O makaronach, które wychodziły spod palców pracowników malborskiej fabryki Malma, przez kilkanaście lat mówiło się w superlatywach. Jeszcze dziś, gdy firma ma kłopoty finansowe, stara marka jest wciąż żywa. Uprawomocnienie się decyzji o postawieniu spółki w stan upadłości sprawia, że pytania o dalszy los znanego przedsiębiorstwa są bardziej na miejscu niż kiedykolwiek przedtem. Los ten obecnie znajduje się w rękach syndyka, ustanowionego w czerwcu ubiegłego roku przez Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ.
- Postępowanie upadłościowe w sprawie dawnej Malmy będzie bardzo trudne i wielowątkowe, obecnie wchodzi dopiero w pierwszą fazę, to jest - podjęcia wyceny przedsiębiorstwa i jego składników. Wcześniej sędzia komisarz [wyznaczony przez SR Gdańsk-Północ - przyp. red.] wstrzymał likwidację do czasu uprawomocnienia się postanowienia o ogłoszeniu upadłości - wyjaśnia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Jak się dowiedzieliśmy od jednego z pracowników (bo mimo prób nie udało nam się skontaktować z Michelem Marbotem), produkcja makaronu w Malborku i pierogów we Wrocławiu odbywa się w miarę normalnie. W obu zakładach jest zatrudnionych łącznie około 100 osób.
- W Malborku produkujemy makaron rzędu 300 ton miesięcznie. To nie jest tak mało - powiedział nam pracownik Malmy Trading Sp. z o.o., istniejącej od około roku, będącej w pewnym sensie spadkobierczynią dawnej Malmy i korzystającej z jej bazy technologicznej.
Postępowanie upadłościowe może trwać nawet do trzech lat. Na razie syndyk zezwolił firmie używać hal i maszyn, by mogła prowadzić produkcję.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?