Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Andrzej Pawulski, były pilot wojskowy i radny miejski, nie żyje

Anna Szade
Anna Szade
Urząd Miasta Malborka
Zmarł Andrzej Pawulski. Był dwukrotnie radnym w Malborku. Zawodowo związany z lotnictwem wojskowym, aktywny społecznie w środowisku byłych lotników. We wrześniu skończyłby 80 lat.

Ppłk pil. w stanie spoczynku Andrzej Pawulski pochodził z Rzeszowa, w 1960 r. ukończył ogólniak w Przemyślu. Od najmłodszych lat marzył o lataniu.

Był pasjonatem lotnictwa, bardzo się nim interesował, czytał książki Janusza Meissnera o pilotach w Anglii. Opowiadał nam o tym. Nic dziwnego, że po maturze zdał do Oficerskiej Szkoły Lotnictwa nr 5 w Radomiu – wspomina zmarłego kolegę ppłk pil. rez. Adam Hoderny, radny Malborka.

Młody Andrzej Pawulski, absolwent radomskiej szkoły został skierowany do Malborka.
- I tak w 1963 r. związał się z ziemią malborską. Tu przyszło na świat jego dwoje dzieci, wnuk, prawnuk – mówi Adam Hoderny.

W wojsku przeszedł przez wszystkie szczeble kariery. Miał ponad 2000 godzin nalotu, był pilotem klasy mistrzowskiej, najczęściej siadał za sterami samolotu MiG-21. Był również instruktorem, wyszkolił wielu młodych pilotów. Jako dowódca eskadry odszedł do cywila w 1985 r.

Po przejściu na emeryturę wcale nie zwolnił, zaangażował się w pracę społeczną na rzecz środowiska lotniczego. Od 1992 do 2010 r. był prezesem Koła 20 Związku Żołnierzy Wojska Polskiego.

Andrzeja wszędzie było widać, nigdy nie siedział. Był bardzo lubiany przez kolegów. Do końca był w zarządzie koła i jego honorowym przewodniczącym. Pomagał innym, cały czas był dla ludzi – przyznaje Adam Hoderny.

Andrzej Pawulski był też dwukrotnie radnym. Zasiadał w Radzie Miasta Malborka w latach 1994-1998 i 1998-2002. Dał się wtedy poznać jako osoba zaangażowana w sprawy zwyczajnych mieszkańców i ich codzienne problemy.
Prywatnie był bardzo sympatyczny, dowcipny i sypiącym kawałami jak z rękawa.

Z ogromnym smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci pana Andrzeja Pawulskiego, radnego Rady Miasta Malborka kadencji 1994-1998 oraz 1998-2002. W imieniu mieszkańców i władz Miasta Malborka składamy Rodzinie i Przyjaciołom wyrazy najgłębszego żalu i współczucia, jaki dzielimy z Państwem w tym trudnym czasie - przekazali najbliższym zmarłego burmistrz Marek Charzewski, radni i urzędnicy.

Zmarły przeszedł do historii 41 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego, poprzednika 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego dzięki niesamowitemu lądowaniu, które miało miejsce w lutym 1967 r.
Andrzej Pawulski, wówczas porucznik, był świeżo dopuszczony do lotów na samolotach MiG-21, wówczas miał wylatane tylko 5 godzin i 5 minut.

Jak się potem okazało, nie doświadczenie, a umiejętności miały w tym dniu dla pilota kluczowe znaczenie – wspomina tamto wydarzenie Krzysztof Godlewski na stronie internetowej Aviateam.pl.

W czasie startu okazało się, że zaczęła bardzo mocno drgać odchylana część osłony kabiny pilota.
- W trakcie nabierania wysokości drgania nasilały się, a próba awaryjnego zrzutu ruchomej części owiewki nie przyniosła zamierzonego rezultatu. Tuż po wysunięciu się bolców awaryjnego zrzutu owiewka oderwała się od samolotu, pozostawiając na samolocie tylko niewielki element z dwoma mocowaniami. Szczęśliwie podczas tego zdarzenia żadna odpadająca część nie uszkodziła płatowca. Wobec braku poważniejszych zniszczeń i po upewnieniu się, że samolot jest sterowny, por. Andrzej Pawulski kontynuował lot – czytamy w tekście o jego wyczynie.

Po konsultacji z kierownikiem lotów zdecydowano, że najpierw trzeba „wylatać” paliwo, a po starcie wskaźnik pokazywał, że jest go 2200 litrów. Młody pilot miał podejść do lądowania, gdy zostanie 1400 litrów.
- Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że komfort pracy bez owiewki jest znacznie niższy. Pilot zmagał się z silnym pędem powietrza, niską temperaturą otoczenia, a także z paskami maski tlenowej, bo tuż po oderwaniu osłony kierownik lotów nakazał pilotowi docisnąć maksymalnie do twarzy maskę. Po wykonaniu tej czynności z jej prawej i lewej strony pozostały długie paski, które raz po raz smagały pilota po policzkach targane ogromnym pędem powietrza – napisał Krzysztof Godlewski w tekście pt. „Sprawdzian opanowania i umiejętności por. Andrzeja Pawulskiego”.

Lot trwał 26 minut nim Andrzej Pawulski uzyskał zgodę na lądowanie. Wszystko poszło jak trzeba, a pilot po wszystkim wyłączył silnik i bezpiecznie opuścił samolot.

- Jak się później okazało, ten konkretny egzemplarz MiG-a-21PFM (E7-SPS) miał fabryczną wadę domykania owiewki. Problem stanowiła zbyt długa linka dodatkowo zabezpieczająca przed całkowitym otwarciem się owiewki. Kabina feralnej maszyny była po tym locie tak czysta, jak nie była od nowości - wszystkie okruszki, paproszki wydmuchał ogromny pęd powietrza. Samolot po usunięciu usterki siłami lotniskowej ekipy technicznej kontynuował służbę w 41 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Malborku – czytamy w tekście Krzysztofa Godlewskiego.

Andrzej przeszedł wiele zdarzeń lotniczych, z których wszystkie skończyły się szczęśliwie. Latał w każdych warunkach pogodowych, brał udział w wielu ćwiczeniach, choćby w lądowaniu na drogowym odcinku lotniskowym w Kliniskach koło Goleniowa. To był ewenement na tamte czasy – podkreśla Adam Hoderny.

Za swoją służbę Andrzej Pawulski został odznaczony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi czy złotym medalem „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”. Był również odznaczany za działalność w ZBŻWP.

Andrzej Pawulski we wrześniu skończyłby 80 lat. Jego pogrzeb odbędzie się w czwartek (18 marca) o godz. 10 na Cmentarzu Komunalnym w Malborku.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto