Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Boręt Trzecich chcą lepszego dojazdu. Wójt Lichnów: "Mam związane ręce". Grunty razem z drogą zostały sprzedane 30 lat temu

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
To droga publiczna. Wójt wyjaśnia, że z tego powodu nie może jej wyremontować.
To droga publiczna. Wójt wyjaśnia, że z tego powodu nie może jej wyremontować. archiwum prywatne
Mieszkańcy niewielkiej wsi w gminie Lichnowy mają pretensje do wójta, że nie chce im wyremontować około 2,5 km drogi. Włodarz odpiera, że nie może, bo droga jest prywatna, a to jeszcze pokłosie przemian z początku lat 90. ubiegłego wieku. Zapewnia, że w porozumieniu z właścicielem postara się w minimalnym stopniu rozwiązać problem.

Mieszkańcy Boręt Trzecich domagają się nowej drogi asfaltowej

Ta osada wchodzi w skład Boręt Drugich w gminie Lichnowy, ale jako że zabudowania są oddalone od głównej wsi o około 2,5 km, mówi się o nich zwyczajowo, że to Boręty Trzecie. Jak słyszymy od wójta, jeden budynek wielorodzinny i kilka domów. Mieszkańcy oczekują od niego, że spełni marzenie o asfaltowej drodze dojazdowej.

- Sprawa ciągnie się już od ponad 30 lat. Od trzech dekad my, jako mieszkańcy z popegeerowskiej miejscowości, jesteśmy odsyłani przez gminę z kwitkiem – z informacją, że droga jest prywatna i wójt nie jest zainteresowany pokryciem kosztów położenia funkcjonalnej drogi. Przez ten czas urząd nie wyszedł naprzeciw podstawowym potrzebom swoich mieszkańców, choć wynegocjowaliśmy z poprzednimi właścicielami ziemskimi, że ci całkowicie za darmo oddadzą gminie ziemię, przez którą przechodzi droga. Wójt nie był jednak zainteresowany pomocą swoim wyborcom i podatnikom – czytamy w liście do redakcji, pod którym podpisali się „mieszkańcy Boręt Trzecich”.

To nieprawda – odpiera Jan Michalski, wójt Lichnów od 2010 roku. - Z własnej inicjatywy prowadziłem rozmowy z poprzednim właścicielem w sprawie przejęcia drogi, ale nie był zainteresowany.

Faktem jest, że do Boręt Trzecich nie prowadzi żadna droga publiczna. Ta obecna jest prywatną własnością wyłożoną brukiem.
- Nigdy niereperowana – twierdzą mieszkańcy. - Skutkiem są ciągłe awarie samochodów, do których gmina w żaden sposób się nie poczuwa. Jednak kwestią bardziej istotną jest fakt, że w miejscowości mieszkają osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności.

A tu pojawiają się obawy, że służby medyczne mogą mieć problemy z dojazdem.

Niedawno podjęliśmy kolejną próbę porozumienia się z wójtem. Kolejną bezskuteczną. Pan wójt nawet nie raczył pojawić się na terenie, którego sprawa dotyczyła – przyjął mieszkańców w swoim gabinecie, po czym wysłał informację, że nie wybuduje drogi. Jest to o tyle frustrujące, że gmina i wójt nie widzi nas jako swoich mieszkańców, tymi stajemy się dopiero, kiedy bierze się od nas pieniądze z podatków i innych opłat w gminie. Sprawa jest beznadziejna i nadal nie widać światełka w tunelu – czytamy w liście do redakcji.

Około 30 lat temu AWRSP sprzedała pola razem z drogą

Wójt zapewnia, że sprawę i samą drogę zna doskonale, a podłoża problemu trzeba szukać na początku lat 90. ubiegłego wieku.

- Ówczesna Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa sprzedała grunty prywatnemu podmiotowi razem z drogą, zamiast ją wyłączyć i przekazać gminie, skoro tam są mieszkańcy – mówi Jan Michalski. - Tak jak pierwszy właściciel nie był zainteresowany przekazaniem drogi gminie, tak i obecny, który odkupił grunty od niego, nie ma tego w planach. A co do remontu, uważa, że powinien zostać bruk jako „zabytek”. Współczuję mieszkańcom, na pewno nie zapomniałem o nich, ale mam ograniczone możliwości działania. Jest droga prywatna, której właściciel nie chce sprzedać czy przekazać, a ja nie mogę remontować prywatnej własności, bo byłoby to naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. Mam więc ręce związane. Jednak szukamy porozumienia z właścicielem.

Temu miało służyć spotkanie, które odbyło się jesienią. Wzięły w nim udział wszystkie strony – przedstawiciele mieszkańców, wójt i pracownicy Urzędu Gminy oraz zarządca spółdzielni rolniczej jako przedstawiciel właściciela. Problemem są zastoiska wody i koleiny.
Jak odpowiada Urząd Gminy Lichnowy, „wójt zaproponował rozwiązanie doraźne w postaci usunięcia z pobocza zalegającej tam ziemi, która uniemożliwia prawidłowy drenaż drogi. Przedstawiciel właściciela przychylił się do tej propozycji. Po uzyskaniu właściwego odwodnienia w toku dalszego postępowania zostaną wskazane części drogi, w których wypełniane będą najbardziej uciążliwe i niebezpieczne ubytki”.

Do wiosny mieszkańcy muszą się przemęczyć. Tylko we współpracy gminy i właściciela można problem jakoś częściowo rozwiązać. Jestem w kontakcie z właścicielem – dodaje Jan Michalski.

Mało prawdopodobną alternatywą byłoby wytyczenie innej drogi. Wykup ziemi (pod warunkiem że obecny właściciel kiedyś by na to przystał), odrolnienie gruntów, zaprojektowanie i budowa to według wójta koszty z grubsza szacowane na 5 mln zł.
- Gminy nie stać na taką operację – wyjaśnia Jan Michalski.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto