta mieszkanka Malborka, która napisała do naszej redakcji.

Czytelniczka sugeruje, że warto pomyśleć o kamerach skierowanych na wybieg i częstszych wizytach Straży Miejskiej. Mieszkanka prosi też, by dyrekcja pobliskiej szkoły zwróciła uczniom uwagę, by nie przesiadywali na wybiegu.

- Młodzież akurat dla mnie nie stanowi problemu. Są grzeczni, posiedzą, posprzątają po sobie i idą. Najgorzej jest z tymi pijaczkami, którzy zostawiają po sobie straszny bałagan. Niektórzy ludzie nie rozumieją też, że tu jest wybieg i tu rządzą psy. Mój piesek akurat nikomu krzywdy nie wyrządzi, ale różnie to bywa – powiedział nam z kolei mieszkaniec, którego spotkaliśmy na skwerze w piątkowy wieczór (14 kwietnia).

Komendant SM zapewnia, że strażnicy mają obowiązek codziennie „zaglądać” na skwer.

Reagujemy na wykroczenia i są tam zarówno pouczenia, jak i wystawiane mandaty. Faktem jest, że nie reagujemy, jeżeli ktoś siedzi na terenie wybiegu i nie popełnia wykroczenia. Samo przebywanie tam nie jest wykroczeniem – wyjaśnia Tomasz Farysej, komendant Straży Miejskiej.

Teren należy do miasta, więc właściciele zwierząt oczekują jakiegoś rozwiązania ze strony włodarzy. W magistracie usłyszeliśmy, iż to oczywiste, że jest to wybieg dla psów, a nie przejście dla pieszych, więc mieszkańcy powinni to uszanować.

Samo oczekiwanie właściwej postawy może nie wystarczyć. Nasz rozmówca spotkany na skwerze ma lepsze rozwiązanie.

Wystarczy na stałe zamknąć furtkę od strony ul. Reymonta i wtedy nie będzie już tutaj skrótu – wyjaśnia.

Ale nadal będzie można przejść nieopodal. Zresztą jest to również często używane przejście, o czym świadczy wydeptana ścieżka przez osoby, które chcą sobie skrócić drogę między ul. Reymonta i Sienkiewicza. Tutaj przydałby się więc kawałek chodnika, bo gdy trochę popada, nie da się przejść suchą stopą. W Urzędzie Miasta Malborka usłyszeliśmy, że nie ma z tym problemu, ale najpierw należy sprawdzić dokładnie, kto jest właścicielem gruntu.

Warto przypomnieć, że w czasach, gdy nie było skweru, tylko zaniedbany teren z chaszczami, policjanci i strażnicy miejscy otrzymywali dużo więcej zgłoszeń od okolicznych mieszkańców z prośbą o interwencję.