Pielęgniarki i położne z Malborka oraz Nowego Dworu Gdańskiego chcą sporu zbiorowego

Pielęgniarki i położne zarzucają prezesowi Powiatowego Centrum Zdrowia w Malborku, spółki należącej do powiatu malborskiego, że unika rozmów m.in. na tematy płacowe, łamie ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i nie okazuje im należytego szacunku. Prezes PCZ odpowiada, że rozmów nie unika, bo te toczą się od dawna, ustawy nie łamie, a wręcz chroni pracownice przed ewentualnymi konsekwencjami dyscyplinarnymi. Dodaje, że biały personel bardzo szanuje, ale musi dbać o interes spółki, a tej obecnie nie stać na wyższe podwyżki od tych, które zaproponował.

Rozmowy toczą się od kilku miesięcy. Pielęgniarki i położne oczekują teraz wzrostu wynagrodzenia o 1000 zł. Prezes PCZ zaproponował pielęgniarkom 100 zł, a położnym - 80 zł. Jak wyjaśnia Artur Piotrowicz, razem z pochodnymi te kwoty kształtowałyby się na poziomie 140 i 120 zł.

Dla związków ta propozycja jest nie do zaakceptowania.
- To jawna dyskryminacja. Od dawna walczymy z takim rozdzielaniem naszych zawodów i chcemy zrównania wynagrodzeń - mówiły wicestaroście Waldemarowi Lamkowskiemu pielęgniarki i położne podczas spotkania w malborskim starostwie. - Nie chcemy doprowadzać do finansowego upadku spółki, chcemy po prostu godnie zarabiać.

Prezes PCZ mówi, że argumenty rozumie, ale musi dbać o sytuację ekonomiczną spółki.
- Toczy się rozmowa o pieniądzach, których nie mamy. Muszę dbać o przyszłość spółki. To troska o miejsca pracy i dobrą opiekę medyczną dla kilkudziesięciu tysięcy pacjentów - mówi Artur Piotrowicz.

Różne kwoty podwyżki tłumaczy większym obłożeniem pielęgniarek pracą, ale i ekonomicznymi wynikami poszczególnych oddziałów szpitalnych.

Pielęgniarki podpisały aneksy do umów zaproponowane przez prezesa. Nie zrobiły tego położne.

Związki zawodowe zarzucają zarządowi PCZ również łamanie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, co miałoby się przejawiać uniemożliwianiem rozpoczęcia rokowań. Artur Piotrowicz twierdzi, że rokowań w ramach sporu zbiorowego nie może zacząć, bo propozycja związków dotycząca podwyżki nie mieści się w widełkach regulaminu wynagrodzeń, a poza tym nie został on wypowiedziany przez związki.

- Złożyliśmy już w tej sprawie pismo do Państwowej Inspekcji Pracy - mówi Ewa Sumeracka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w NZOZ PCZ. - Pan prezes nas dyskryminuje i nie traktuje poważnie. Od trzech lat nie dostaliśmy żadnej podwyżki. Chcemy mieć gwarancję, że co jakiś czas wzrosną nasze wynagrodzenia, adekwatnie do zaangażowania, jakie wkładamy w naszą pracę.

Nie wiadomo, czy spór pielęgniarek i położnych nabierze charakteru ostrego protestu. Obie strony spotkają się w czwartek.

***

W listopadzie ubiegłego roku pielęgniarki z lęborskiego szpitala weszły w spór zbiorowy z dyrekcją, łącząc się tym samym ze swoimi protestującymi koleżankami.
Żądania pielęgniarek to trzydziestoprocentowa podwyżka płac i jednorazowa wypłata 1500 zł na osobę.

Poprzedni starosta przekonywał, że sytuacja szpitala nie pozwala na podwyżki. Pielęgniarki postawiły ultimatum, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, odejdą od łóżek. Na szczęście zrezygnowały z tego, kierując się dobrem pacjenta. Jak na razie pielęgniarki otrzymały po 500 zł. Teraz będą negocjować z nową dyrektor szpitala (od początku lutego pełniącą te obowiązki jest Lidia Kodłubańska).

- Liczę na to, że nowa dyrektor spotka się z pielęgniarkami i przedstawi pomysły na rozwiązanie tego problemu - mówi Edmund Głombiewski, lęborski starosta, i dodaje, że wspiera pielęgniarki w kwestii postulatu spotkania z marszałkiem województwa pomorskiego. Z naszych informacji wynika, że do takiego "okrągłego stołu" z udziałem pielęgniarek miałoby dojść 25 lutego.
(el)