O takich meczach mówi się, że są spotkaniami bez historii. Pojedynek malborczyków z beniaminkiem z Bydgoszczy miał swoją "historię" przez pierwsze 5 minut, w których goście odpowiadali bramką na trafienie gospodarzy. Przy stanie 3:3 kibice mogli być nieco zaskoczeni sytuacją na parkiecie, ale w następnych minutach gra ułożyła się zgodnie z przewidywaniami.
Jarosław Knopik, trener bydgoszczan, przyznaje, że mecz z Polskim Cukrem Pomezanią sparaliżował jego podopiecznych.
Wyszli przeciwko zawodnikom, których jeszcze jakiś czas temu mogli oglądać w telewizji na parkietach superligi. Ale ja przede wszystkim wymagam od swoich zawodników waleczności, jesteśmy też dobrze przygotowani biegowo, więc myślałem, że w meczu z tak doświadczonym zespołem będziemy w stanie nadrobić różnice walecznością i szybkością. Niestety, tylko przez pierwsze 5 minut to się udało. Potem to rywale zagrali tak, jak my mieliśmy grać, czyli bardzo szybko, walecznie w obronie i zdobywali bramki z kontrataku - komentuje Jarosław Knopik.
Przy stanie 3:3 szczypiorniści Polskiego Cukru Pomezanii rzucili trzy bramki pod rząd, a potem sukcesywnie zwiększali przewagę, by w 27 minucie prowadzić już 10 bramkami (19:9) po rzucie Marka Baraniaka z prawego skrzydła.
Wynik pierwszej połowy na 24:10 ustalił Maciej Suwisz. Po przerwie Igor Stankiewicz, trener malborczyków, spokojny o rezultat, dał pograć zawodnikom z ławki rezerwowych. Od początku drugiej części spotkania szkoleniowiec wpuścił trzech nowych graczy: Łukasza Jaszczyńskiego, Michała Derdzikowskiego i Wojciecha Lipińskiego, a krótko potem na pozycji obrotowego dołączył do nich Marcin Czarnecki, który zastąpił Marka Boneczko.
O dziwo, pierwsi dwie bramki z rzędu rzucili po przerwie bydgoszczanie, ale tylko na taki "zryw" było stać młody zespół gości. Potem wszystko wróciło do normy. W 46 minucie, po trafieniu Damiana Piórkowskiego, gospodarze uzyskali już 20-bramkową przewagę (36:16). W 50 minucie po akcji Derdzikowskiego "pękła" czterdziestka (40:18) i jedynym pytaniem, jakie zadawali sobie kibice, było już tylko to, czy Pomezanii uda się zdobyć 50 bramek. W ostatniej minucie wynik na 48:24 ustalił Dariusz Kawczyński.
Spodziewaliśmy się, że przeciwnik nie będzie zbytnio wymagający. Co prawda, nie znaliśmy tej drużyny. Dochodziły do nas głosy, że została zbudowana w ciągu miesiąca, wielu zawodników z jej poprzedniego składu odeszło i wiedzieliśmy, że nie powinni nas niczym przestraszyć - powiedział po syrenie końcowej Grzegorz Sibiga, II trener Polskiego Cukru Pomezanii. - Ten mecz potraktowaliśmy jako przetarcie przed kolejnym spotkaniem, z KS Wójcik Meble Elbląg. Mieliśmy założenia taktyczne, które myślę, że zostały zrealizowane.
Trener AZS UKW Bydgoszcz stwierdził, że jego podopieczni zawiedli na całej linii, nie realizując nic z przedmeczowej taktyki przygotowanej pod zespół malborski.
- Nie wiem, czym to mogę wytłumaczyć. Może trochę przerosła nas stawka, bo mamy bardzo młodą drużynę, z wieloma zawodnikami w wieku 19, 20 lat, którzy są na początku swojej drogi. Ale to w żadnym stopniu nas nie usprawiedliwia. Musimy z sobą szczerze porozmawiać, bo to, co pokazaliśmy, woła o pomstę do nieba - przyznał Jarosław Knopik.
Polski Cukier Pomezania - KU AZS UKW Bydgoszcz 48:24 (24:10)
Polski Cukier Pomezania: R. Kądziela, P. Kądziela - Cieślak 7, Boneczko 6, Suwisz 6, Czarnecki 6, Piórkowski 5, Jaszczyński 4, Baraniak 4, Derdzikowski 4, Lipiński 3, Kawczyński 2, Miedziński 1, Hanis, Babicki.
KU AZS UKW Bydgoszcz: Makowski - Matlach 6, Andrzejewski 4, Żochowski 4, Rupp 3, Wojdak 2, Nawrocki 2, Łyszczarz 1, Zakrzewski 1, Orędowicz 1, Burczyński, Kłoś, Kowalczyk, Zaborowski, Siekacz.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?