Niemieccy czeladnicy pojawili się w magistracie w Malborku całkiem niespodziewanie. To Franziska, która kształci się na organmistrza, Ruth, która chce uprawiać winnice i dwóch przyszłych cieśli – Nils i Felix.
Zgodnie z rzemieślniczą tradycją, pierwszy rok wędrują po krajach niemieckojęzycznych, drugi po Europie a trzeci już po całym świecie. Nie posiadają telefonu ani nie biorą ze sobą pieniędzy. Utrzymują się z tego co zarobią. Obowiązują ich również specjalne stroje, przez co od razu rzucają się w oczy.
Trochę byliśmy tą wizytą zaskoczeni, ale przy okazji sami dowiedzieliśmy się wiele od tradycjach i regułach, jakie obowiązują – relacjonuje burmistrz Marek Charzewski, który przyjął oryginalnych gości.
Malborscy urzędnicy przyznają, że przyszli rzemieślnicy traktują swoje zadanie poważnie, ale czerpią też ogromną radość i satysfakcję z tej podróży zawodowej. Odbywają ją po to, aby rozwijać swoje umiejętności, ale także poszerzać wiedzę przyrodniczą, geograficzną i kulturową.
- Z pewnością w przyszłości będą wyjątkowymi rzemieślnikami z ogromnym doświadczeniem nie tylko w swojej dziedzinie – czytamy na urzędowej stronie internetowej 82-200.pl.
WARTO WIEDZIEĆ
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?