Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Czy nauczyciele w czasie epidemii mają mniejsze pensje? Tak dzieje się w wielu miejscach w kraju

Anna Szade
Fot. Pixabay
Szkoły zamknięte, a nauka przeniosła się do internetu. Według Związku Nauczycielstwa Polskiego, niektóre samorządy wykorzystują pracę zdalną, żeby zaoszczędzić na wynagrodzeniach pracowników oświaty. W samorządowych kasach trzeba jeszcze znaleźć pieniądze na wrześniowe podwyżki pensji. Jak jest w Malborku?

Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, większość nauczycieli przyznało, że prowadzenie nauczania na odległość spowodowało obniżenie ich pensji. W tym ogólnopolskim badaniu ankietowym, które odbyło się w dniach 30 kwietnia-4 maja, wzięło udział 4422 nauczycieli. Do tego, że za czas pracy zdalnej otrzymują niższe wynagrodzenie, przyznało się 62,1 proc. ankietowanych.

88,5 proc. stwierdziło, że nie dostało wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe. A przecież pewnie każdemu, kto obecnie wykonuje swoje zawodowe obowiązki z domu, zdarza się nie przestrzegać dawnych godzin pracy. Wszyscy pracują zadaniowo, co nie znaczy, że mniej. Dotyczy to także nauczycieli. Czasem podrzucają uczniom temat na następny dzień po godz. 22, bo wcześniej pochłonęły ich lekcje z inną grupą. Ale i uczniów nikt przecież nie rozlicza z tego, czy zgodnie z planem sprzed epidemii siedzą przy swoich biurkach i patrzą w komputery lub odrabiają zadania.

Zdaniem związkowców, praca zdalna nauczycieli jest okazją dla niektórych samorządów, żeby zaoszczędzić na wynagrodzeniach pracowników oświaty.

– Przepisy dają dużą swobodę dyrektorom placówek. Jeśli do tego ma na nich wpływ organ prowadzący, a przecież wiemy, że ma, to mamy taką oto niepokojącą sytuację. Obecnie monitorujemy skalę problemu, wystąpimy do premiera, aby zareagował. Przygotowujemy też wzory pozwów. Nauczyciele, którym bezprawnie obniżono pensje, będą mogli iść do sądu – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP.

Czy Malbork też znalazł się na cenzurowanym?

Nie tniemy wynagrodzeń dla nauczycieli – zapewnia Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Włodarz powtarza to zresztą od początku epidemii, gdy tylko szkoły zostały zamknięte: urząd nie przekazywał żadnych zaleceń, by w ten sposób obecnie szukać oszczędności w oświacie lub je wykazywać.

Podobnego zdania na temat cięć pensji jest Ministerstwo Edukacji Narodowej. W przygotowanej opinii czytamy m.in., że zajęcia zdalne nauczyciel realizuje w ramach obowiązującego go przed pandemią tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin. To oznacza, że dyrektorzy nie mogą teraz ograniczać liczby godzin, co przekładałoby się na zarobki.

Ale obecna sytuacja to jedno. Władze samorządowe w całym kraju z trwogą myślą o zbliżającym się wrześniu. To miesiąc, w którym płace nauczycieli mają wzrosnąć o 6 proc. Na razie do Malborka nie dotarła żadna informacja, by wiązało się to z ekstra kwotą przekazaną przez MEN na ten cel.

- Pewnie skończy się tak, że większej subwencji oświatowej nie będzie – zastanawia się Marek Charzewski.

Tymczasem już teraz pieniądze budżetu centralnego, jakie docierają na malborską oświatę, pokrywają tylko część szkolnych potrzeb. W 2020 r. do 25-milionowej subwencji drugie 25 mln zł trzeba było dołożyć z miejskiej kasy. Utrzymanie placówek oświatowych to od lat numer jeden na liście wydatków budżetowych w Malborku. Jeśli będą dalej rosły, może to pogrążyć miejskie finanse.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto