Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel i pisarz z powiatu malborskiego przekłada poezję na prozę. "Nie chcę Słowackiego wyłożyć, chcę do niego przekonać"

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Mickiewicz prozą został dobrze przyjęty, więc Łukasz Radecki postanowił „przełożyć” również Słowackiego.
Mickiewicz prozą został dobrze przyjęty, więc Łukasz Radecki postanowił „przełożyć” również Słowackiego. archiwum prywatne
Najpierw przełożył dzieła Mickiewicza z języka poezji na prozę. Teraz lada moment ukaże się jego przekład utworów Słowackiego w formie opowiadań podanych językiem współczesnym, zamiast poetyckiego z XIX wieku. Łukasz Radecki, nauczyciel języka polskiego i historii w Szkole Podstawowej w Starym Polu, pisarz grozy, autor literatury dla dzieci i muzyk - chce w ten sposób pomóc młodzieży w zrozumieniu twórczości wieszczów narodowych.

Najpierw, w roku 2021, ukazał się „Adam Mickiewicz. Bryk bardzo niekonwencjonalny” - czyli „Pan Tadeusz”, „Dziady”, „Konrad Wallenrod”, „Grażyna” oraz zbiór „Ballady i romanse”. Z angielskiego nazywa się to retellingiem, opowiedzeniem na nowo znanej historii. W tym przypadku to przełożenie z... polskiego na polski, czyli z XIX-wiecznego języka poetyckiego na współczesną prozę, zrozumiałą dla człowieka wieku XXI. Łukasz Radecki, autor opowiadający dzieła Mickiewicza, a teraz też Słowackiego, od blisko 20 lat jest nauczycielem w podstawówce w podmalborskim Starym Polu. Pomysł wziął się z obserwacji uczniów. Tłumacząc dzieła wieszczów, wiele razy widział, że dzieci mają problem ze zrozumieniem, co poeta miał na myśli.

W przypadku Mickiewicza podstawowym problemem jest to, że bogactwo jego twórczości, jedenastozgłoskowce, genialne przenośnie i, oczywiście, jedyny w swoim rodzaju XIX-wieczny język sprawiają, że młodzież zniechęca się, gubi, nie rozumie. Ja się zachwycałem, a oni nie wiedzieli, o co mi chodzi. Kiedyś po prostu zacząłem im opowiadać te historie zwykłym językiem i wtedy usłyszałem: „O, ale to ciekawe!”. Tak zrodziła się książka „Adam Mickiewicz. Bryk bardzo niekonwencjonalny” - opowiada Łukasz Radecki.

Obawy okazały się płonne

Mickiewicz? Prozą?! Autor miał obawy. W końcu porywał się na wieszcza narodowego. Pojawiały się gdzieniegdzie uwagi, że ten czyn podpada pod bluźnierstwo, ale ostatecznie rozwój wypadków był bardzo pozytywny.

Kamil M. Śmiałkowski, badacz popkultury, napisał w swojej recenzji, że „wszystkie świetne pomysły są tak naprawdę bardzo proste” i do tej kategorii zaliczył książkę Łukasza Radeckiego. Jerzy Rzymowski z „Nowej Fantastyki” nazwał autora „tłumaczem dzieł Adama Mickiewicza z polskiego (dawnego i coraz bardziej hermetycznego) na polski (współczesny i przyswajalny)”, co ma niebagatelne znaczenie dla edukacji młodego pokolenia. Czyli - dodajmy - ułatwi zrozumienie lektur, pomoże w przygotowaniu do egzaminów i sprawi, że nauka stanie się przyjemnością.

„Dla jednych będzie to wybawienie, dla innych herezja. Nie mam jednak wątpliwości, że dla uczniów to idealny wstęp do czytania twórczości Mickiewicza w >>oryginale<<” - ocenia dr Mikołaj Marcela, autor bestsellerów „Selekcje”, „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku”.

Dr hab. Mirosław Gołuński, literaturoznawca i nauczyciel akademicki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, początkowo uważał, że przełożenie na prozę twórczości Adama Mickiewicza to „mission impossible”. Przyznał jednak, że efekt okazał się interesujący. „Dziady” czy „Pan Tadeusz” prozą brzmią na pewno bardziej zrozumiale dla uczniowskiego oka i ucha.

„Jako nauczyciel uznaję tę książkę za dobrą pomoc dydaktyczną, która na pewno pomoże uczniom np. w przygotowaniach do egzaminów. Jako miłośnik literatury chciałbym, by rozumiejący uczniowie sięgnęli po poetyckie oryginały i pokochali Mickiewicza tak, jak pokochał go Łukasz. Wtedy i tylko wtedy pozycja ta spełni swoje zadanie” - pisał w recenzji Gołuński.

Potem książka została ciepło przyjęta przez czytelników.

Nie mam dokładnych danych, ale nadal dobrze się sprzedaje - śmieje się Łukasz Radecki. - Swoją drogą jest problem z zakwalifikowaniem tego typu książek na półkach księgarń.

Bo przecież nie są to podręczniki szkolne ani streszczenia. W rzeczywistości powstaje „nowe” dzieło. Samo określenie „bryk” zostało w tytule użyte trochę na wyrost, żeby przyciągnąć ucznia. Ale „bardzo niekonwencjonalny”, ponieważ nie znajdujemy tu żadnych streszczeń, wykładów i omówień tematów, tylko opowiadania, które czyta się - w zależności od dzieła wieszcza - z zapartym tchem jak historie przygodowe lub dreszczowiec. Dlatego są to pozycje również dla dorosłych, którzy w czasach szkolnych polegli na Mickiewiczu czy Słowackim, a teraz mogą to nadrobić. Ale oczywiście retelling ma przede wszystkim pomóc ich dzieciom.

- Ja bym powiedział, że te „bryki” są jak dokładne ekranizacje filmowe, znajdzie się w nich wszystko, co potrzebne, ale żeby docenić to, co widzimy, trzeba przeczytać oryginał. Nie wiem, czy ktoś w Polsce jeszcze to robi, ale za granicą retelling jest popularny. Przykładem są choćby „Opowieści Szekspirowskie” Leona Garfielda. Wiem, że moi ósmoklasiści, którzy zdawali egzamin w tym roku, korzystali z „Mickiewicza”, a na spotkaniach autorskich nauczyciele chwalili, że to się sprawdza, że pomaga dzieciom, które mają problemy z czytaniem. Przeczytają opowiadanie, przejdą do oryginału i mówią: „Aha, rozumiem” - opowiada Łukasz Radecki.

Ze Słowackim było i łatwiej, i... trudniej

Po doświadczeniu w pracy nad przekładem Mickiewicza było łatwiej porwać się na Słowackiego.
- Byłem o tyle spokojniejszy, że wiedziałem, jak to się robi. Uspokajało też to, że jednak ta książka, pomimo jakichś pierwszych uwag o obrazoburstwie, została dobrze przyjęta - mówi Łukasz Radecki.

Ale jest druga strona medalu.
- Mickiewicz to jest zwięzła forma, a Słowacki w większości dramaty, więc w tym przypadku było nawet trudniej - odpowiada pisarz.

Jak to się robi? Choć doskonale je zna, musiał jeszcze raz po kolei przeczytać każde z trzech dzieł, dokonując ich przekładu, zdanie po zdaniu, w formę opowiadania.

Starałem się, żeby ten mój przekład był jak najdokładniejszy. Na przykład w „Kordianie” jest dużo odniesień, didaskaliów, ale musiałem być uczciwy wobec ucznia, zrobić tak, żeby dostał do ręki coś, z czego w pełni będzie mógł korzystać. Czyli była to praca z tekstem oryginalnym, po prostu poparta wiedzą i 20-letnim doświadczeniem w pracy nauczycielskiej - wyjaśnia Łukasz Radecki.

Oto przykłady. Tak się kończy „Kordian” w przekładzie Łukasza Radeckiego:

„Kordian stał na placu przed plutonem żołnierzy. Zaciskając blade ze strachu usta, patrzył, jak kat połamał jego szpadę na znak odebrania szlachectwa. Stary Grzegorz stojący w tłumie padł z jękiem na kolana. Kat podszedł do skazańca i chciał mu zawiązać oczy, ale młodzieniec odmówił. Oficer dał znak, żołnierze podnieśli broń do oka, celując w Kordiana. Ktoś dostrzegł nadjeżdżającego adiutanta, ale oficer już podniósł do góry rękę, by dać znak do strzału”.

A tak zaczyna się „Balladyna”:

„W lesie blisko jeziora Gopło stała chata pustelnika, zapuszczona i porośnięta bluszczem. Przedzierał się do niej Kirkor, bogato ubrany rycerz, wystrojony w łuskowaną zbroję z orlimi skrzydłami huzara. Skierował się tutaj, żeby zasięgnąć rady pobożnego starca, który uchodził za szalonego, ale lud szanował go za jego mądrość. Zastukał do drzwi, a gdy pustelnik zapytał, kto przybył, przedstawił się.
- Witaj, synu… - rzekł starzec, wychodząc na zewnątrz. - Czego chcesz?
- Rady - odparł Kirkor.
- Zostań pustelnikiem - skwitował mężczyzna.
- Gdybym miał prawie dziewięćdziesiąt lat, może bym tak zrobił - odparł młodzieniec. - Ale jestem panem na czterowieżowym zamku i zamierzam się żenić. Doradź mi, starcze!
- Żyję dwadzieścia lat w tej puszczy, więc nie znam się na ludziach. - Starzec wzruszył ramionami. - Tym bardziej nie mogę ci wskazać, jaką dziewczynę masz wziąć za żonę.
- Te, co rozkwitały z dzieciństwa pączków, gdy żyłeś wśród ludzi, dziś są pannami. - Kirkor nie ustępował. - Mawiają, że jaki będzie pączek, taka będzie róża. Przypomnij sobie najpiękniejsze dziecię, dziewicę niewinną z przepięknym głosem… Wskaż mi, starcze! Mówią, że królewny słyną z wdzięków…
- To ród węża! - zakrzyknął Pustelnik. - Żona zbrodniarka jak mąż, córki jak ojciec, matki jak synowie. Wszystko jak gady skłębione w jednym gnieździe. Niech je piorun!…".

Mickiewicz czy Słowacki. To kto w końcu „wielkim poetą był”?

Praca nad Mickiewiczem prozą trwała ponad rok. Autor bezwzględnie trzymał się fabuły dzieł naszego narodowego wieszcza i nie wprowadzał zmian w jego postrzeganiu świata. To samo dotyczy Słowackiego, ale tu już, ze względu na pewną wprawę w podejściu do tematu, napisanie trzech opowiadań („Balladyna”, „Kordian” oraz „Lilla Weneda”) zajęło około pół roku.

W przypadku Mickiewicza Łukasz Radecki zapewnia, że w żadnym wypadku swoim pomysłem nie zamierzał urazić wieszcza (czy raczej pamięci Polaków o wieszczu), bo Mickiewicza po prostu kocha.

- Mickiewicz był genialny. Wyprzedził swoją epokę, tworzył dzieła, które do dziś ujmują pomysłowością i bogactwem języka. Jest największym wieszczem narodowym, a „Pan Tadeusz” - naszą epopeją. Uwielbiam ją i wiele razy czytałem. Nadal śmieję się w niektórych momentach - opowiada pisarz.

Jednak...

Być może niektórzy się pogniewają za to, co powiem: Słowacki jest jeszcze większym mistrzem słowa niż Mickiewicz - dodaje autor. - Nie chcę Słowackiego wyłożyć, chcę do niego przekonać.

Dlatego bardzo mu zależało, by dobrze oddać klimat najważniejszych dzieł wieszcza. Tak Wydawnictwo Nowa Baśń zachęca, by sięgnąć po opowiadania: „Odkryj klasykę w autorskich wersjach napisanych prozą, czyli tak jak współczesną książkę, a nie żadnym tam wierszem! >>Balladyna<< - mroczny labirynt intryg, brutalne dążenie do władzy i zakazana miłość. >>Kordian<< - bunt i spiski, podążanie za własnymi marzeniami i poszukiwanie wolności. >>Lilla Weneda<< - walka z okrutnym przeznaczeniem, mity, słowiańska magia i symbolika”.

To klimaty bliskie Łukaszowi Radeckiemu, bo od lat młodzieńczych spełnia się również jako pisarz grozy i obecnie pracuje nad nowym materiałem, m.in. nad cyklem horrorów dla młodzieży. Jednocześnie myśli też o trzeciej edycji „bryku niekonwencjonalnego”. Jeszcze nie zdradza, jaki wielki polski autor będzie następny.

To się zmienia. Po Mickiewiczu miał być Sienkiewicz, ale zdecydowaliśmy z wydawcą, że lepiej pozostać w epoce romantyzmu - mówi Łukasz Radecki.

Pasją pisarza i nauczyciela są również ciężkie muzyczne brzmienia. Współpracuje z kilkoma zespołami, obecnie przede wszystkim jako wokalista z deathmetalową Traumą, z którą koncertuje w kraju i za granicą. Ostatnio byli na festiwalu w Czechach. Jak to wszystko godzi?

- Na pierwszym miejscu jest rodzina. Muzyka w weekendy, a pisanie po pracy w szkole - śmieje się Łukasz.

Łukasz Radecki - nauczyciel, pisarz, muzyk/sc]

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto