Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Po katastrofie MiG-29 rozpoczął się proces. Sąd w Bydgoszczy ma orzec, kto jest winny śmierci pilota 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Michał Kuna Foto
Ponad rok trwały przygotowania do procesu, którego celem będzie wyjaśnienie przyczyny tragicznej śmierci kpt. Krzysztofa Sobańskiego, pilota z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Na ławie oskarżonych zasiadło trzech byłych pracowników Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy.

Kapitan Krzysztof Sobański dzisiaj miałby 36 lat i powoli przygotowywałby się do świąt z żoną i dwójką dzieci... Bliscy i przyjaciele wciąż zastanawiają się, dlaczego musiał zginąć w nocy z 5 na 6 lipca 2018 roku w pobliżu wsi Sakówko (gm. Pasłęk). Odpowiedzi na pytania ma przynieść proces, który rozpoczął się w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy. Dlaczego akurat tam, skoro baza lotnicza mieści się w Malborku, a miejsce zdarzenia znajduje się koło Pasłęka w powiecie elbląskim? Bo zdaniem prokuratury błędy zostały popełnione w Bydgoszczy, w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2, gdzie serwisowane są samoloty odrzutowe MiG-29 użytkowane przez 22 Bazę Lotnictwa Taktycznego.

W pierwszych miesiącach po tragedii sprawę badała Prokuratura Okręgowa w Warszawie (Wydział ds. Wojskowych), by po kilku miesiącach przekazać sprawę do swojej odpowiedniczki z Gdańska, gdzie we wrześniu 2020 r., dwa lata po katastrofie, śledztwo zakończyło się aktem oskarżenia.

Śledczy współpracowali z ekspertami z Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego i jej raport został uwzględniony w materiale dowodowym. Prokuratura powołała również kilka zespołów swoich biegłych, którzy badali m.in. sprawność poszczególnych systemów samolotu i ogólnie całej maszyny; pobrali próbki paliwa z cysterny oraz ze zbiorników myśliwca; przebadali fotel z mechanizmem katapultowym. W tym ostatnim znaleźli bezpośrednią przyczynę tragedii. Biegli ustalili bowiem, że jeden z elementów, pierścień ścinany, był zbyt mocny, dlatego nie zadziałał. Gdyby było inaczej, pilot oderwałby się od fotela, otworzyłby się spadochron i spokojnie by wylądował.

Do wymiany pierścienia miało dojść w roku 2011 w WZL-2 w Bydgoszczy. Około siedmiu lat później, w pierwszych dniach lipca, malborscy piloci wykonywali nocne loty szkoleniowe. Dla pilota z dużym doświadczeniem, a takim był już Krzysztof Sobański (ponad 850 godzin w powietrzu, w tym ponad 600 godzin na MiG-29 podczas dyżurów bojowych) – była to codzienność. Niestety, jak ustaliła prokuratura, w trakcie lotu doszło do „niemożliwej do przewidzenia awarii technicznej". Nie zadziałała automatyka odpowiedzialna za zamknięcie dopływu paliwa do kolektorów dopalacza lewego silnika.

Spowodowało to wyłączenie dopalacza, lecz nie dalszej dystrybucji paliwa, które wydobywało się w sposób gwałtowny z dyszy lewego silnika. Wykluczono, aby awaria była spowodowana nieprawidłową obsługą techniczną samolotu - informowała prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, po zakończeniu śledztwa.

Krzysztof Sobański musiał szybko wybrać miejsce, by w sposób kontrolowany, bezpiecznie dla siebie i otoczenia, opuścić kokpit myśliwca. Pole w okolicy wsi Sakówko wydawało się dobrym rozwiązaniem. Decyzję musiał podejmować w ułamkach sekund, gdy samolot z dużą prędkością zmierzał w kierunku ziemi. Zdołał się katapultować. Wystarczyło już tylko, żeby otworzył się spadochron... Niestety, runął w fotelu, ok. 200 metrów od rozbitego myśliwca. Widok, który do dziś porusza m.in. mieszkańców Pasłęka i okolic. Oni wspominają Krzysztofa Sobańskiego jak bohatera, dzięki któremu nie doszło do jeszcze większej tragedii, a ich zdaniem mogło, gdyby samolot spadł w terenie zabudowanym. Co roku spotykają się przy pomniku postawionym w Krasinie niedaleko Sakówka na cześć kapitana.

W Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy zapowiada się długi proces. Trzej byli pracownicy WZL-2, którzy zasiedli na ławie oskarżonych, to – jak wyjaśnia prokuratura - osoby „odpowiedzialne za opracowanie i wdrożenie do produkcji części zamiennej fotela katapultowego - pierścienia ścinanego, którego parametry znacznie odbiegały od oryginalnych.”

Wadliwe pierścienie zostały zamontowane w fotelach katapultowych w samolotach lotnictwa taktycznego eksploatowanych w Siłach Powietrznych RP – informowała prok. Grażyna Wawryniuk, gdy rok temu powstał akt oskarżenia.

Dlatego też zarzuty są dwojakie. Pierwszy dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci kpt. Krzysztofa Sobańskiego, a drugi – narażenia wszystkich pilotów samolotów MiG-29 z baz w Malborku i Mińsku Mazowieckim oraz Su-22 z bazy w Świdwinie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Od początku w środowisku lotniczym nie brakowało też głosów, że problem jest głębszy niż ich rzekome błędy (dopóki nie ma wyroku, obowiązuje domniemanie niewinności), mianowicie brak dostępu do oryginalnych części zamiennych do wymienionych typów samolotów.
Minister obrony narodowej w 2018 roku zapowiedział, że dni postsowieckich MiG-29 i Su-22 są policzone. Ale resurs, czyli okres użytkowania malborskich myśliwców upływa, jak wyjaśniało nam MON, w 2029 roku.

Krzysztof Sobański spoczął na cmentarzu w Pruszczu Gdańskim.

Pruszcz Gd. Pogrzeb kpt. pil. Krzysztofa Sobańskiego po kata...

Malbork. Bieg na cześć kapitana Krzysztofa Sobańskiego. Żona...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto